Od zajmowania się polityką wolę oglądać Mundial. Wolę, bo obawiam się, że Polacy nie wybiorą jednak prezydenta na miarę burzliwej historii. Prawdopodobnie wygra faworyt skorumpowanych intelektualnie, moralnie, politycznie i finansowo elit, za sprawą poparcia trzeciej siły tych wyborów. A jeśli nawet trzecia siła poprze innego kandydat, to tamten będzie musiał jej się w jakiś sposób odwzajemnić. Obym się mylił. Może pojawią się też przesłanki do tego, żeby zrewidować swoje prognozy.
Na razie zachwycam się Portugalią, która gromi Koreańczyków z północy 7:0. Oczywiście wydaje się, że tak wysokie prowadzenie w przypadku rywalizacji ze słabeuszami z (k)raju Kim Dzong Ila to żadna rewelacja. Ale przypomnijmy, że kilka dni temu Brazylia wymęczyła z nimi skromne 2:1. Portugalia wygrywa w imponującym stylu.
Skądinąd bardzo interesująco zapowiada się pojedynek Brazylia – Portugalia w najbliższy piątek. Będzie to rewanż za mecz sprzed 44 lat na Mundialu w Anglii. Wówczas Portugalczycy wygrali 3:1, a broniący tytułu mistrzowskiego canarinhos wyjechali po fazie grupowej do domu. Kibicuję rodakom Eusebio i liczę na powtórkę wyniku. Chciałbym, żeby zaszli dalej niż ostatnio. Przypominam Portugalia to jak na razie czwarta drużyna świata.
