Filip Memches Filip Memches
4773
BLOG

Psychiatria w służbie III RP

Filip Memches Filip Memches Polityka Obserwuj notkę 65

W miniony weekend redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" wysłał elektorat PiS do lekarza i farmaceuty. Przekaz jest jasny: trzeba być chorym na głowę, żeby popierać Jarosława Kaczyńskiego.

Psychiatryzacja zachowań politycznych w III RP to nic nowego. Od roku 1989 przerabiamy przecież wychowywanie Polaków do demokracji, a to problem nie tylko polityczny. Z pomocą w tej sprawie muszą przyjść również psychoterapeuci. Drogowskazem jest koncepcja znanego filozofa społecznego, przedstawiciela osławionej szkoły frankfurckiej, Theodora Adorna. To Adorno stworzył pojęcie "osobowości autorytarnej". Ma ona m.in. następujące cechy: przywiązanie do autorytetów, sztywność przekonań, nietolerancja dla wszelkich odmienności. Wypisz-wymaluj "moherowy beret".

A przypomnijmy, że koncepcja Adorna miała służyć wychowywaniu do demokracji postnazistowskiego społeczeństwa niemieckiego. Teraz – jak widać – to samo trzeba zrobić z tradycyjną częścią społeczeństwa polskiego, której się nie udało przez 20 lat zmodernizować... tfu, wyleczyć.

W tej sytuacji można też sięgnąć do dorobku psychiatrii radzieckiej. Znakomicie pozwoliła się ona zagospodarować państwu, które wykorzystało ją do walki ze swoimi wrogami. W tym celu "odkryto" nową jednostkę chorobową – "schizofrenię bezobjawową". Orzekano ją w przypadku ludzi, którzy inaczej odbierali rzeczywistość niż chciała tego władza radziecka. W efekcie lądowali oni w "psychuszkach".

Dziś takie rzeczy wydają się zupełnie niesamowite. A jednak to coś znaczy, kiedy Wojciech Eichelberger, czyli nie politolog, lecz właśnie psychoterapeuta, pisze: "Zapalnikiem wszelkich rewolucyjnych, kontrrewolucyjnych i antydemokratycznych inicjatyw jest poczucie upokorzenia ogarniające duże zbiorowiska ludzkie. Gdy jego rozmiary osiągną masę krytyczną, upokorzeni dążą do odzyskania poczucia godności. Spełnieniem tego dążenia jest upokorzenie swoich upokorzycieli oraz odrzucenie norm, wartości i obyczajów klasy politycznej i systemu, który uznali za winny ich sytuacji".

Nic więc dziwnego, że mainstream medialny III RP lubuje się w języku psychiatrii i psychologii. Że Jacek Żakowski pozwala sobie na następujący wywód: "mentalność polityczna [Jarosława] Kaczyńskiego i jego obozu zbudowana jest na lękowej strukturze osobowości, która powoduje, że wszędzie widzi on zagrożenia, a nie szanse, dostrzega wrogów, a nie partnerów, co prowadzi do nasilenia konfliktów, zamiast do szukania korzyści ze współpracy. (...) Taka osobowość wymaga terapii".

Tu nie ma więc pola sporu politycznego. Zamiast tego jest gabinet psychoterapeutyczny.

Tekst pochodzi z portalu Rebelya.PL, z którym współpracuję. Można tam przeczytać wiele innych materiałów, których gdzie indziej nie zamieszczam.

Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka