Lord Firkraag Lord Firkraag
442
BLOG

Grają jak nigdy, przegrywają jak zawsze...

Lord Firkraag Lord Firkraag Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Tym banalnym pwowiedzeniem o postawie Hiszpanów w mistrzostwach świata można skomentować to, co stało się przed chwilą w Durbanie. La Furia Roja grała tak, jak nas przyzwyczaiła w ostatnim czasie  - z romachem, z polotem, po prostu pięknie. Tyle tylko, że - jak dla odmiany zdążyła nas odzwyczaić - także nieskutecznie. Do linii wyznaczającej odległość 16 metrów  od bramki Benaglio wszystko szło zgodnie z planem, a potem uderzenie w szwajcarski rygiel i ...nic. NIe wychodziły koronkowe akcje, piłki uderzane z dystansu w najlepszym razie trafiały w poprzeczkę. czy akcja z prawej, czy z lewej czy ze srodka - zawsze kończyła się tak samo. Owe męki Hiszpanów obserwował Howard Webb i podarował im dodatkowe 5 minut, choć nie zdarzyło sie nic coby uzasadniało aż takie przedłużenie gry. No chyba że decyzja Webba to nie był objaw łaskawości, ale wyrafinowanej złośliwości - na zasadzie, niech świat popatrzy jeszcze chwile jacy jesteście bezradni. Albo: wbijcie sobie hiszpańskie gwiazdorki do głowy, że Szwjacaria to nie Polska, bo przecież przed mundialem tak myśleliście, skoro zakontraktowaliście jako ostatni sparing mecz z Polakami. po tym meczu mozna stwierdzic, ze Szwajcarów z Polakami łączy tylko kolor koszulek. Oczywiście fani Hiszpanów powiedzą: "nic się nie stało, to tylko pierwszy mecz w najłatwiejszej chyba grupie na mistrzostwach." Owszem, grupa jest łatwa i nie ma takiej siły, która powstrzymałaby Selecciones przed awansem dalej, za całym szacunkiem dla Hondurasu i Chile.

Tyle tylko, że historia mudniali uczy nas, że aby zdobyć mistrzostwo trzeba pierwszy mecz wygrać. Zdarzyło się to 16 razy. Ok, można ewentualnie zremisować, ale trzeba być Anglią (casus MŚ 1966 - 0-0 z Urugwajem) lub Włochami (casus MŚ 1982: 0-0 z Polską).

Wnioski niech każdy wyciagnie sobie sam.

A pozostali faworyci?

jak dotąd nie zawiedli.

Brazylia grając na cwierć gwizdka pokonała chłopców Kim Dzong Ila, chociaż ci stawali dzielnie i byli naprawdę blisko sprawienia sensacji.

Argentyna w normie - suma talentu i umiejętności w tej drużynie, nawet mimo braku w środku pola Cambiasso jest tak duża, że mogą wygrac te mistrzostwa, mimo iz przyjechali nań bez trenera :) 

Anglia - nie mają bramkarza od czasów Shiltona, ale z kolei mają na ławce trenerskiego geniusza.

Holandia - dość łatwo poradzili sobie z troszeczkę podstarzałym duńskim dynamitem, ale po wyjsciu z grupy mogą trafić na Włochów, którzy:

pokazali w drugiej połowie meczu z Paragwajem, ze pogłoski o ich śmierci są mocno przesadzone.

Niemcy - Kangury właściwie oddały mecz bez walki, prawdziwą wartość drużyny poznamy zapewne dopiero w piątek.

Portugalczyków i Francuzów z racji tego, iż przepełzali przez eliminacje do kategorii "faworyci" nie zaliczam, zresztą pierwszymi meczami udowodnili, że słusznie.

A pogromcy Hiszpanów?

Grupę mają łatwą, potem mecz ze Słoniami lub POrtugalią. Mogą namieszać. Jak Grecy na EURO 2004. Nawet grają podobnie - zero efekciarstwa maksimum efektywności. no ich trenerem też jest Niemiec z sukcesami w piłce klubowej.

Będzie się działo.

A HIszpanie?

No cóż - grali jak nigdy, przegrali jak zawsze

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości