Lord Firkraag Lord Firkraag
294
BLOG

Mexico, Mexico ra-ra-ra

Lord Firkraag Lord Firkraag Rozmaitości Obserwuj notkę 4

 Meksyk. Jedyny nieeuropejski i niepołudniowoamerykański kraj, który od zawsze (czyli od 1986 roku) kojarzył mi się z futbolem na przyzwoitym poziomie. Hugo Sanchez i jego nieśmiertelne fikołki po strzelonych golach. Jeden z pierwszych (oprócz oczywiście boskiego Diego i Gary Linekera) piłkarskich idoli z dzieciństwa. Z czasów kiedy mecze Realu Madryt, w którym wówczas grał, oglądało się w telewizji od wielkiego dzwonu. W moim dziesięcioletnim pojęciu ktoś taki musiał grać też w dobrej reprezentacji. I meksykański mudnial poniekąd moje pojęcie o sile El Tri potwierdził. Po jego zakończeniu wiedziałem, że w Meksyku naprawdę umieją grać w piłkę, tylko niekoniecznie umieją strzelać karne (w ćwierćfinale przegrali z RFN konkurs karnych 1-4). I że Meksyk to nie tylko Hugo Sanchez, ale także Manuel Negrete (taaakich goli się nie zapomina: www.youtube.com/watch), Javier Aguirre czy świetny obrońca Fernando Quirarte. W każdym razie wtedy urodziła się moja sympatia do potomków Azteków, która nigdy nie przerodziła się w bezwarunkową miłość jak w przypadku Argentyny czy Anglii (swoją drogą to dość schizofreniczne kibicować równocześnie akurat tym dwóm reprezentacjom), ale zawsze się tliła. Zawsze też z uwagą obserwowałem poczyniania Mesykanów na mundialach, a za mojego świadomego kibicowskiego życia nie zakwalifikowali się jedynie do Italia'90.

Zawsze też mieli kogoś kto przykuwał uwagę: pajacyka - czy jak kto woli - papugę Camposa w bramce, Carlosa Hermosillo w ataku, Alberto Garcia Aspe na rozegraniu (rok 1994), czy później płowowłosego Luiza Hernandeza, chyżonogiego Jesusa Arellano (mój pierwszy transfer w Chamionship Managerze 00-01), szalonego Cuauhtemoca Blanco (i jego zwód Cuauhtemina - jeden z ulubionych "speszyl skilsów" każdego gracza w FIFĘ), Jareda Borgetti i ostatnio Chicharito. La Verde dysponowała zawsze solidną defensywą, może nie każdy był - czy jest - na miarę Rafy Marqueza, ale Pavel Pardo, Gerardo Torrado, Carlos Salcido czy Manuel Vidrio nie schodzili raczej poniżej przyzwoitego poziomu. W ekipie meksykańskiej zawsze ciekawe było to, że większość zawodników grała w rodzimej lidze i jako taką karierę w Europie robili tylko nieliczni. Owa swoista endemiczność reprezentacji Meksyku jest zastanawiająca - jak to jest, że solidni,  a nieraz bardzo dobrzy grajkowie przez całe życie kopią tylko w jakiejś lidze na krańcu świata - oczywiście najlepszej tamże (oglądam czasem transmisje z MSL i nikt mnie nie przekona, że to są poważne rozgrywki) ale jednak na piłkarskiej prowincji. Być może jest tak dlatego, że El Tri regularnie od 1994 kończą swój udział w mundialu w 1/8 finału - czasem przegrywając pechowo (np po karnych z Bułgarią w 1994), czasem minimalnie (1-2 z Niemcami w 1998 i z Argentyną w 2006), czasem z udziałem sędziów (gol Teveza ze spalonego na 1-0 cztery lata temu, który "ustawił mecz", skończony ostatecznie wynikiem 1-3), czasem bezdyskusyjnie (0-2 z USA w 2002), ale jednak nie potrafiąc przebrnąć pierwszej pucharowej przeszkody. Może to była ta granica, która sprawiała, że Meksykanie nie byli wyłapywani przez poważne europejskie kluby. Z obecnej podstawowej kadry (czyli wyjściowa jedenastka plus pierwsi zmiennicy) poza Javierem Hernandezem, Dos Santosem, Hectorem Herrerą i Guardado nikt nie gra w klubie mającym silną markę (bo z całym szacunkiem takim nie jest Espanyol, ani tym bardziej Ajaccio).

Czy ewentualny sukces i przełamanie bariery niemożności, jaką jest przejście do ćwierćfinału mogłoby to zmienić? Przecież każdy z Meksykanów byłby solidnym wzmocnieniem dla każdego europejskiego jeśli nie potentanta to przynajmniej średniaka z górnej strefy. Ogranie Holandii to byłoby coś.

Po tym co zobaczyliśmy w Recife, możemy przede wszystkim mieć nadzieję na całkiem niezłe widowisko w Fortalezie w najbliższą niedzielę. Ten zespół wie co i jak ma grać, jest niemal bezbłędny w defensywie i zabójczo skuteczny w ataku. Rzecz w tym, że obie drużyny, które się wówczas spotkają, preferują podobną filozofię futbolu (doskocz-przywal-odskocz-poczekaj-doskocz itd.). Może więc być tak, że przez długi czas na boisku będzie partia szachów. Zważywszy jednak na wspomnianą wyżej mundialową historię (brak odporności psychicznej w konkrusie rzutów karnych) chłopcy Miguela Herrery powinni dążyć do załatwienia sprawy w 90 minut. A ponieważ Europa generalnie na tym mundialu to ... Polskie Inwestycje Rozwojowe... upatrywał bym w Aztekach minimalnych faworytów tego spotkania. Tym bardziej, że rzecz będzie sie działa na równiku.

Jeszcze słowo o Chorwatach. Oni są takim Kamerunem Europy. Osiągnęli kiedyś sukces mając wybitne pokolenie (Suker-Boban-Prosinecki-Asanovic-Jarni) i od tej pory oczekuje się od nich, że będą do niego nawiązywać. I regularnie, jak gdzieś awansują to zawodzą, ograniczając swoje występy do trzech spotkań gupowych (chyba, że mają w grupie np Polskę, to wtedy nie ma wyjścia i trzeba wyjść ;)). I nie wiem na jakiej podstawie można było sądzić, że tym razem będzie inaczej? Rakitić i Modrić a więc zawodnicy od których oczekiwano, że przełamią ową chorwacką niemoc grali tak, jakby na turniej w ogóle nie dojechali, albo jakby przyjechali na wakacje do tropików. Reszta to tylko rzemieślnicy - jak Mandżukić czy Perisić albo podwórkowi magicy jak Olić. No i połowa bramkarza Pletikosa (jego są ze dwa gole w meczu z Brazylią i pierwszy gol z Meksykiem). To się nie miało prawa udać. Owszem gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka gdyby sędziowanie w meczu otwarcia było normalne i gdyby nie zostali wówczas ordynarnie przekręceni, być może ten turniej wyglądałby dla nich inaczej. Ale skoro w meczu decydującym o awansie byli tak dramatycznie bezradni to znaczy, że na wyjście z tej grupy nie zasługiwali.

I cóż tu więcej dodać:

México, México, vamos a ganar
Este campeonato nos lo vamos a llevar.
México, México, vamos a gozar
este nuevo ritmo
que es el ritmo del mundial.
Chi-qui-ti-bum a la bim-bom-ba
Chi-qui-ti-bum a la bim-bom-ba
A la bio, a la bao, a la bim-bom-ba
México, México, ra-ra-ra.

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości