Flare Flare
581
BLOG

Europejski kaganiec?

Flare Flare Polityka Obserwuj notkę 3

Ostatnie wydarzenia na arenie polityki europejskiej są bolesną lekcją polityki dla polskich władz i mediów. O sukcesie polityka nie decyduje ilość klepnięć po plecach czy też ilość pochlebnych artykułów w europejskiej prasie. Miarą skutecznej polityki jest wpływ tejże na procesy zachodzące w Europie. Czy Polska prowadzi skuteczną politykę europejską?

Fletcher Knebel jeden z bardziej interesujących amerykańskich pisarzy plitical fiction mawiał, że dyplomacja to sztuka głaskania psa tak długo, aż gotów będzie kaganiec. Mam wrażenie, że wspomniana sentencja idealnie oddaje ostatnie doświadczenia rządu Donalda Tuska na arenie polityki europejskiej. Donald Tusk niemal przez cały okres sprawowania funkcji premiera był zagłaskiwany vel poklepywany niemal przez najważniejszych europejskich przywódców. W mediach coraz częściej zaczęły pojawiać się głosy, że Tusk jest po prostu europejskim „pupilkiem”, że już od dowcipach o „poklepywaniu” nie wspomnę.

 

 

Wszystko było by pięknie gdyby nie fakt, że ci wszyscy europejscy przywódcy, którzy tak bardzo cenili premiera Tuska jednocześnie przygotowywali tzw. pakt fiskalny, który można nazwać „politycznym kagańcem”. Okazuje się, że przywódcy największych krajów w Europie najbardziej obawiają się… dyskusji, jak mawiał C. Attlee - demokracja to sprawowanie rządów poprzez dyskusje, ale efektywna jest tylko wtedy, kiedy dyskusje udaje się uciszyć. Francja ma już doświadczenia w takim uskutecznianiu dialogu wewnątrz europejskiego przynajmniej już od czasów prezydenta Chiraca. W takiej formie UE zaczyna zmierzać w kierunku XX w. „ekskluzywnych klubów” tj. Trójprzymierza i Trójporozumienia.

 

Porażka rozszerzenia Unii na wschód? Porażka traktatu lizbońskiego?

 

Francja uzyskała to, co chciała, czyli stworzenie klubu „starych dobrych znajomych”, który w swej formie przypomina kształt Wspólnoty sprzed rozszerzeniem jej o Polskę i pozostałe kraje. W takiej formie łatwiej będzie osłabionej Francji odgrywać role równorzędnego partnera dla Niemiec. Warto przypomnieć w tym miejscu reakcję Paryża na rozszerzenie Unii na wschód. Otóż Francja „z uporem maniaka” rozpoczęła forsować pomysł utworzenia tzw.Unii Śródziemnomorskiej, z udziałem państw z południa Europy, północy Afryki i Bliskiego Wschodu. Pomysł Sarkozy’ego stanowił odpowiedź na rozszerzenie UE na wschód, w którym upatrywał wzmocnienie wpływów i korzyści gospodarczych Niemiec.

 

Paradoksem jest fakt, że Polska w okresiemiędzy podpisaniem traktatu akcesyjnego a dniem uzyskania członkostwa posiadała status "aktywnego obserwatora". Oznaczało to, że przedstawiciele Polski mogli uczestniczyć, bez prawa głosu (paticipate not vote), w posiedzeniach Rady, Komitetu Stałych Przedstawicieli oraz w grupach roboczych Rady i Komisji Europejskiej, a także innych organach Unii. Obecnie Polska będąc pełnoprawnym członkiem UE, który w ramach traktatu akcesyjnego zobowiązał się do przyjęcia Euro nie ma wpływu obserwowania spotkań, w których będzie określany kierunek, w którym będzie podążać tzw. eurozone.

 

Duet Merkozy rodził się bólach (świetny tekst Piotra Cywińskiego). Co, tak bardzo zbliżyło niegdyś niechętnych sobie przywódców? Jak to w polityce bywa wspólny interes. Pisał o tym w 2008 r Marek A. Cichocki – „Lęk przed konsekwencjami przyjęcia państw Europy Środkowo-Wschodniej stał się głównym motorem reform traktatów, począwszy od tego z Maastricht, który w zamyśle prezydenta Mitterranda miał być odpowiedzią na zjednoczenie Niemiec, a kończąc na traktacie lizbońskim, jako odpowiedzi na przyjęcie do unii państw dawnego bloku wschodniego. (…)  Sposób decydowania zgodnie z porozumieniem Francji i Niemiec musiał ulec zmianie tak, by oba kraje mogły utrzymać swoją dominującą pozycję w rozdrobnionej unii. Chciano również osłabić pozycję nowych państw członkowskich, obawiając się, że mogą one „zdestabilizować" dotychczasowy proces decyzyjny”. Czyżby odpowiedzią na „zdestabilizowaną” sytuację decyzyjną było utworzenie ekskluzywnego klubu strefy euro?

 

Quo vadis Polsko?

 

O realiach, przed jakimi stoi Polaka pisał już jakiś czas temu w Salonie24 Jarosław Flis - Wygibasy i zwornik. Pozwolę sobie przytoczyć najważniejsze wnioski z wspomnianego wpisu – „Polska jest ważnym zwornikiem, położonym dokładnie na 2/3 takiego rozkładu. Mniej niż 2/3 mieszkańców UE żyje w większych od niej krajach, mniej niż 1/3 - w mniejszych. Cztery największe kraje mają większość same. Przyłączenie się do nich jest jedną ze strategii, drugą - zostanie rzecznikiem unijnej "drobnicy". Lecz być może jest jeszcze jedna strategia. Można chcieć odgrywać rolę właśnie takiego zwornika. Wszak jedność nie musi polegać na dominacji większości a już szczególnie większych”.

 

Polska polityka zagraniczna powinna zdefiniować, która z wspomnianych strategii jest najbardziej efektywna w realizowaniu polskiego interesu narodowego. Wdrożenie każdej z wspomnianych strategii będzie wymagało czasu i konsekwencji zanim zacznie przynosić pożądane skutki. Im szybciej zdecydujemy, która z strategii jest dla nas optymalna tym szybciej zaczniemy czerpać z niej korzyści.

 

PS. Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na dwie wypowiedzi czołowych polityków PO. „Główne założenia tzw. paktu fiskalnego wskazują, że Polska znajduje się w rdzeniu Unii Europejskiej” - przekonuje były szef Parlamentu Europejskiego, europoseł PO Jerzy Buzek. Natomiast Jacek Syriusz Wolski stwierdza– „To postęp, ale nie gwarancja, że strefa euro nie zamknie się w swoim gronie. Wiele będzie zależeć od praktyki i dobrej woli Francji. Nasza walka o wejście do głównego nurtu UE się nie skończyła

 

Mam wrażenie, że trudno jest mówić o skutecznej polityce europejskiej skoro jej ocenawśród jej twórców jest delikatnie rzecz ujmując niejednoznaczna.

Flare
O mnie Flare

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka