W ostatnim poście zadałam pytanie, czy Łódź jest trendy,otrzymaliśmy brutalną odpowiedź – nie. Przez ostatnie kilka lat byliśmy bardzo poważnymi pretendentami do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Pojawiały się głosy, że byliśmy liderem, a przynajmniej w czołówce ubiegających się o ESK.Co się stało w takim razie, że nie przeszliśmy do kolejnego etapu konkursu? Należy dokładnie przemyśleć to co się wydarzyło i wyciągnąć z tego wnioski. Minister kultury powiedział "Mamy miasta, w których są poważne konflikty. Mamy miasta, w których były referenda o odwołanie prezydenta. Mamy miasta, w których nastąpiły tąpnięcia i szarpnięcia wynikające z różnego rodzaju sporów. To oczywiście mogło mieć wpływ na wybór jury".
Jestem zaskoczona, że Łódź tego tytułu nie dostanie, ale z drugiej strony faktem jest, że miasto, które urządza awantury co do jednego z kluczowych festiwali kulturalnych w konsekwencji doprowadzając do tego, że to przedsięwzięcie zostało przeniesione do innego miasta jest postrzegane jako te któremu nie zależy na takim tytule. A to wszystko w obliczu referendum o odwołanie prezydenta Łodzi, z którym twórca festiwalu współpracował. Trudno jest się dziwić jury, które chce by ten zaszczytny tytuł nosiło miasto, które jest przewidywalne i stabilne.
Stało się, przegraliśmy. To ogromny zawód dla młodych Łodzian, którzy uwierzyli, że ich miasto wreszcie nie będzie kojarzone z szarością, ogólną brzydotą, brakiem atrakcji Musimy teraz przemyśleć to, czy warto wspierać ludzi którzy nie mają spójnego planu dla Łodzi, którzy tworzą problemy dla funkcjonowania w tym mieście dwóch największych festiwali. Każdemu kto będzie w Łodzi po tych wyborach samorządowych sprawował władzę w tym mieście należy dać do zrozumienia, że nie wolno robić wywrotowych awantur w mieście jedynie dla korzyści politycznych, pomijając kwestię wizerunku naszego miasta. Polityka wobec sektora kultury nie może być nasycona tak negatywnymi emocjami jak do tej pory.
Sylwia Ługowska