Federacja Młodych Socjaldemokratów Kraków Federacja Młodych Socjaldemokratów Kraków
1657
BLOG

Wielokulturowość - co dalej ?

Federacja Młodych Socjaldemokratów Kraków Federacja Młodych Socjaldemokratów Kraków Polityka Obserwuj notkę 29

 "Za bardzo koncentrowaliśmy się na tożsamości osoby, która do nas przyjeżdża, zamiast na tożsamości kraju, który udziela jej gościny" – Nicolas SARKOZY


"Część organizacji, które starają się prezentować jako łącznik ze społecznością muzułmańską, jest obsypywana państwowymi pieniędzmi, mimo że robią one niewiele, by zwalczać ekstremizm. To tak, jakby prosić partię faszystowską, żeby walczyła z gwałtownym ruchem białych rasistów". - David CAMERON

"Usiłowania zbudowania wielokulturowego społeczeństwa w Niemczech spełzły na niczym." - Angela MERKEL 

    Trzy wypowiedzi najważniejszych europejskich polityków, dokładnie tych, którzy w największym stopniu mogą wpłynąć na zmianę polityki całej Unii Europejskiej, bądź patrząc szerzej – całej Europy. Ale w czym rzecz? Chodzi oczywiście o niedawny ideał pokojowego współistnienia ludzi i obyczajów-o ideał wielokulturowości, która zaistnieć miała na naszym kontynencie. Ideał od którego coraz bardziej się oddalamy. Ale właśnie, czy słowo "ideał" jest w ogóle na miejscu? Nie czas jeszcze tutaj o tym rozstrzygać.

 

    Swego czasu Henry Ford w swoich fabrykach samochodów wprowadził rytuał polegający na symbolicznym "przetapianiu" imigrantów w prawdziwych Amerykanów. Wyglądało to mianowicie tak, że nowo zatrudniony imigrant wchodził ubrany w swój etniczny strój do ustawionego wielkiego gara – wychodził zaś z niego przebrany już w typowo amerykański strój i trzymając w dłoni flagę. Miało być to wizualnym ukazaniem hasła – "Z wielości jedność".

Ale cóż, to było kiedyś.. Ówcześni imigranci przybywający do Stanów Zjednoczonych mieli zdecydowane prawo czuć się osamotnionymi i pozbawionymi korzeni. Takich działań nie oceniali zapewne jako godzące w poczucie ich narodowej dumy, lecz bardziej jako przygarnięcie przez nową ojczyznę.

Dzisiejsi przybysze zaś osiedlający się głównie w krajach zachodniej Europy nie muszą się czegoś takiego obawiać. Trafiając tam mogą liczyć na pomoc idealnie zorganizowanych struktur współwyznawców czy też współrodaków. Co więcej – coraz rzadziej pojawia się choćby presja na poznanie języka kraju w którym chcą oni rozpocząć nowe, a i zazwyczaj lepsze życie. Zwyczajnie nie jest to nawet konieczne. Nikomu też przez myśl nie przyszłoby wymagać zmiany co poniektórych zwyczajów czy tradycji niezgodnych z europejskimi standardami.

Z drugiej strony zaś, nawet przychylnie nastawieni do europejskiej kultury imigranci nie mają możliwości zmiany reguł swojego postępowania, gdyż wiązałoby się to z kulturowym ostracyzmem – tym razem przez członków swoich środowisk. W dalszej konsekwencji pojawiłoby się wspomniane już uczucie osamotnienia i utracenie oparcia tak we własnej jak i obcej kulturze – a człowiek zawsze dąży do poczucia jakiejkolwiek przynależności. Wybieramy więc zazwyczaj to co jest nam znane i tak jest i w przypadku nowych mieszkańców Europy.

 

    Skupiłam się jednak na osobach nowych, dopiero niedawno przybyłych do Europy. Problem jest jednak szerszy – jako, że coraz częściej można spotkać się ze zjawiskiem dysymilacji. Wydawać by się mogło, że osoby których rodziny już od dwóch czy trzech pokoleń idealnie odnajdują się w naszej rzeczywistości nie mają powodu, aby coś zmieniać. Ale to właśnie one coraz bardziej odczuwają chęć powrotu do własnej kultury, do własnej tożsamości czy własnej religii. Imigrant już nie czuje się gorszy (bo i nijak gorszy nie jest), ale zaczyna czuć się lepszy – co może prowadzić do wielu wypaczeń.

Przypomnijmy sobie jakie poruszenie wywołał fakt, że wielu zamachowców wywodziło się z wydawać by się mogło, doskonale zasymilowanych rodzin. Wyglądało to tak, jakby Europa nagle straciła grunt pod nogami-cała misterna układanka rozsypała się w drobny mak.

Bo i rzecz tutaj opisywana dotyczy oczywiście środowisk muzułmańskich, nie ma co się oszukiwać. A to z nich wywodzą się odpowiedzialni za Londyn, za Madryt czy wreszcie za Nowy Jork.

 

Czy i racji nie miała Oriana Fallaci, która choćby w swoim głośnym artykule pt. "Wściekłość i duma" z 2001 r. opublikowanym tuż po zamachu na World Trade Center we włoskim dzienniku "Corriere dela  Sera" wzywa społeczność europejską do rewizji swojego spojrzenia na kwestię napływu nie chcących w żaden sposób asymilować się muzułmańskich imigrantów?

Ona sama – określająca się jako niewierząca chrześcijanka – stwierdza, że i każdy z niewierzących (religijnie) jest jednak kulturowo chrześcijaninem. Zacytuję :

 

"Widzisz? Kolejny raz napisałam "na Boga". Przy całym moim laicyzmie, przy całym moim ateizmie, jestem tak przesiąknięta kulturą katolicką, że stanowi ona wręcz część mojego sposobu wyrażania się. O Boże, mój Boże, dzięki Bogu, na Boga, Boże mój, Jezus Maria, Matko Przenajświętsza, Chrystus tu, Chrystus tam. Te słowa przychodzą mi do głowy tak spontanicznie, że nawet nie zauważam, kiedy je wymawiam lub piszę."

 

  Nie jest więc prawdziwą i nie powinna być przez nas za takową uznana alternatywa, że sprzeciwić islamizacji kontynentu można się tylko poprzez powrót Europejczyków do chrześcijańskich wartości - jak to twierdzą niektórzy.

Jest wręcz przeciwnie jako że zagrożone być może w przyszłości będą wartości takie jak: prawa człowieka, wolność jednostki, zerwanie z wiodącą rolą Kościoła w życiu tak publicznym jak i prywatnym, teoria umowy społecznej – a więc zdobycze raczej Wielkiej Rewolucji Francuskiej aniżeli chrześcijaństwa.

Może i prawdziwe jest więc zdanie – "Powiedz mi jaki jest twój stosunek do Rewolucji Francuskiej, a powiem ci kim jesteś" – ale w sprawie o której tu piszę nie ma ono wielkiego znaczenia.

Na potwierdzenie tych słów przywołam jedno wydarzenie mające miejsce w Paryżu dnia 18 grudnia 2010 roku. Otóż na "Zjeździe przeciwko islamizacji Europy" – bo tak się to spotkanie nazywało, pojawili się i marksiści, i feministki, i socjaliści i wreszcie przedstawiciele Unii na Rzecz Ruchu Ludowego – rządzącej obecnie we Francji partii prawicowej.

 

  Podsumowując, być może wkrótce okaże się, że dotychczas zaciekle zwalczające się obozy prawicy i lewicy europejskiej będą musiały się porozumieć w obliczu spodziewanego, i całkiem realnego jak sądzę, zagrożenia ze strony coraz bardziej ekspansywnego świata islamu. Nie będzie to zapewne sojusz ani przyjemny ani specjalnie wyczekiwany, lecz jednak konieczny. Tak jak prawica dążyć chciałaby do odnowy kontynentu w duchu chrześcijańskim, tak i lewicy marzy się pełna laicyzacja społeczeństwa. Jeśli wkrótce nie zaczną współpracować, żaden cel zrealizowany nie zostanie.

A w przypadku konfrontacji z wojującym islamem nie ma szansy sprawdzić się powiedzenie, że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.

 

Beata Wojtarowicz

 

 

Federacja Młodych Socjaldemokratów (FMS) jest oficjalną młodzieżówką Sojuszu Lewicy Demokratycznej, powstałą z połączenia Stowarzyszenia Młodej Lewicy Demokratycznej (SMLD) i Sojuszu Młodej Lewicy (SML) w 2004 roku. Jako największa młodzieżowa organizacja lewicowa w Polsce jesteśmy członkiem międzynarodowych socjalistycznych organizacji młodzieżowych: IUSY (International Union of Socialist Youth) i ECOSY (The European Community Organisation of Socialist Youth).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka