Kiedy wydawało się, że już największe atrakcje na XXI Forum Ekonomicznym skończyły się , w jednej z bocznych salek w piątek po południu przeprowadzono niezwykle interesującą debatę o perspektywach ochrony zdrowia . Jednym z tematów była sprawa szczepień ochronnych.
Niestety, polski rząd, a i parlamentarzyści, czyli polityczne zaplecze władzy państwowej, nie doceniają ciągle ochrony zdrowia, jako jednego z najważniejszych mechanizmów oszczędzania pieniędzy z budżetu.
Mówił o tym prof. Janusz Ślusarczyk, kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego z Uniwersytetu Warszawskiego. Przedstawił szczegółowo sprawy szczepień ochronnych w Polsce, przeciwko najbardziej popularnym chorobom wieku dziecięcego, np. śwince czy różyczce. Ale także przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B.
Jak wiadomo, celem szczepionki jest profilaktyka, ale część społeczeństwa nie zdaje sobie z tego sprawy. Ta wiedza przebija sie do ich świadomości, dopiero, gdy ktoś zapada na chorobę, do której pojawienia sie można było niedopuścić poprzez wcześniejsze szczepienie. Zamiast stosunkowo niewielkie pieniądze wydać na szczepionkę, państwo musi często płacić ciężkie pieniądze za leki zwalczające chorobę.
Co niezwykle ważne, a wiedza ta nie jest dostatecznie upowszechniona, szczepienia ochronne wpływają na zwiększenie zdrowia - czytaj odporności – całej populacji. Tam, gdzi występują w miarę maspowe szczepienia, widać zdecydowany spadek zachorowań na wiele innych chorób, a nie tylko tych, przed którymi bezpośrednio chronią szcepionki. Nie wszyscy zdają sobie sprawę – podkreślał podczas spotkania prof. Ślusarczyk – że nowoczesne szczepionki przeciwko wielu zakaźnym chorobom zapobiegają jednocześnie atakom nowotworów.
Rząd wielkości pieniędzy wydawanych w Polsce na szczepionki i na leki dzieli przepaść. Narodowy Fundusz Zdrowia pokrywa rocznie wydatki na szczepionki w wysokości ok. 76 mln. zł, na leki refundowane wydaje 9 miliardów.
