C. Michalski kontynuuje "koncert" "Dziennika" poświęcony blogosferze. W aktualnym tekście ostrze swojego groźnego pióra (czy wie, że to klawiatura?) skierował przeciwko jakże groźnym i odrealnionym anonimom. Skupił się na dwóch osobach... występujących w blogosferze (i nie tylko - obie działają w realu) pod nazwiskami. "Bloger 'maryla'" to Elżbieta Szmidt wielokrotnie występująca w imieniu stowarzyszenia Blogmedia24.pl, o czym bieżące info wisi na portalu. Niejaki "kisiel" zaś, to były działacz PiS o nazwisku... Kisiel, który pierwszy raz opublikował przeczące własnej anonimowości szczegóły, gdy opisywał degrengoladę postępującą w tej partii na szczeblu samorządowym, w ramach uzasadnienia swojego odejścia. Fragmenty można znaleźć tu.
Oczywiście, wyłącznie sprawą "Dziennika" pozostaje, czy taki poziom prezentuje też w research'u na inne tematy. Sugerowałbym jednak, by stopień desperacji przy okazji pełnego skompromitowania tytułu jakością ataku na Katarynę oraz konieczność szukania za wszelką cenę oszczędności nie zmuszały redakcji do bazowania wyłącznie na pracy stażystów, którzy dopiero uczą się google'a, szukając "haków" na wybranych blogerów. Większej żenady po propozycji R. Krasowskiego raczej już wygenerować sie nie da.
PS Kisiel, jeżeli to ja Cię "wystawiłem" (czytelnikom, po przypomnieniu notki, polecam czwarty komentarz), przyjmij najszczersze wyrazy ubolewania :)
