Foxx Foxx
50
BLOG

Ostatnia prosta

Foxx Foxx Polityka Obserwuj notkę 16

Tradycyjnie wstrzymywałem się z komentarzem do wyników kolejnych wyborów do momentu ich oficjalnego ogłoszenia. Chciałbym zacząć od odpowiedzi, jakiej w różnych miejscach udzielałem na pytania osób o poglądach zbliżonych do moich - Europa ojczyzn, a nie superpaństwo - jaki jest sens głosowania w wyborach do PE. Odpowiadałem konsekwentnie, że z naszej perspektywy, ich istotą jest maksymalne wzmocnienie opcji opowiadającej się za zachowaniem państw narodowych kosztem fanatycznych eurofederastów z chadecji i lewicy. Forsowana przez nich federalizacja przymusowa - powtarzanie referendów ratyfikujących kolejne traktaty do momentu, gdy wynik będzie dla nich satysfakcjonujący (jakoś nigdy tego nie robili w przeciwnym przypadku...) - przybiera formę ewidentnie zgodną z interesami Niemiec i Francji, cedując kolejne kompetencje państw na rzecz gremiów, w których przedstawiciele tego tandemu mają decydujący głos, ze względu na parytet reprezentacji państw członkowskich.

W tym kontekście nie ma znaczenia, czy np. Kurski startuje z Podlasia, czy z Zalesia - interesy obu tych urokliwych miejsc w moim przekonaniu będą najlepiej reprezentowane np., gdy - dzięki temu, że zachowana zostanie redystrybucja środków unijnych przez instytucje należące do państwa - również samorząd lokalny - to rząd polski będzie decydował o kierunkach redystrybucji, a nie Helmut z Adolfem. Demokratycznie wybrany rząd w 2005 miał na to pomysł opierający się na wzmacnianiu najuboższych regionów (m.in. Podlasia), podobnie wybrany w 2007 skasował te zatwierdzone już przez KE projekty i próbuje wymyślić jakiś własny system. Ale w dalszym ciągu rzecz się odbywa w ramach naszego państwa.

Skoro tak, z mojej perspektywy, bez cienia wątpienia w naszym interesie jest maksymalne wzmacnianie nowopowstałej Frakcji Konserwatywnej w PE.

Wyniki wyborów już znamy. Wstępne wnioski - PO z jednej strony jeszcze się nie zaczęła "zużywać", a z drugiej wyraźna część społeczeństwa jest odporna na wszelkie salonowo-multimedialne "mobilizacje". Ogólnie, wynik Platformy oczywiście (mnie) martwi.

Ale jest kilka rzeczy, które bardzo cieszą

- Polacy o poglądach prawicowych od konserwatywnych liberałów po narodowych konserwatystów konsekwentnie popierają jedną partię w kolejnych wyborach. Dla każdego znającego historię polskiej sceny politycznej, zjawisko to jest nie do przecenienia.

- Liczba mandatów odpowiada mniej-więcej oczekiwanej, czyli tej, jaka była zakładana w planach formowania Frakcji Konserwatywnej w PE. I tutaj rzecz, która dla wielu może wyglądać na herezję ;). W tych wyborach znacznie ważniejsze jest zestawienie łącznych wyników chadeków i przeciwników dalszej integracji z całej Unii. Z mojej perspektywy dopiero po poznaniu tych wyników będziemy mogli powiedzieć, kto w tych wyborach odniósł sukces, czyli, czy PO zachowała/zwiększyła swój stan posiadania - i jak to się przekłada na ich znaczenie u chadeków oraz czy PiS swój stan zachował/zwiększył - i jak to się przekłada zarówno na ich znaczenie we frakcji, jak i siłę samej frakcji. No i przede wszystkim: jak liczna ona będzie - szereg partii deklarowało chęć wstąpienia do niej dopiero po wyborach.

Z jednej strony, w Europie chadecy zwiększyli swój stan posiadania kosztem socjalistów, a z drugiej, w Holandii, Danii, Austrii i na Węgrzech bardzo wzmocniły się ugrupowania mocno prawicowe i antyfederalistyczne, które konserwatystów mogą poprzeć lub wręcz zasilić. Na ostateczną ocenę trzeba będzie zaczekać do chwili, gdy wyklarują się formy współpracy/jej braku między różnymi formacjami antyfederacyjnymi. Np. przejście kikudziesięciu posłów spośród na dzisiaj niezrzeszonych, czy członków grupy Niepodległość i Demokracja do Frakcji Konserwatywnej\Unii Na Rzecz Narodów (lub fuzja tych grup) mocno zmieniłoby układ sił w PE. Na dzisiaj trudno jest mi stwierdzić, jak dużym sukcesem z punktu widzenia przeciwników dalszego pogłębiania integracji okazała się niedzielna elekcja. Bo, że sukcesem jest - nie mam wątpliwości. A, że może zostać on zaprzepaszczony w wyniku braku współpracy między prawicowymi reprezentacjami? To już zupełnie inna kwestia. Zobaczymy.

- Chyba ostatecznie zostało wskazane miejsce tradycyjnych politycznych kanap w rodzaju UPR, czy M. Jurka. Za nimi stoją tylko - umiarkowanie liczne - struktury.

Na koniec: cieszy oczywiście Kraków i utrzymanie Podkarpacia, na którym Krzak i otwieranie trzech Orlików na sekundę w ostatnich dniach na wiele się nie zdało. Ogólnie, trudno się jakoś strasznie martwić, gdy "G.W." szczęśliwa umiarkowanie: "Europa skręca na prawo".

Tyle komentarza do europejskiego wymiaru wyborów. Z przykrością muszę jednak przejść do wymiaru lokalnego. Kampania w wykonaniu PiS była rzeczywiście beznadziejna. Nie chodzi tu np. o ocenę spotów - chociaż sekwencję "od aniołków do wojenki" - uważałbym za sensowną, gdyby między tymi etapami pojawił się pośredni z cytatami komentarzy prominentnych członków PO, jakimi podsumowywali merytoryczne propozycje PiS. Na zasadzie: A. Natalii-Świat merytorczycznie i ciepło streszcza jakiś punkt - przebitka z toczącego pianę S. Niesiołowskiego, rechotu Z. Chlebowskiego - na koniec szczypta palikoterii.

Mniejsza o to - jak wspomniałem, nie tą warstwą kampanii chciałem się zająć. Otóż, wydają się potwierdzać informacje, że "spin-doktorzy" sabotowali kampanię kandydatów spoza jedynek. Piszę "potwierdzać", gdyż np. w Warszawie widziałem mnóstwo bilboardów z M. Kamińskim, jeden z P. Poncyliuszem i zero z E. Jakubiak.

W tym miejscu trzeba powiedzieć jasno - jeżeli J. Kaczyński nie opanuje wewnętrznych konfliktów między różnymi środowiskami w PiS, które dotąd - z różnymi efektami - rozgrywał, doprowadzi do rozpadu pierwszej polskiej partii prawicowej, która przez długi czas utrzymuje poparcie między 20, a 30%. Jeżeli sądzi, że wspomniani wyżej wyborcy o tak różnych poglądach, których łączą konserwatywne wartości i antykomunizm będą nadal żyrować takie motywy, może się pomylić. W tym miejscu istotna rzecz - jeżeli prawdą są "przecieki", jakoby uważał on, że PiS może upaść, bo niejedną partię budował "od zera", może by już do tego doprowadzić i pozwolić środowiskom zainteresowanym dużą formacją prawicową na swobodę działania? Przecież i tak wygląda na to, że po najbliższych wyborach, w wyniku gier prezesa opartych na doprowadzaniu do pata między partyjnymi frakcjami, PO ma uprawdopodobnioną gwarancję na rządzenie przez czas dość długi. Skoro tak ma być - po co komu w parlamencie posłowie Jasiński, Suski, czy Karski?


Wykres z rozkładem mandatów

Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka