Foxx Foxx
160
BLOG

"Houston, mamy problem..."

Foxx Foxx Polityka Obserwuj notkę 42

Z zainteresowaniem czekałem na ewentualne komentarze do tekstu K. Niklewicza, który rano widniał na stronie głównej portalu "G.W." - Nie żałujmy banku, gdy budżet się wali. A szkoda, bo jest on dość ciekawy. Fragmenty:

Zapowiedzi skarbu państwa o ściągnięciu sowitej dywidendy z banku PKO BP - i innych spółek, w których skarb państwa ma znaczące udziały - wywołały kolosalne protesty.

Skarb chce wycisnąć pieniądze ze spółek surowcowych (KGHM), największego polskiego ubezpieczyciela - PZU, z Giełdy Papierów Wartościowych, Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych oraz wielu innych firm. (...)

Problem w tym, że Polska już teraz ma pożar budżetowy. Zabierając w sumie nawet 5 mld zł dywidendy ze wszystkich spółek (z czego 1,8 mld zł z PKO BP), rząd znacząco zwiększa szanse, że sytuację da się opanować.

Nową wersję budżetu minister finansów Jacek Rostowski ma ogłosić w lipcu. I nie ma co się łudzić: będzie bolało.Dochody z podatków spadają, a lista wydatków rośnie. Znalezione do tej pory 20 mld zł oszczędności budżetowych nie wystarczy.Dziura budżetowa może mieć większy rozmiar - nawet 30-40 mld zł.

Jak ją zapełnić? 70 proc. budżetu to tzw. wydatki sztywne, regulowane ustawami. W nich nie da się ciąć.

Więc gdzie jeszcze oszczędzać? W wydatkach na infrastrukturę drogową? Stracilibyśmy wtedy setki milionów euro unijnej dotacji.

Minister finansów nie ma wyjścia, musi znaleźć dodatkowe, niestandardowe źródła dochodów. Bo co innego mu pozostaje:podwyższyć podatki? PIT-u w tym roku podnieść już nie może. Zwiększyć deficyt budżetowy i zadłużenie państwa? Koszty obsługi długu wyskoczą w górę. Więc może radykalnie podnieść akcyzę na samochody, alkohol i paliwa? Witaj inflacjo...

Nie ma też co liczyć na zwielokrotnienie wpływów z prywatyzacji: już samo wykonanie obecnego planu (sprzedaż udziałów w spółkach SP za łączną kwotę 12 mld zł) graniczy z cudem w czasach, w których brakuje inwestorów z workiem pieniędzy.

Protestującym przeciwko pobraniu dywidend ze spółek skarbu państwa trzeba zadać pytanie: Gdzie oni proponują znaleźć dodatkowe dochody dla budżetu?

To jest właśnie cała upiorność sytuacji: w sferze teorii rząd ma wiele innych możliwości ratowania publicznej kasy, ale w praktyce - nie może z nich skorzystać. Bo, przykładowo,propozycję podniesienia składki rentowej natychmiast zawetuje prezydent Lech Kaczyński. W imię obrony "sztandarowego osiągnięcia" rządu brata Jarosława.

Zwracam uwagę, że taki obraz sytuacji szkicuje tytuł skrajnie przychylny rządowi. Ktoś inny mógłby np. spytać:

- dlaczego rząd utrzymując wprowadzoną przez PiS obniżkę podatków i składki rentowej nie wprowadził chociaż kadłubowej reformy finansów publicznych? (projekty Z. Gilowskiej zostały ponownie złożone do Sejmu tuż po wyborach 2007). W efekcie - polski system finansowy został pozbawiony jakiegokolwiek zabezpieczenia przed okresowym spadkiem dochodów wynikającym z obniżki podatków.

- dlaczego rząd zarzucił prace nad adaptacją projektów Gilowskiej (reforma finansów publicznych), które od stycznia 2008 prowadził prof. Gomułka? Sam fakt, że były prowadzone oznacza, że ktoś uznał, iż warto nad nimi pracować.

- dlaczego odrzucił propozycję ponadpartyjnej współpracy nad pakietem antykryzysowym, jaką we wrześniu 2008 zgłosiło PiS - wyśmiewając opozycję z tekstem, że żadnego kryzysu nie ma i nie będzie? - "nie straszcie Polaków!"

- dlaczego rząd nie zareagował do dzisiaj na kredytową spiralę w sektorze publicznym, którą spowodował beznadziejnie wykonany budżet 2008? (wiele jednostek nie otrzymało pieniędzy za listopad i grudzień)

- dlaczego, mimo zgodnej krytyki tzw. "analityków finansowych", przyjął budżet 2009 z kosmiczną prognozą wzrostu PKB - 3,7%?

- dlaczego, gdy w lutym było wiadomo, że co najmniej trzykrotnie przestrzelili, nie znowelizowali budżetu do dzisiaj - pogłębiając wszystkie negatywne zjawiska?

Winny pozostaje oczywiście "socjalista" Kaczor, który wbrew sugestiom "liberalnego" dziennikarza nie zamierza przykładać ręki do podwyższania danin na rzecz państwa. W ogóle, jak spojrzeć zarówno na planowane działania (?) rządu oraz tok myślenia prezentowany zarówno przez Rostowskiego, jak i Niklewicza, "liberalizmem" wieje jak cholera. Najśmieszniejsze:

- skoszenie ze spółek 5 mld ma mieć istotne znaczenie, gdy dziennikarz "G.W." wielkość "dziury Rostowskiego" szacuje na 30-40 mld (przypominam, że - doświadczony w podobnych prognozach - Bauc w lutym mówił o 54 mld)

- pisząc o ww. wielkościach, K. Niklewicz teoretyzuje na temat zwiększenia deficytu - ale właśnie to ta dziura jest realnym deficytem, a nie wielkość zapisana w ustawie, która niemal już została dzisiaj osiągnięta (w połowie roku deficyt zaplanowany na cały rok)

- teoretyzuje również na temat zadłużania, jako niebezpiecznej alternatywy, gdy po zabiegach rządu Międzynarodowy Fundusz Walutowy otworzył linię kredytową dla Polski (poza nami z tego mechanizmu korzysta tylko Meksyk), co premier skomentował w kwietniu następująco:

linia kredytowa w MFW powinna zakończyć debatę nad polityką budżetową

źródło i całość

No, oczywiście...

Jeżeli dodamy do tego kwietniowe kłamstwo w sprawie wysokości deficytu w sektorze fiansów publicznych, jakie Ministerstwo Finansów zaserwowało Komisji Europejskiej:

- Ministerstwo Finansów skłamało Brukseli, że będziemy mieli w 2008 roku deficyt sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB- mówi "Gazecie" b. minister finansów Mirosław Gronicki. Bruksela może nam teraz pogrozić palcem, a nawet objąć procedurą nadmiernego deficytu. Wtedy na lata możemy zapomnieć o euro.

GUS ogłosił wczoraj zaskakujące dane. Deficyt sektora finansów publicznych (budżetu, państwowych funduszy i samorządów) wyniósł w 2008 r. aż 3,9 proc. PKB (49,5 mld zł). To radykalny skok - z 1,9 proc. PKB w 2007 r. W rok wyhodowaliśmy sobie dodatkowe dwa punkty procentowe.

Co w tym dziwnego? Ministerstwo Finansów cały czas mówiło o 2,7 proc. To by oznaczało, że nie przekraczamy cienkiej, czerwonej linii, czyli zalecanych przez Brukselę i niezbędnych przy przyjmowaniu euro 3 proc. PKB. Podobnie resort źle oszacował dług publiczny - zamiast 45,9 proc., według GUS wyniósł on 47,1 proc. PKB (598,4 mld zł). (...)

źródło i całość

- widać coraz bardziej, że mamy do czynienia z niekończącym się dryfem, doprawionym kreatywną księgowością. Swoją drogą - ciekawe, jakby był komentowany w mainstreamie podobny motyw w poprzedniej kadencji...

Tymczasem dzisiaj z publikacji na różnych portalach mogliśmy poznać kolejne "balony" wypuszczane nieoficjalnie przez Ministerstwo Finansów i oczywiście oficjalnie dementowane, zupełnie jak z aplikacją o linię kredytową MFW - cud, miód, orzeszki:

Składka rentowa znowu w górę, podwyżka akcyzy, a może nawet VAT. Brzmi groźnie, a to jeszcze nie wszystko, co nam grozi. Rząd szuka ratunku dla budżetu. Pomysły dotyczą głównie tego, jak głęboko włożyć rękę do naszych kieszeni. Podwyżka składki rentowej to niższe pensje.
źródło i całość

Zbliża się "sprawdzam" w sferze zarządzania finansami państwa. Wszystko niestety wskazuje, że naszym kosztem.

Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka