frantick frantick
2691
BLOG

Czarny Piątek Dobrej Zmiany.

frantick frantick PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 140

Widomości dochodzące w ciągu ostatnich kilku dni z obozu władzy, mogą być dla jej zwolenników co najmniej niezrozumiałe. Nagła wolta w głównych punktach programu obecnego rządu była zaskoczeniem nawet dla samych polityków partii rządzącej. Czy mamy zatem do czynienia z pewną formą przesilenia? Skąd w tak twardo broniącej swoich racji Zjednoczonej Prawicy, tak nagła zmiana?

„Rząd nie będzie ulegał naciskom”

Ileż to razy przedstawiciele obecnej partii rządzącej wypowiadali te słowa reagując na sygnały, sugestie i rady, które nie były zgodne z linią Dobrej Zmiany. Niemal każdy z ministrów przynajmniej raz musiał reagować w ten sposób, kiedy jego działania spotykały się z krytyką. Rząd Zjednoczonej Prawicy stojąc twardo na szańcach obrony swojego programu, w tym wycinki Puszczy, zmian w Trybunale Konstytucyjnym czy w końcu próby obrony Polski przed pomówieniami jawił się, jako niezłomny i twardy. Jednocześnie doprowadził do poważnych zawirowań w obszarze polityki zagranicznej oraz utwierdzał swój najwierniejszy elektorat w negatywnym nastawieniu do Unii, Niemiec, Ukrainy czy w końcu Izraela. Ponad dwuletni okres głoszenia i obrony własnych racji doprowadził do powstania efektu oblężonej twierdzy i coraz częściej podnoszonego przez zwolenników partii rządzącej pojęcia „piątej kolumny” wobec politycznych przeciwników. W takiej atmosferze oczywistym było, że jakikolwiek krok w tył będzie traktowany jako zdrada, a cały obóz Dobrej Zmiany musi być jak monolit stojący twardo na gruncie bronionych racji.

Dodatkowo wszystko to odbywało się w otoczce mówiącej, iż oto mamy rządzących, którzy nie dbają o własne dobro, a ich nadrzędnym, jeżeli nie jedynym celem jest naprawa Polski. Rada Ministrów miała się zatem jawić oczywistym przeciwieństwem poprzednich rządów, które były przedstawiane, jako nieefektywne i zachłanne. Działając z takiej pozycji wyjściowej na przykład minister zdrowia mógł pouczać rezydentów, że praca lekarza to misja, w której pieniądze nie są najważniejsze.

„Te pieniądze nam się należały.”

Przez całą dotychczasową kadencję żadna drobniejsza lub większa przewina obecnej ekipy rządowej  nie wywołała takiego zamieszania jak sprawa premii dla ministrów i wysokich urzędników. Moc rażenia tego błędu wnika  z siły, z jaką rząd Dobrej Zmiany głosił hasła służebności  i pokory. Nawet jeżeli część z tych premii została zwrócona, to wczorajsze wystąpienie Beaty Szydło krzyczącej z mównicy sejmowe, że te pieniądze „nam się należały”, jest zniszczeniem jej wizerunku osoby skromnej i pozbawionej oczekiwań finansowych ze pełnioną przez siebie służbę. Będzie to nie tylko rezonowało na karierę byłej Pani Premier, ale także na wyniki całego obozu Zjednoczonej Prawicy.

Kwestia wyroków Trybunały Konstytucyjnego, które nie zostały opublikowane stała się kamieniem węgielnym wszystkich dalszych oskarżeń kierowanych wobec Zjednoczonej Prawicy o łamanie praworządności. Z niewiadomych przyczyn Premier odmawiała ich opublikowania, nawet wtedy, kiedy miały one już „wartość historyczną”. Nagła zmiana stanowiska w tej sprawie oraz nowelizacje ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym budzą ogromne zdziwienie. Sądząc po komentarzach zwolenników rządzącej partii jest to ruch traktowany, jako oczywisty wpływ niedawnej wizyty Angeli Merkel.

Ustawa o zmianie ustawy o IPN swoje źródło miała w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jej efektem, jak na razie, jest pogorszenie relacji z Ukrainą, Izraelem oraz USA. Dodatkowo światowa opinia o Polsce i Polakach z okresu II Wojny Światowej była prześwietlana pod kątem, spopularyzowanego przez Ryszarda Czarneckiego, określenia szmalcownika. Podnoszone przez autorytety prawnicze argumenty o wyjątkowo źle przygotowanej ustawie tak merytorycznie, jak i konstytucyjnie były zbywane, jako głosy wrogie Polsce.  Jak się okazało wczoraj, Prokurator Generalny będący jednocześnie Ministrem Sprawiedliwości wydał opinię dla Trybunału Konstytucyjnego, w której jednoznacznie stwierdza, że ustawa viceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego jest niekonstytucyjnym bublem, który Polsce może bardziej zaszkodzić niż pomóc.

Wszystko to razem sprawia wrażenie porażki. Sytuacja, w której następuje nagły odwrót od głoszonych przez siebie postulatów nie może być określona inaczej. Pytanie zasadnicze brzmi jednak, czy jest to efekt nacisku, czy transakcji, w ramach której Polska uzyska coś więcej?

 

 

frantick
O mnie frantick

Lewym okiem na prawo, prawym na lewo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka