Poszlem do Teloka. Wyjasnic zwinietym niuanse salonowego regulaminu i przez to im pomoc dobrem slowem na dobra droge.
Nikt nie zrozumial, nikt nie chcial zrozumiec, zbanowali mnie za nudzenie.
telok.salon24.pl/346401,droga-administracjo-i-szanowny-panie-igorze-prosba
Kiedy juz lezalem na deskach poza ringiem nadeszla salonowa "Dama" i skopala mnie dwa razy po nerach.
Jeden kawalek z przyjemnoscia zacytuje:
"Otóz ten lubiany i ceniony przez pana bloger ma zwyczaj reagować na moje komentarze, nawet nie dotyczące jego osoby, nastepującymi tekstami: "To jest niewyżyta seksualnie baba, która łazi po męskich blogach, bo szuka chłopa. Mnie wielokrotnie zaczepiała, ale się poznałem na jej zaczepkach."
Cytat fajny i wesoly. Podobno moj.
Tylko, ze ntp. ja nie uzywam w tekstach wlasnych nigdy polskich znakow.
Wiec wrzucam poczatek cytatu na maszynke, zeby znalezc autora. Wyskakuje cztery razy jakas Pitera.
Nic to. "Dama" znalazla od razu pierwszego naiwnego. Telokowi "wykazala", ze to jakis Amstern napisal ten cytat:
"Przepraszam, że się wcinam w dyskusję Pana z Panią Wiesławą, ale zdzierżyć nie mogę. Jeśli ktoś, jak Pani Wiesława wykazała, że Amstern używa słów obelżywych w stosunku do Damy, to dla mnie nie ma zdolności honorowej taki facet."
Wrzucam na maszynke, okazuje sie, ze Amstern tez niczego podobnego nie pisal. Znowu wyskakuje Pitera.
I dobrze tak. Niech sobie zmyslaja. Zawsze powtarzam, ze ja ciezko pracuje na moja zla opinie.
A teraz sprawa z tym Edisonem i Lodyginem. Przyznaje, ze potad to drugie nazwisko mi bylo nieznane. Za to slyszalem o towarzyszu Iwanowie, ktory wynalazl tych innych towarzyszy-wynalazcow. Takich jak Popow od telegrafu i innych, no i tego Lodygina od zarowek.
14014
