Pospolite ruszenie czego ?! Oczywiście, o pospolite pospolite ruszenie dupy i pofatygowanie się do urny wyborczej chodzi. Powinno to uspokoić blogera Coryllusa, który słusznie rozprawia się z semantyką medialną prawicy. Nie chodzi tu zatem o inne powstanie niż to z wygniecionej kanapy lub prującego się pod naporem rosnącego brzucha stołka rybackiego. Nie wymaga ono kucia talerzy na talary ani nawet naciągania wędek w łuki. Semantyka wojenna szkodzi prawicy. Semantyka ruchu, małego, powolnego ruszenia tyłka mogłaby być ?
A co to ma wspólnego z Ziobrą ? Zbigniew Ziobro miał wczoraj dwa wystąpienia medialne, najpierw u Janke i Kozaka a potem u Lisa. Wbrew blogerowi Rybitzky'emy uważam, że obydwa dobre. W pierwszym, na Salonie 24 wskazał na na zapominaną oczywistość, że teza o konieczności zjednoczonej prawicy dla przejęcia rządów jest błędna, jako że w 2005 objęcie rządów przez prawicę było możliwe dzięki dwóm partiom prawicowym : PiS i LPR. W drugiej, u Lisa, ku słusznemu oburzeniu blogera Cezarego Krysztyopy, w programie cynicznie wytykającym rolę pręgierza mediów a jednak żerującym na nieszczęściu małej Magdy, wypunktował organiczne słabości w prowadzeniu śledztwa prokuratury i policji. Poza "zgodą" Ryszarda Kalisza, jako jedyny z zaproszonych nagrodzony został trzykrotnie oklaskami.
Czyżby Lis z zemsty za wyrzucenie z "Wprost" zaprosił prawicową i zarazem nie-pisowską publiczność ? To by dowodziło, że takowa istnieje, a zatem Ziobro ma jednak perspektywy dorobienia dla PiS partii koalicyjnej poza obecnym elektoratem PiS, byle tylko niegłosujący zechcieli ruszyć tyłki.