Rząd Ukrainy podobno szykuje się do ewakuacji swoich obywateli z Krymu. O ile wiem, prawo międzynarodowe przewiduje tzw. prawo opcji, uruchamiane przy okazji zmian terytorialnych. Problem w tym, że prawo to zwykle przyznaje mieszkańcom zajmowanych ziem państwo je obejmujące, wynika zeń prawo pobytu na opuszczanym terytorium przez pewien, wcale niekrótki czas, i pewne gwarancje spokojnego opuszczenia granic. Dodajmy, prawa optantów są zwykle zagwarantowane jakimś aktem prawa międzynarodowego. Tymczasem co do prawnej sytuacji Krymu, jak na razie tylko sama Rosja twierdzi, że wszystko jest lege artis, wszyscy inni głosno krzyczą, że nie. Wygląda zatem na to, że o ile samo państwo rosyjskie nie uzna statusu optantów, wszyscy, którzy opuszczą Krym (lub już go opuścili), będą po prostu uchodźcami - we własnym państwie, bez żadnych szczególnych praw.
Jeśli weźmiemy pod uwagę zapowiedziane już z góry wysiedlenia Tatarów (najpewniej do jakichś gett czy rezerwatów), to trzeba szykować się na to, że powstanie pewna, być może nie tak znowu duża, grupa uchodźców.
Inną kwestią jest tryb, w jakim rosyjskie władze likwidują ukraińskie jednostki na Krymie. Lojalność i zdolność organizacyjna ukraińskiego wojska już stanęła pod znakiem zapytania wcześniej. Czy takie upokorzenie odbije się dalszą demoralizacją ukraińskich sił zbrojnych, czy stanie się ono pamiętnym 'wąwozem kaudyńskim', wezwaniem do zmazania znaku hańby?
