Przy okazji tej tragicznej w skutkach a banalnej w swoim przebiegu katastrofy lotniczej lud dowiedział się co to jest samolot i jak lata, dowiedział się że mogła być sztuczna mgła w oparach helu. Dowiedział się również ów lud, że to był zamach, dowiedział się też że za sterami siedziała elita 36 splt.
O tragedii w Smoleńsku powiedziano już chyba wszystko, ale czy na pewno wszystko?
Otóż okazuję się że nie wszystko.
Nie powiedziano tego co wiedziano od samego początku. Nie powiedziano najważniejszej rzeczy.
Nie powiedziano "ludowi" że większość winy za katastrofę ponosi niedoszkolona załoga, lecąca w dniu 10.04.2010 bez ważnych i prawidłowo nabytych uprawnień do wykonywania lotów.
Chociaż oficjalnie takowe uprawnienia mieli...tylko że wydane na podstawie fałszywych wpisów dokonanych w książce pilota przez samych pilotów.
W 36 splt archiwizowano dane z polskiego rejestratora lotów ( rejestrator szybkiego dostępu)
Okazuję się, że od 2008 r na samolocie TU 154 M wykonano 125 nieprawidłowych lądowań.
Nieprawidłowych czyli takich w których piloci ( ponoć elita ) łamała procedury obowiązujące w lotnictwie. I nie miało znaczenia na jakim lotnisku lądowano. Łamano zasady na lotniskach wyposażonych w ILS i na takich gdzie był tylko RSL, PAR
Po zweryfikowaniu uprawnień dowódcy lotu PF 101 z dnia 10.04.2010 okazało się że
śp. Mjr. Arkadiusz Protasiuk nie posiadał ważnych uprawnień do wykonywania lotów jako dowódca załogi TU 154M i Jak-40. Nie posiadał uprawnień do wykonania lądowań jako dowódca samolotu TU 154 M w systemach ILS, NDB, VOR DME, PAR i RSL.
II pilot, śp. Ppłk Robert Grzywna nie posiadał ważnych uprawnień do wykonywania lotów na samolocie TU 154M w charakterze II pilota.
Dlaczego nie mieli ważnych uprawnień?
Dlatego że, piloci 36 splt w Warszawie fałszowali wpisy w swoich książkach pilotów na podstawie których były nadawane uprawnienia do wykonywania lotów.
Pierwszy przykład z brzegu; Bruksela 11/02/2010 w swojej książce pilota kpt. Protasiuk zapisał: widzialność do podstawy chmur wynosiła 60 m, a widzialność pozioma 800 m. Szerzej o tym fakcie pisałem w notce tutaj: freepost.salon24.pl/463076,warszawa-bruksela-warszawa-smolensk-o-katastrofie-bez-absurdow
W rzeczywistości po sprawdzeniu depesz METAR było tak:widzialność do podstawy chmur była 900 m, a pozioma wynosiła 10 km.
Wartości wpisane przez kpt. Protasiuka potrzebne były do podtrzymania nadanych mu uprawnień które pilot musi odnawiać co 4 miesiące.
Wróćmy do rejestratora.
Polski rejestrator szybkiego dostępu zanotował 125 nieprawidłowych lądowań o czym wspominałem wcześniej. Dane z tego rejestratora były przechowywane w 36 splt lecz nikt z pułku nie przeprowadził należytej analizy zapisów. Piloci, wiedząc o tym po pierwsze fałszowali swoje wpisy a po drugie utrwalali złe nawyki.
Według opinii „ ekspertów smoleńskich” śp. Mjr. Protasiuk był doświadczonym pilotem.
Czyżby?
To przeanalizujmy ile wynosił nalot mjr. Protasiuka.
Ogólny nalot to 3351 godzin( mało jak na pilota który lata z najważniejszymi osobami w Polsce),z czego na samolocie TU 154 M 2907 godzin czyli jeszcze mniej niż ogólny nalot ( ale to jest norma w lotnictwie), jako dowódca załogi wylatał 445 godzin ( bardzo mało a wręcz katastrofalna ilość).
Z tych 2907 godzin należy odjąć godziny spędzone jako nawigator i II pilot.
Pilot regularnych linii lotniczych mający ogólnego nalotu 3351 godzin jest dopiero...II pilotem, w USA piloci którzy latają z najważniejszymi osobami w państwie mają ponad 10 tyś godzin nalotu, podobnie we Francji, Niemczech i w większości państw.
To nie mgła, to nie hel ani wybuch(y) na pokładzie były przyczyną katastrofy.
To błędy w szkoleniu, to fałszowanie uprawnień, to łamanie procedur przez pilotów a także złe decyzje rosyjskich kontrolerów były bezpośrednią przyczyną katastrofy smoleńskiej. Tego nie powiedzieli "ludowi" Ci którzy odpowiadają za podział społeczeństwa, Ci którzy powołując się na " kreskówki i puszki " ekspertów w przykościelnych salkach, w TV TRWAM i Radio Maryja mówią o zamachu.
Inne tematy w dziale Polityka