Free Your Mind Free Your Mind
9967
BLOG

Myśleć po rusku

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 260
  „Nie lzja, nie nada”, takie motto powinni sobie w redakcjach wywiesić pracownicy mainstreamowych, polskojęzycznych mediów - od długiego już czasu (na pewno jakąś widoczną cezurą jest 10 Kwietnia) mają oni myśleć i mówić to, co każe w tej materii Kreml. Jak widzimy zresztą, znakomicie się z tym czują i upatrują w wiernym realizowaniu kremlowskich historii swój dziennikarski profesjonalizm. Przypomina on wprawdzie relacjonowanie przez stalinowskich „dziennikarzy” rozmaitych pokazowych procesów dotyczących „agentów imperializmu”, ale to chyba żaden wstyd, skoro ta tradycja służby systemowi kłamstwa wciąż jest żywa, a w dobie nowoczesnych technologii nabrała autentycznego rozmachu. Nie żyjemy przecież w czasach transparentów o przewodniej roli partii oraz wiecznym sojuszu Polski z ZSSR skleconych z paru desek i pociągniętych odpadającą farbą – wprost przeciwnie, o przewodniej roli partii oraz tymże sojuszu (w nowej, udoskonalonej postaci) przekonują nas media w blasku drogich reflektorów, ludzie ubrani w najmodniejsze garnitury, wypucowani przez ekskluzywne „salony piękności”. Promoskiewska propaganda nie jest publikowana na szaroburym papierze, lecz na lśniących kartkach, na których wydrukowane są także wysokiej jakości fotografie wykonane aparatami wysokiej klasy.  

 
  Neokomunizm nie ma już pszenno-buraczanych tradycji dawnego komunizmu, w którym twarze ludzi, na których wypisany był analfabetyzm od paru pokoleń, pojawiały się całymi dniami. Neokomunizm to już nie bełkocące marksistowsko-leninowsko cepy. Neokomunizm to totalitaryzm wyższego rzędu, mający się tak do poprzedniego reżimu, jak dawna rejonowa przychodnia na wsi do nowoczesnej rządowej kliniki, w której słychać łagodny szum najnowocześniejszej medycznej aparatury, a pracownikami nie są ludzie świeżo oderwani od pługa, lecz bardzo zadbane panie i niezwykle eleganccy panowie.  

 
  Skąd się wzięły te luksusy? Ano, nie zasypiało się gruszek w popiele podczas „transformacji”. Kiedyś J. Darski spytał mnie, dlaczego odwilż musiała trwać te dobre 20 lat, dlaczego wszystko nie potoczyło się szybciej. Odpowiedź jest prosta: ludzie establishmentu (a do nich należy zaliczyć nie tylko czerwoną i różową nomenklaturę, lecz także błyskawicznie od pierwszych lat „przemian” doszlusowujących do niej „ludzi mediów”) musieli zebrać pieniądze na, by tak rzec, swobodną działalność. Nawet bowiem w warunkach republiki bananowej, ustawianych umów, państwowych dotacji wydzieranych na prywatne cele i lewych, sitwiarskich interesów, to jednak potrzeba trochę czasu, by „awangarda rewolucji” (czyli agentura, mówmy wprost) się wzbogaciła, czyli uzyskała taki ekonomiczny status, który pozwoli jej kontrolować sytuację w kraju bez konieczności utrzymywania kosztownego i niewydolnego (jak się okazało w bloku sowieckim) aparatu terroru. Wystarczy bowiem (przy całym oligarchicznym, patologicznym ustroju) terror medialny oraz „lokalne podtopienia”, jakim się poddaje co bardziej aktywne, antysystemowe środowiska opozycyjne - by „społeczny chaos” był sterowalny.  

 
Piszę to wszystko w nawiązaniu do świetnego felietonu p. Zuzanny Kurtyki, która zadała sobie trud wczytania się w „refleksje smoleńskie” T. Lisa w tygodniku prowadzonym przez niego (http://www.wpolityce.pl/view/6657/Zuzanna_Kurtyka___Pan_Lis__pamietam__byl_dlugo_w_USA__Jak_to_jest__ze_niczego_sie_od_Amerykanow_nie_nauczyl__.html). Figura Lisa jest wzorcowa dla całego środowiska ludzi oddanych duszą i ciałem neokomunistycznemu reżimowi. Przed tragedią smoleńską to oddanie było także widoczne, ale można odnieść wrażenie, że dopiero mord na polskiej delegacji z Prezydentem L. Kaczyńskim na czele, pozwolił temu środowisku nareszcie podnieść przyłbicę i przemówić otwartym, promoskiewskim głosem, jakby całymi latami czekali na możliwość wyrażenia swojej „obywatelskiej postawy”. To tak jakby nareszcie partia odzyskała swoją przewodnią nie tylko rolę, co MOC.

 
  10 Kwietnia był egzaminem sprawdzającym „polską klasę polityczną” (tego egzaminu oczywiście gabinet ciemniaków nie zdał, gdyż nawet przez moment nie usiłował się zachowywać suwerennie), lecz i właśnie, a może przede wszystkim, „ludzi mediów”. Przez pryzmat 10 Kwietnia dopiero widać, jak chory, jak destrukcyjny dla polskiego państwa, polskiego narodu i polskiej kultury jest właśnie neokomunizm. Widać to właśnie na przykładzie tej przeolbrzymiej machiny masowych mediów. Każdy z nas co jakiś czas zagląda do salonów prasowych czy empiku, każdy wie, jak wiele jest kanałów informacyjnych, stacji radiowych, portali gazetowych itd. Ileż tego wszystkiego jest! Iluż ludzi w tej machinie pracuje! Ile tych czasopism kolorowych, portali plotkarskich, ile roboty mają i jak się sprawnie uwijają polscy papparazzi!  

 
I zestawmy sobie teraz tę machinę z przekazem ze Smoleńska z 10 Kwietnia. Gdzie się podziali papparazzi? Ci co potrafią robić z ukrycia kompromitujące zdjęcia gwiazdom, czatując godzinami w krzakach czy na dachach, nie byli w stanie dotrzeć do Smoleńska, by wdrapać się na jakieś drzewo i natrzaskać migawek dla polskiej prasy? Ci operatorzy dzielni od filmowania w hotelowych pokojach tajnych neogocjacji ze schowanej kamery albo od przebieranek za księży i inwigilowania „imperium Rydzyka” - nie mogli się poprzebierać za ruskich funkcjonariuszy i poinwigilować to, co się działo na Siewiernym? Ci korespondenci wojenni, co potrafią dotrzeć w najbardziej zapalne rejony świata, nie mogli dotrzeć przez smoleńskie krzoki oraz wysypiska do wraku samolotu albo do zamachowców? Ci reportażyści, co potrafią z gangsterami, mafiozami czy innymi typami spod ciemnej gwiazdy wywiady przeprowadzać, nie mogli dotrzeć do jakichś podejrzanych gości, co musieli się kręcić w Smoleńsku 10 Kwietnia?

 
Czy to nie był TEMAT? Czy to nie był MATERIAŁ? Czy to nie był NEWS? Czy nie było KRWI, którą tak media kochają i za którą natychmiast wysyłają swoje ekipy z kamerami, gdy tylko wydarzy się jakiś karambol, jakaś większa katastrofa czy jakieś porachunki gangsterskie? A tu – cała ta machina zatrzymała się, jakby ktoś nacisnął czerwony alarmowy guzik z napisem „Nie lzja, nie nada”. I naraz ci wszyscy „bezkompromisowi”, „krytyczni aż do bólu”, „dzielni” i „twardzi”, „rzucający polityków na deski”, „zadający najcelniejsze pytania”, „drążący najbardziej kontrowersyjne sprawy”, „wywlekający na światło dzienne wszystkie grzechy klasy politycznej” - dziennikarze naraz, gdy dochodzi do największej powojennej tragedii z udziałem najwyższych urzędników i wojskowych, zatrzymują się przed ruskim kordonem i grzecznie ze zrozumieniem kiwają głowami, gdy jakiś żołdak im mówi „nie lzja, nie nada” w krzokach lub przed murem wojskowego lotniska. I nawet nie próbują oni iść dalej. Nawet nie szukają innych dróg dojścia do prawdy o tragedii. Nie wspinają się na drzewa, nie szykują łapówek dla ruskich funkcjonariuszy, by zdobyć jakieś nowe dane, nowe materiały. Wiedzą bowiem ci wszyscy ludzie mediów doskonale, że NIE WOLNO.

 
Jedno więc tylko jest dziwne – czemu nie zajmują się wyłącznie Dodą czy Szycem, a poważnym ludziom nie zostawią zajmowania się poważnymi sprawami? Choć może nie dziwne, jeśli weźmiemy pod uwagę właśnie to, że neokomunizm to tylko doskonalsza forma komunizmu?

 

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka