Fronda Młodych Fronda Młodych
540
BLOG

Czemu Kościół zajmuje się pierdołami

Fronda Młodych Fronda Młodych Kultura Obserwuj notkę 4

 Kiedy dziś młodzi odchodzą od Kościoła, rodzice rozpaczliwie próbują utrzymać ich przy wierze, zmuszając do chodzenia na Msze, a nawet do przyjmowania bierzmowania. Starsze pokolenie pamięta czasy, kiedy wiara katolicka – a konkretniej liturgia - pełniła podwójną funkcję: organizowała ładną oprawę dla ważnych momentów życia (ślub, chrzest dziecka itd.) oraz wyrażała patriotyzm (pójść do kościoła na złość komunie).

 

Dziecko, wierzące czy nie, musi więc przystąpić do bierzmowania, bo nikt nie potrafi zrobić tak pięknego ślubu jak Kościół, a rodzice koniecznie chcą zobaczyć swoją pociechę w romantycznym dialogu z ukochaną, jak ślubuje jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, chcą spojrzeć na oryginalnie ubranego księdza, świadka całego wydarzenia. A przed ślubem dziecko musi chodzić co niedzielę do kościoła, ponieważ taki jest obowiązek katolika i kropka.

 

Ale czy rzeczywiście temu ma służyć liturgia? Gdyby papież Sykstus I mógł dzisiaj zabrać głos, z pewnością wykrzyknąłby „Nie!”. Sykstus odcisnął szczególne piętno na formie Mszy Świętej: zdecydował, że wyłącznie kapłanowi wolno dotykać kielicha oraz pateny (talerzyka, na którym trzyma się Ciało Chrystusa). Skąd ta decyzja? „Z uwagi na świętość i tajemnicę sakramentu Eucharystii”. To ten papież wprowadził również do liturgii śpiew "Sanctus" (Święty, Święty, Święty).

 

W tej chwili wspomniani rodzice postukaliby się w czoło i zapytali „Co takiego?”. Jakie ma znaczenie, kto dotyka kielich oraz patenę? Kogo obchodzi, czy śpiewa się „Sanctus”, czy po prostu „Niech żyje nam!”? Przecież to pierdoły. Ważna jest tradycja, obowiązek, piękne momenty, z których zostają wspaniałe zdjęcia i filmy. Kiedy po latach dumny rodzic ogląda nagranie ze ślubu dziecka (co z tego, że ateisty), to patrzy na jego wybrankę, na jego garnitur, rzuci okiem na księdza (zauważy przy tym, że ornat nie pasuje kolorem do sukni panny młodej), ale w życiu nie zwróci uwagi na kielich czy patenę! Czy ten Sykstus nie miał lepszych rzeczy do roboty niż zajmowanie się takimi drobiazgami?

 

Otóż kielich, patena i śpiew Sanctus to nie drobiazgi. Drobiazgami są stroje młodej pary, bo one w najlepszym razie mogą przynieść radość oczom. Natomiast kielich, patena i śpiew Sanctus mogą uświadomić człowiekowi, że tak naprawdę uczestniczy w czymś więcej niż tylko wspaniałej uroczystości.

 

Przywiązywanie wagi do szczegółów liturgii przez Sykstusa wzięło się z Chrystusowego zapewnienia, że On zawsze będzie na niej obecny. Nie w przenośni, ale dosłownie – nie stanie co prawda pomiędzy wiernymi jak niegdyś między Apostołami, ale stanie się obecny w opłatku i winie, tak, by każdy, kto je spożyje, mógł poczuć się jak ludzie z Jego epoki. By każdy mógł się poczuć jak ten oczyszczony trędowaty, jak uzdrowiony ze ślepoty, jak kobieta wyzwolona z uciążliwych krwotoków, jak bogacz wyzwolony z samotności, jak wskrzeszony Łazarz.

 

Sykstus doskonale wiedział, co robi zastrzegając kapłanowi używanie kielicha i pateny: w ten sposób dawał pierwszym katolikom lekcję szacunku dla Najświętszego Sakramentu. Uświadamiał, że tylko w rękach następców Apostołów - pełnomocników Chrystusa - zwykły kielich i patena przeznaczone dla zwyczajnego chleba i wina stają się naczyniami zbawienia. Tak oto „szczegół”  - przepis Sykstusa -  „nadawał wielkość temu co małe” – chlebowi i winu.

 

Sykstus z pewnością zgodziłby się ze swoim następcą Benedyktem XVI: we Mszy Świętej "to nie spojrzenie na kapłana jest ważne, lecz wspólne spojrzenie na Chrystusa. Nie chodzi tutaj o dialog, lecz o wspólną adorację, o wyjście naprzeciw Temu, który nadchodzi."

 

Św. Sykstus zginął śmiercią męczeńską.

Fronda Młodych

Janusz Roszkiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura