Czy jest coś bardziej bezsensownego niż spór o dzień, w którym należy ustanowić święto? Wiele lat temu papież Anicet zaczął się spierać z biskupem Polikarpem o datę Wielkanocy – ten pierwszy koniecznie chciał świętować w niedzielę po marcowej pełni Księżyca, temu drugiemu zależało, żeby był to 14. dzień żydowskiego miesiąca Nissan. Pierwszy stawał w obronie rzymskiego zwyczaju, drugi bronił zwyczaju przyjętego przez chrześcijan w Azji Mniejszej.
Słuchając tej historii ateista parsknąłby śmiechem, traktując to wydarzenie jako kolejny dowód na oderwanie osób wierzących od rzeczywistości. Rzymianie wtrącają do więzień i mordują chrześcijan, a ci dwaj kłócą się o taki śmieszny drobiazg!
Co zrobiliby Anicet i Polikarp, gdyby mogli usłyszeć rechot ateisty? Pewnie wzruszyliby ramionami, nie rozumiejąc zabawności sytuacji, bo oni przecież też potraktowali tę sprawę jak drobiazg (tyle że nie śmieszny - bądź co bądź należało tę datę wyznaczyć)– spór skończył się tak, że obaj pozostali przy swoich stanowiskach, a papież po prostu przyjął, że na Wschodzie liturgię wielkanocną odprawiać się zgodnie z obowiązującym zwyczajem, a na Zachodzie – zgodnie z wolą Aniceta i zwyczajem rzymskich chrześcijan. Nie doszło do schizmy, rozpadu Kościoła na dwie odcinające się od siebie wspólnoty. Kościół pozostał jeden, choć stał się bardziej różnorodny.
Czy spór Aniceta i Polikarpa czegoś nam nie przypomina? Przecież i my – katolicy potocznie nazywani konserwatystami, bo chcemy zachować wierność nauczaniu Kościoła– chętnie spieramy się o rzeczy, które w oczach postronnych są drobiazgami. Choćby ja spierałem się kiedyś z kolegą ze służby ministranckiej, czy w trakcie Mszy przechodząc z prezbiterium do drugiej części kościoła należy przyklęknąć przed ołtarzem, czy też wystarczy ukłon ciała. Nam obu wydawało się, że spieramy się o coś istotnego – tymczasem jeszcze na tej samej liturgii uświadomiliśmy sobie, że spierając się nieświadomie przegapiliśmy coś o wiele ważniejszego – przegadaliśmy spory kawałek pięknej liturgii, którą przecież sam Pan zaprojektował dla naszego uświęcenia. Czemu zaś służyła nasza dyskusja?
Anicet i Polikarp pokazali, że nie warto zbyt wiele czasu poświęcać na swego rodzaju katolickie rozmowy w toku – na namiętne i wciągające dyskusje o błahych sprawach.
Wymiana zdań na temat szczegółów liturgicznych i innych drobnych spraw jest wartościowa, ale nie powinna odbywać się kosztem ważniejszych kwestii. W przypadku obu panów ich wymiana zdań nie powinna się skończyć schizmą – i Bogu dzięki się nie skończyła. Chyba więc warto wziąć z nich przykład.
Św. Anicet zginął śmiercią męczeńską w 166 roku.
Janusz Roszkiewicz