Fundacja Obrony Represjonowanych Fundacja Obrony Represjonowanych
741
BLOG

Zybertowicz przegrał z Michnikiem, ale wygrał

Fundacja Obrony Represjonowanych Fundacja Obrony Represjonowanych Polityka Obserwuj notkę 6

Prof. Andrzej Zybertowicz                                                        fot. Piotr Gęsicki 

"Dziennik"

Zybertowicz musi przeprosić

Doradca prezydenta przegrał z Michnikiem

Doradca prezydenta Andrzej Zybertowicz ma zapłacić tysiąc złotych i przeprosić Adama Michnika za słowa, że pozwało go "dwóch agentów i ich zaciekły obrońca". Mówił o Zygmuncie Solorzu, Milanie Suboticiu i szefie "Wyborczej".

 

Słowa Zybertowicza wiążą się z historią aż czterech procesów.

Proces pierwszy Zybertowicz został wcześniej pozwany przez właściciela Polsatu za słowa, jakoby Zygmunt Solorz-Żak współpracował z wywiadem wojskowym PRL.

Proces drugi Milan Subotic z TVN pozwał go zaś za zarzut, jakoby na zlecenie WSI manipulował programem, w którym ujawniono "taśmy Beger". Sąd prawomocnie nakazał Zybertowiczowi przeprosić za to Suboticia Zybertowicz został wcześniej pozwany przez właściciela Polsatu za słowa, jakoby Zygmunt Solorz-Żak współpracował z wywiadem wojskowym PRL.

Proces trzeci Także Michnik wcześniej pozwał Zybertowicza za jego słowa: "Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację".
W październiku 2008 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie nakazał Zybertowiczowi przeprosiny za podanie nieprawdy i wpłatę 10 tys. zł na cel społeczny. Po tym wyroku SA kilka tysięcy osób podpisało list otwarty do Rzecznika Praw Obywatelskich "w obronie wolności słowa". Zybertowicz wykonał już ten wyrok.

Proces czwarty Po tych trzech procesach Zybertowicz powiedział w "Rzeczpospolitej", że pozwało go "dwóch agentów i ich zaciekły obrońca". Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" wytoczył ma za te słowa kolejny proces o ochronę dóbr osobistych. Po zakończonym właśnie procesie pełnomocnik Michnika mec.

Piotr Rogowski powiedział: "Michnik ani nie był agentem, ani nigdy nie wypowiadał się co do Solorza i Suboticia" - dodał Rogowski. Sąd stwierdził, że wypowiedź pozwanego dotyczyła Michnika jako "zaciekłego obrońcy agentów", co uznał za naruszające jego dobra osobiste.

Zybertowicz w ogłoszeniu wykupionym na swój koszt w "Rzeczpospolitej" ma przeprosić Michnika za "godzenie w jego dobre imię".

Michnik zeznawał w sądzie, że przez wiele lat "sam był ofiarą agentury", a opowiadanie się przeciw lustracji jako "pewnej filozofii politycznej" nie ma nic wspólnego z obroną agentów. Dodawał, że nie odczuwa "potrzeby obrony szpicli, agentów i prowokatorów".

Zybertowicz mówił, że "GW" prowadzi "kampanię antylustracyjną", a "przeciwstawianie się lustracji oznacza utrudnianie ujawniania agentów, czyli chroni ich interesy".

Andrzej Zybertowicz to socjolog. Jest uważany jest za twórcę i głównego teoretyka idei układu polityczno-biznesowego, który chciał rozbić Jarosław Kaczyński. Zybertowicz pracował nawet nad komputerowym modelem tego układu.

Sądy wybuczenia warte

Rafał Ziemkiewicz 09-06-2009, 

Wyrok skazujący profesora Andrzeja Zybertowicza za nazwanie Adama Michnika zaciekłym obrońcą agentów to kolejne kompromitujące polski wymiar sprawiedliwości kuriozum.

Po prostu ośmiesza on sąd, prawo, a nawet – choć tego ostatniego akurat nie żal – samego Michnika, który w zajadłym tłumieniu pozwami sądowymi krytyk na swój temat dawno już stał się postacią groteskową.

Nie jest usprawiedliwieniem dla sądu fakt, że podobnych kuriozów mamy już ogromną kolekcję. Od wyroku na Wojciecha Cejrowskiego, skazanego za stwierdzenie, że „Gazeta Wyborcza” traktuje swoich czytelników jak idiotów, po skazanie Katarzyny Brudnias za nazwanie pedofilem człowieka, u którego policja zakwestionowała 300 kaset z pedofilską pornografią.

Orzecznictwo, zgodnie z którym nie wolno nazwać przestępcą sprawcy przestępstwa, pedofilem – konesera pedofilskiej pornografii, a agentem bądź kapusiem człowieka, który był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB lub wywiadu, stanowi obrazę zdrowego rozsądku. Mimo to takiej właśnie linii konsekwentnie trzymają się sędziowie: powiedzenie o kimś, kto od lat zaciekle broni agentów, że jest zaciekłym obrońcą agentów, narusza jego dobra osobiste. Oczywiście nie zawsze, tylko wtedy, gdy jest to postać ze słusznego środowiska. W odwrotną stronę obrażać wolno – na przykład Wałęsie Grzegorza Brauna. Nazwanie prezydenta Kwaśniewskiego pulpeciarzem zostało prawomocnie ukarane jako zniewaga. Nazywać prezydenta Kaczyńskiego chamem sąd pozwolił.

Na finiszu kampanii wyborczej UPR zdołał do reszty ośmieszyć polskie sądy, składając w czterech miastach identycznie brzmiące pozwy, na dodatek w sprawie dość oczywistej, i uzyskując cztery diametralnie różne wyroki. A potem sędziowie buczą na ministra i się dziwią, że Polacy ich nie szanują.

 

www.rp.pl/artykul/9133,317886_Ziemkiewicz__Sady_wybuczenia_warte.html

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka