FranciscusFelixAstat FranciscusFelixAstat
588
BLOG

Demokracja malowana

FranciscusFelixAstat FranciscusFelixAstat Polityka Obserwuj notkę 8

W wyborach do PE w Czechach frekwencja wyniosła... 15%. Rodzi się wiele pytań, wiele z nich, niestety, retorycznych. Czy to jeszcze jest demokracja, gdy obywatele nie wierzą w skuteczność swego głosu? Czy "wybrani" mają mandat, by nami rządzić? Kto wybrał ludzi, którzy mówią nam, jaka musi być krzywizna banana, zakazują sprzedaży cynamonu, żarówek, odkurzaczy, doprowadzają szpitale do bankructwa z powodu kaloryferów odległych od ściany nie o 8 cm, a o 6 cm?

Nie jest tajemnicą, że Unią rządzą lobbyści, a nie obywatele Unii. Stąd unijne prawo staje się tak absurdalne - ma służyć interesom określonych korporacji, organizacji pozarządowych, aktywistów, nie zaś realizować postulaty większości. Większość już w nic nie wierzy.

Nie idę na wybory. Nie istnieje żaden kandydat, któremu powierzyłbym swe sumienie. Jestem odpowiedzialny za poczynania człowieka, na którego głosuję. W moim okręgu do wszystkich mam zastrzeżenia. Głosowałbym nie na kogoś, kto by mnie reprezentował, a jedynie wskazałbym, kto ma według mnie dostać pyszną poselską dietę.

Demokracja europejska stała się demokracją wygodnictwa, bezpiecznych posad, nieskrępowanej nieodpowiedzialności przed wyborcami. Może warto wrócić do korzeni. Wierzę, że technika pozwoliłaby na wprowadzenie w życie demokracji bezpośredniej. Niektórym to jednak nie na rękę.

Ale może demokracja bezpośrednia jest zbyt radykalna. Demokrację europejską można naprawić w inny sposób. Żaden z kandydatów, żadna partia nie wpadła na pomysł, aby zaproponować stare dobre ateńskie rozwiązanie - OSTRACYZM.

Wyobraźmy sobie, że w każdej chwili obywatele Unii mogliby zagłosować za odwołaniem konkretnego polityka lub urzędnika. Wystarczyłoby wysłać odpowiedni list do najbliższego posterunku unijnego. Unia posiada wiele urzędów na terenie naszego państwa. Nie trzeba by zatrudniać nowych urzędników. Jedyne, co musieliby dodatkowo robić, to na bieżąco rejestrować negatywne głosy. I dlaczego by nie głosować za odwołaniem WSZYSTKICH? Często odpowiedzialność jest rozmyta. Gdyby przeszło ACTA, kto odpowiadałby za to? Powinniśmy mieć prawo odwołać za jednym zamachem (lub za paroma mniejszymi) cały PE, KE, skład trybunału w Sztrasburku i wszystkie inne xE. To uświadomiłoby rządzącym, jakie mają REALNE poparcie. Uczyniłoby ich bardziej pokornymi. Dowiedzieliby się, co ludzie sądzą o tych wszystkich absurdach Unii.

Niech urzędnik lub polityk, który w skali Europy otrzyma 30 milionów ostrakonów, odejdzie z kadencji. 100 milionów - na zawsze z polityki. A 300 milionów niech skutkuje wypędzeniem. Liczby do ustalenia.

Szkoda, że żaden polityk nie odważy się zaproponować czegoś takiego.

Wady pomysłu: przede wszystkim groźba wyplenienia opozycji. Ugrupowania polityczne oscylujące na granicy progu bywają szczególnie znienawidzone. Ale nie jest to problem nierozwiązywalny matematycznie; można by wprowadzić różne progi odwołaniowe dla różnych partii, przykładowo, jeśli partia A zdobyła 100 milionów głosów, a partia B 10 milionów, to odwoływalibyśmy urzędasów np. skalą decybelową: do odwołania B potrzeba by dwukrotnie mniej ostrakonów niż do odwołania A. Wydaje mi się, że wszystkie problemy mają tylko naturę techniczną.

Tym razem nie pójdę głosować. Nie mam za kim oddać głosu, nie bardzo widzę też sens wybierania mniejszego zła. Protestuję przeciw złu. Niska frekwencja jest brakiem zgody na jakiekolwiek - mniejsze, czy większe - zło. Wolałbym być wybrany niż wybierać. Wówczas nie miałbym wyrzutów sumienia, że dałem władzę komuś, kto działa przeciw mnie i moim ideałom. Jeśli mam na kogoś głosować, to chcę mieć także możliwość wyrażenia sprzeciwu w postaci wypisania ostrakonu.

Demoktacji chcę, a nie rządów lobbystów, pieniądza, ideologii! Dość kłamstw!

Ghulibati alrruumu!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka