Za progiem Oleandrów, a na progach Polski,
wśród darni krąg odmierzcie magicznego koła,
w samym środku zakopcie żerdź z wiechciem chocholskim
i lirę Wernyhory zgliszczałą w popiołach.
A później wkoło żerdzi i na szczątkach liry
kładźcie jedna na drugich narodowe kiry.
A później zardzewiały od krwi ziemi grudki
zwieźcie w urnach żelaznych z wszystkich pobojowisk
i zamknięte na wieki na bezkluczne kłódki,
połóżcie je na tamte relikwiarze bolisk
i poświęćie to wszystko w poranek niedzielny,
by te truchła zwęglały na kamień węgielny.
A później nasza kolej! Wiarusy! Leguny!
Wy wszyscy, co w krwi macie ten wiersza początek!
Chochoł straszy, a jęki wernyhorskiej struny
po kurhanach roznosi obłąkany świątek,
gdy my, przecież, do djaska, choć zdziesiątkowani,
jeszce żyjem i jeszcześmy nie weterani!
Dalej, bracia! Za rydle chwytać, za łopaty!
I ziemią, zwykłą ziemią z całej Respubliki,
przysypać tamte liry, kiry, krwie i gnaty,
nie w takt psalmów, lecz w rytmie tworzenia muzyki!
Niech na szczątkach, pamiątkach, aż pod samo niebo
rośnie kopiec dyszący życiodajną glebą!
Choć na pierwszej łopacie pomieszane z ziemią
legną naszych dwudziestu lat trudy i znoje,
a na drugiej pot krwawy coraz cięższych brzemion
i żółcią zamulone codzienne napoje,
już na trzeciej i czwartej, i już aż do końca,
legnie nasze istnienie wśród kawałów słońca!
Dalej, bracia! Z tych łopat, pod pion inżyniera,
wzrośnie kopiec tak wielki, jak czyn nasz był wielki!
A natchnięty imieniem Wodza - Bohatera,
przetrwa wieki, odeprze cios przeznaczeń wszelki
i wreszcie skamienieje z kopca w granit skały,
na której się zagnieździ potężny Ptak Biały!
Kazimierz Andrzej Czyżowski - "Kuryer Literacko - Naukowy", nr 32. , 6 sierpnia 1934 roku. Kraków.