Ty też jesteś Bogiem, tylko uświadom to sobie - rzecze Paktofonika, i rzeczywiście patrząc na najnowszą teorię, wedle której im większy sprzeciw wobec jakieś teorii, tym ta teoria boleśniej trafna (patrz migdalenie Migalskiemu), czuje się, jeśli nie jak Bóg, to co najmniej jak jakiś Bożek. Wszak było nie było, ale lada moment pęknie magiczne milion wejść na blog w salonie, (od komentbuca do milionera?). A że jednocześnie nietrudno zauważyć, iż większość komentujących jawnie sprzeciwia się moim tezom, tedy ja, bękart Cywilizacji Śmierci, niczym Atylla, biczem bożym jestem, dla swych przeciwników, waląc ich prawdą między ślepia. I choć gorsza strona mej boskiej natury (bogiem wszak dialektycznie jestem manichejskim) szepcze, że największy krzyk był na wspominki o homoseksualizmie pewnego prezesa, to, zaiste powiadam Wam, wy się sprzeciwianie, ja rosnę i rosnę, i niedługo przerosnę mamę, tatę i Jerzego Roberta Nowaka (z domu PRL).
Najgorszy jednak w boskości mej jest tłok i zaduch, jaki ostatnio panuje na Olimpie, odkąd (i tutaj) Zeus zakazał mówić słowo pedał, cisza w filozoficznych Atenach, jak nie przymierzając moszną zasiał. A mówiłem, że bez pedałów cywilizacja nasza ani rusz, ale kto by tam słuchał. Cicho, co nie znaczy, że nie jest tłoczno, ot niejaki Frankowski chce na piłkarski Olimp się wdrapać, ale patrząc jak spartaczył 3 setki w ostatnim meczu, prędzej Hera zostanie dziewicą, niż Franek złowi te 150 bramek. A Hera to w ogóle jest dziwka, ostatnio po kostkach kopie Harrego Pottera, że niby czarna magia i uczy dzieci, fakt lepiej dać siódmoklasiście naszą mitologiczną rodzinkę, jak to wykłuwamy sobie oczy i dymamy nasze matki. Ech, fundament cywilizacji, motyla noga. Ale powtarzam, za Bogiem Misesem,, najgorsze są monopole. Albo prole, ale to chyba Orwell.
A jeśli już jesteśmy przy konkurencji, to Doda, rzekła o Biblii:"Są tam super, zajebiste przykazania, jakieś historie, które budują w dzieciach system wartości, chęć bycia dobrym człowiekiem, natomiast ciężko mi wierzyć w coś, co nie ma przełożenia na rzeczywistość, bo gdzie w tej Biblii są dinozaury? Jest siedem dni stworzenia świata i nie ma dinozaurów. To mi się kłóci". Jasne, że się jej kłóci, bo nie ma dinozaurów, niby by być mogły. Mojżesz mógłby, jak potem Kaligula, zrobić z nich jakiś most pontonowy i sruuu do Ziemi Obiecanej. A na drugim końcu czekałby już jakiś ówczesny pterodaktyl Michalkiewicz… No i odbyłoby się bez cudów, czysty naturalizm i ile potem manny wprost z trzewi? Ale w gruncie rzeczy to nie nasza sprawa tylko konkurencji, choć głupia ta Doda, Majdan dinozaur nadal broni, a dinozaury przecież wyginęły. I co, nic się nie kłóci? Gorzej, że na pytanie, czy wierzy w dinozaury, czy w Biblię, odpowiedziała: "Ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła..." I tu już muszę Dodę poprzeć i to nie tylko ze względu na wolność słowa i formułowania tez historycznych. U nas, na przykład, jeszcze się nie zdarzyło, żeby jakiś mit powstał na trzeźwo, Apollo jak nie w Marsjaszu, to leży pod stołem, Afrodyta zdejmuje majtki, a Erynie, ech Erynie to wystarczy, że wezmą parę łyków i jak na łeb nie wskoczą… Tylko Dionizos się trzyma, ale top tęga głowa. Coś jak Żakowski.
Ale właśnie, i Żakowski Jacek dał świadectwo, tym razem o chamstwie sieci, piszącMożna przecież sobie wyobrazić program radiowy czy telewizyjny, w którym każdy, kto chce, może się wypowiadać, jak mu się podoba. Ale takich programów nie ma.No niby nie ma, bo w sumie jak by ktoś powiedział, że Zeus to niezły jebaka, to dopiero by go piorun strzelił. Coś jak dinozaury, a swoją droga to były w końcu te dinozaury na Arce?