Wojsko to nie coca-cola – oburza się Pan Jerzy Bukowski, a to oburzenie, hen, hen.... niesie się przez pola, stoki, onet i gazeta.pl. I słusznie się Pan Jerzy oburza, bo jeśli już, to wojsko winno być jak sprite. A wróg jak pragnienie. Niestety, co nieco znając „imponderabilia” Pana Jerzego, podejrzewam, że nie tylko jak sprite, ale nawet jak fanta tudzież ta biedna hop cola, być wojsko nie może. Choć przecież to nie prawda, że Bush nie lubi hop coli. Wojsko nie może być bowiem ani jak cola, ani jak inne, ś w y n s k i e gazy, rozpoznawalne, bo wojsko w ogóle nie może być rozpoznawalne. Co by było bowiem gdyby wojsko było rozpoznawalne, jak by wojowało, jak robiło zasadzki, jak atakowało znienacka i po partyzancku?
Historia naszego wojska to historia wojska nierozpoznawalnego, i umówmy się, nie możemy nic na to poradzić. Zaczęło się już pod Wiedniem, gdy Leopold ponoć przestał nas rozpoznawać, potem przez Ligę Świętą, Haiti, czy wreszcie Poczdam i Jałtę. Teraz też nas niby tak rozpoznają, że aż senator Kerry zapomniał o naszym wojsku w Iraku. Nie ma co tradycję trzeba szanować, jak wojsko nierozpoznawalne było, tak nierozpoznawalne być musi, ktoś musi być incognito, by nie incognito mógł być ktoś.
Nie byłem nigdy na wojnie (poza wojną z Kaczyńskimi), ale mogę tylko sobie wyobrazić, jak fatalnie czuć się muszą Ghurkowie z tą swoją marką nieustraszonych żołnierzy. Jak to im muszą turyści (turystki?) pod lufę włazić, jak to się nie mogę od pospólstwa odpędzić. Ech – pewnie myślą – żeby tak jak Polacy nie mieć marki, można by cichcem, po godzinach, się na panienki wykraść, a tak, książki o nas piszą, wywiady, noże fotografują, marny jest los markowego bohatera. Podobnie pewnie marines, którzy jeno przypadkiem użyczają sprzętu US.Army dla holywoodzkich produkcji o amerykańskiej piechocie. O Legii Cudzoziemskiej nie wspomnę, żałość serce ściska, gdy się słyszy jak idioci na lep tejże, marki się łapią.
I dlatego gdy zeszłego roku widziałem bilbordy z metroseksualną młodzieżą zachęcającą do wstępu do armii, czekałem na protest Porozumienia Kombatantów i informację na ogólnopolskich portalach. Ale się nie doczekałem. Kto wie może Pan Jerzy i jego Porozumienie, nie mieli jeszcze w internecie, po prostu takiej... marki.