galopujący major galopujący major
51
BLOG

Wojsko to nie coca-cola

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 19

 

Wojsko to nie coca-cola – oburza się Pan Jerzy Bukowski, a to oburzenie, hen, hen.... niesie się przez pola, stoki, onet i gazeta.pl. I słusznie się Pan Jerzy oburza, bo jeśli już, to wojsko winno być jak sprite. A wróg jak pragnienie. Niestety, co nieco znając „imponderabilia” Pana Jerzego, podejrzewam, że nie tylko jak sprite, ale nawet jak fanta tudzież ta biedna hop cola, być wojsko nie może. Choć przecież to nie prawda, że Bush nie lubi hop coli. Wojsko nie może być bowiem ani jak cola, ani jak inne, ś w y n s k i e gazy, rozpoznawalne, bo wojsko w ogóle nie może być rozpoznawalne. Co by było bowiem gdyby wojsko było rozpoznawalne, jak by wojowało, jak robiło zasadzki, jak atakowało znienacka i po partyzancku?

 

Historia naszego wojska to historia wojska nierozpoznawalnego, i umówmy się, nie możemy nic na to poradzić. Zaczęło się już pod Wiedniem, gdy Leopold ponoć przestał nas rozpoznawać, potem przez Ligę Świętą, Haiti, czy wreszcie Poczdam i Jałtę. Teraz też nas niby tak rozpoznają, że aż senator Kerry zapomniał o naszym wojsku w Iraku. Nie ma co tradycję trzeba szanować, jak wojsko nierozpoznawalne było, tak nierozpoznawalne być musi, ktoś musi być incognito, by nie incognito mógł być ktoś.

 

Nie byłem nigdy na wojnie (poza wojną z Kaczyńskimi), ale mogę tylko sobie wyobrazić, jak fatalnie czuć się muszą Ghurkowie z tą swoją marką nieustraszonych żołnierzy. Jak to im muszą turyści (turystki?) pod lufę włazić, jak to się nie mogę od pospólstwa odpędzić. Ech – pewnie myślą – żeby tak jak Polacy nie mieć marki, można by cichcem, po godzinach, się na panienki wykraść, a tak, książki o nas piszą, wywiady, noże fotografują, marny jest los markowego bohatera. Podobnie pewnie marines, którzy jeno przypadkiem użyczają sprzętu US.Army dla holywoodzkich produkcji o amerykańskiej piechocie. O Legii Cudzoziemskiej nie wspomnę, żałość serce ściska, gdy się słyszy jak idioci na lep tejże, marki się łapią.

 

I dlatego gdy zeszłego roku widziałem bilbordy z metroseksualną młodzieżą zachęcającą do wstępu do armii, czekałem na protest Porozumienia Kombatantów i informację na ogólnopolskich portalach. Ale się nie doczekałem. Kto wie może Pan Jerzy i jego Porozumienie, nie mieli jeszcze w internecie, po prostu takiej... marki.    

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka