galopujący major galopujący major
100
BLOG

Legenda

galopujący major galopujący major Rozmaitości Obserwuj notkę 36

Dariusz Szpakowski jest jak Pałac Kultury. Jak wczasy w Bułgarii, miś na Krupówkach, polski Bałtyk, czy Leżajski Full – gul,gul. Bowiem Dariusz Szpakowski jest, proszę państwa, legendą. I nic tego nie zmieni. Ani oceny 2 minuty po gwizdku, ani podsumowania na 15 minut przed końcem. Ani żadna językowa wpadka, przejęzycznie, lapsus, Runi, Runi, Runi, Xavi, Szavi, Czavi, czy Bóg jeden wie, kto jeszcze. Wręcz przeciwnie to tylko Szpaka wzmocni, Szpak jest bowiem jeden, niepowtarzalny, wyjątkowy. Szpak grał w piłkarskim pokerze, Szpak krzyczał pamiętne „o Jezus Maria”, Szpak jest legendą. A legendy są niezniszczalne.

 

Właściwie sport istnieje tylko dla legend. W krótkiej perspektywie nie liczy się drugi, trzeci, tylko ten pierwszy, zwycięzca. Ale w perspektywie dłuższej, w perspektywie wiecznej, perspektywie ludzkiej pamięci, liczą się tylko legendy. Nie, ci, co wygrali, ale właśnie legendy. Ich rekordy, miny, gesty, i wielkie jak otchłań dramaty. Tak jak wczoraj. Usain Bolt klęcz w blokach, startuje, biegnie, macha długaśne kroki i ląduje z magicznym 9,58. Dokładnie tak 9.58. Dla takich chwil warto na jednym oddechu wbijać się w fotel, wpatrywać w ekran i dla takich, i tylko takich, chwil warto mieć telewizor. I wyjmować go z szafy by łapać wieczność za rękę. A potem? Cóż, potem można wrócić do książek. I swoich kompleksów.

 

Wczoraj w Superpucharze grała Barcelona, grała słabo, w stylu angielskim, na trzy podania i strzał, bez pomysłu, z głupiutką, wyspiarską taktyką. Najtrudniej jest legendzie sprostać, na ostatnim, króciutkim odcinku, gdy, zdaje się, że już tylko ułamki dzielą Cię od sukcesu. Co czuje Messi, gdy na trening wychodzi Maradona i kopie z nim piłkę? Pewnie trzeba być Argentyńczykiem żeby wiedzieć kim jest dla nich boski Diego. Co może czuć Niemiec gdy ma być Becekenbauerem? Są tacy, co legendzie sprostają, Xavi osiągnął więcej niż Guardiola, Isimbajewa goni Bubkę, a Zidane pokonał, może nawet i samego Platiniego.

 

Kogo gonią polscy sportowcy? Nie wiem.

 

Ziółkowski właśnie przegrał zawody.

 

 

 

 

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości