galopujący major galopujący major
66
BLOG

Stan wyższej konieczności

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 32

 

 

Okazuje się, że polskie wojsko musi się zmierzyć nie tylko z kolosalnym problemem kroju daszka czapki wojskowej,jak przytomnie zauważył rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych, ale że także inne się wojska imają problemy. Bo choć krój daszki ważny (im czapka dłuższa tym łatwiej przeciwnikowi wybić oko), a nawet bardzo ważny (czapki z daszkiem „bocianim” pozwolą wroga niejako zadziobać), to jednak okazuje się, że problem jest także z wojska kontrolą, kontrolą cywilną. Bo o tym, że w armii brakuje sprzętu, wie chyba każdy średnio zorientowany widz i uczestnik. Wystarczyło, przed paru laty, czytać naoczne relacje z Iraku w tygodniku Angora albo patrzeć na wysyłane na pustynię kukuruźniki polskiej myśli technicznej. Ale z kontrolą cywilną, jak dotąd, problemów nie było, nie licząc pewnego, dość niestrawnego obiadu, u pewnego narodowo-patriotycznego generała. Nie od dziś jednak wiemy, że narodowi patrioci, tylko przeciwko Żydom się gotować potrafią.

 

Prawdziwym problem ma być więc, nie tyle fatalna infrastruktura, bo ta fatalna była od zawsze, ale cywilna kontrola. A konkretnie próby jej podważania. Puryści językowi mogą być nieco zaskoczeni, bo jednak, było nie było, ale mówi się jeno o cywilnej kontroli. Nie o cywilnym knucie, cywilnym batożeniu, cywilnej ścieżce zdrowia, tudzież cywilnym za pysk łapaniu. Mówi się o tylko o cywilnej kontroli. Pytanie więc czy cywilnie kontrolowany, może w cywilizowany sposób, innym cywilom, przekazać wieści o tym jak owa cywilna kontrola przebiega? I czy może coś o braku sprzętu paplać? Otóż jasne jest, że nie może, bo porządek w armii musi być. Zwłaszcza gdy nie ma sprzętu. Bo gdy nie ma sprzętu, to musi być chociaż porządek, i nawet jeśli ostrzelają, to przynajmniej w dobrze wyglancowane namioty. Łatwiej będzie potem segregować rzeczy. I ludzi. Zresztą nie może być tak, że naród coś się o armii dowie. Ot, np. dlaczego giną tej armii żołnierze. Malkontenci rzec mogą, że ów naród kontrolę sprawuję, nad wojsko kontrolującym Klichem, ale umówmy się, szczęśliwie dawno już minęły czasy, że wasal mojego wasala był moim wasalem. Więc jeśli gen. Skrzypczak już musi, jeśli koniecznie chce, jeśli ma ciśnienie, na szkło, za przeproszeniem, parcie, niechże się zwraca do narodu przez Klicha. Niechże się skarży, niech wytłumaczy swym dzierżymordom, że dzierżą nie tylko przesadnie, ale i że mało fachowo, dyletancko, niezgrabnie, głupawym uściskiem za pysk trzymając. Niech złapie za wojskowy telefon z antenką, i głośno harcząc krzyknie, Panie ministrze Pan powie, że przez Pana i Pana kolegów żołnierze nie mają sprzętu. Z pewnością Klich przekaże, któż by nie przekazał?

 

Ludzie mniej z wojskiem obeznani, tzw. cywile, którzy porządkiem w armii gardzą, a zamiast tabunów kapelanów, chcą tam powsadzać gejów-żółnierzy, nie mając pod ręką rozkazów generalicji, muszą sobie jednak jakoś radzić. Może za Pierwszym Gejem Platonem sięgnąć do Skrzypczaka intencji? Bo choć największy z naszych konserwatystów, zwolennikiem wspólnych kobiet był nie dla każdego, to jednak parę jakiś niezłych pomysłów tam miał. Na przykład pomysł co do intencji. A że w ludzkiej głowie potrafi siedzieć jedynie internetowy przykład polskiej psychiatrii - niejaka Venissa, toteż pozostaje jeno śledzić zachowanie gen. Skrzypczaka. Czy po całej tej burzy, jeśli będzie musiał, to z honorem odejdzie, i dla wyższej sprawy poświęci karierę? Czy wręcz przeciwnie, niczym inny buntownik, niejaki Waszczykowski, ucieknie pod troskliwe skrzydła Pałacu prezydenckiego? 

 

Tyle, że nie robi się procesów intencjom – niejako łaja dziś Platona, Bronisław Wildstein broniąc swego ministra Ziobro. Zapominając, że gdy Ziboro, Skrzypczak, czy ktokolwiek inny już coś uczynią, to szeroko rozumiane intencje (znane choćby pod postacią winy), jak najbardziej były i są przedmiotem procesów. I nie tylko sądowych, ale również, a może przede wszystkim, tych wytaczanych przez opinię publiczną. 

 

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka