Jako, że paru poważnych krytyków wytknęło mi mój nihilizm, kpiarski ton, i bezproduktywne drwiny, postanowiłem podzielić się z państwem garścią refleksji. A konkretnie refleksjami na temat mebli. Dlaczego o meblach – spytacie – a dlaczego nie. Dobry bloger, bloger polski i niezależny, znać się powinien przecież nie tylko na polityce, ekonomii, prawie, polityce zagranicznej, historii, sporcie i kulturze, ale także na modzie. A więc również i modzie na meble.
W gazetowyborczym Dużym Formacie trwa cykl, co się podoba Polakom.Jeśli mebel, to wenge – piszą dziennikarze i rzeczywiście, coś w tym jest. Wenge podbiło rynek, tak jak skarpetki-stopki (tak, te pedalskie), kubek wielkiej kawy tych potwornie zapracowanych ludzi, czy emo styl, który wypiera hip-hopowe długaśne spodnie dzieci ulicy (czyli najczęściej dzieci z dobrych domów). Oczywiście tak jak w niektórych środowiskach należy nadążać za modą, tak w środowiskach innych, snobujących się na intelektualistów, z mody należy kpić i wskazywać głupotę tych, którzy za modą pędzą. Choć przecież ci sami intelektualiści nie tylko sami dyskretnie śledzą, co jest niemodnie obciachowe (patrz klapki i białe skarpety), ale także sami modnym trendom ulegają. Jeśli nie ideologicznym (postsekularyzm teologiczno-dekonstrukcyjno-materialistyczny vs odnowa w Duchu Św. Kawalerów Maltańsko-Jagiellońskich) to chociaż technologicznym (i-pod, twitter, blog, facebook). Ucieczka od tego schematu jest trudna, a być może nawet niemożliwa. Albowiem oprócz bycia modnym, jeszcze lepiej jest bycie modnym poprzez unikanie tego, co modne masowo czyli silenie się na oryginalność. Moda ta, nazwijmy ją modą drugiego wtajemniczenia, dostępną jest tym, którzy modą motłochu gardzą i nie będą używać perfum Bossa ani ubierać się wiejskiej Wólczance. Jednakże to jeszcze nie koniec, istnieje bowiem poziom trzeci, bycie modnym, poprzez celowe mody olewanie. Styl, który tak szokuje Polaków, gdy zobaczą, że w United Kingdom, ludzie ubierają się kompletnie „bez gustu”, więc i oni będą w Polszy, modni poprzez plucie w twarz modnym standardom, czy to stopnia pierwszego, czy to drugiego. Owa metamoda na nad sobą poziomem kolejny, na szczęście ostatni, gdyż jak nie trudno zauważyć, oprócz mody a rebrous, może jeszcze istnieć moda poprzez „na modę obojętność”. Jestem tak nie zależny, że ani nie będę chodził modnie ubrany, ani oryginalnych rzeczy wyszukiwał, czy wreszcie z modą się umyślnie siłował i robił jej na złość. To jest poziom najwyższy, poziom zobojętnienia, aczkolwiek żeby go osiągnąć trzeba mieć naprawdę twardy charakter, moda ta najczęściej spotykana jest wśród żuli i ekscentrycznych milionerów.
Ale wróćmy do mebli. Otóż fachowcy pytanie przez Gazetę, najwyraźniej uplasowali się na poziomie drugim (tym oryginalnym), gdyż narzekają, na Polaków, że ci ich parę lat temu posłuchali i zaczęli meble wenge kupować na potęgę. A teraz słuchać nie chcą, choć wenge jest już passe. Bo teraz na targach w Mediolanie dominuje orzech i drzewa egzotyczne pokazujące usłojenie. Dorobiono nawet całe tłumaczenie do antywengowej propagandy, że Polacy są generalnie tchórzliwi i się boją eksperymentować (co jest prawdą), że z pochodzenia afrykańskie wenge nie pasuje do naszego ponurego klimatu (co nie ma znaczenia), czy wreszcie, że chcemy naśladować polski styl biurowy (co jest bzdurą, bo w biurach nadal wszędobylska sosna i wiśnia). Jako szczęśliwy posiadacz wenge wystroju w moim wenge mieszkaniu, wenge salonie i wenge sypialni, słowem jako typowy Wenganin, dodam, że powód kupowania wenge jest dość prozaiczny. Otóż na polskim rynku masowym do wyboru mam albo styl wenge albo naturalną szwedzką ikee albo nijaką sosnę, orzech, dąb. O szlacheckich cudakach nie wspominam, wyglądają w blokach jak bernardyn w kawalerce. Wobec czego całe eksperymentowanie, gust, wyobraźnia i podążanie za modą, sprowadza się do minimalistycznego wengowania, gdyż alternatywa w swym koszmarze może przerażać. Jest więc tak jak w polskiej polityce, co akurat czytelnicy Wyborczej powinni jak najbardziej zrozumieć.
PS A najgorsze jest, rzecz jasna, to że nigdzie nie można kupić tanich i gustownych regałów na książki, za to masa jest stojaków na płyty, co pewnie coś mówi o naszych rodakach nie tylko z Platformy.