Wszystkie, podstawowe dokumenty dotyczące praw człowieka traktują prawo do sądu jako najważniejszy instrument ochrony tych praw.
Proszę zajrzeć do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych czy do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, w każdym z tych aktów prawa międzynarodowego są zawarte zapisy o prawie człowieka do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy przez niezawisły, bezstronny sąd.
Podobnie polska Konstytucja w art. 45 zapewnia każdemu sprawiedliwe, i jawne rozpatrzenie jego sprawy bez nieuzasadnionej zwłokiprzez właściwy, niezależny, bezstronny, niezawisły sąd.
Piękny to zapis, ale jak wygląda w praktyce?
Przypominam sobie powiedzenie jednego z peerelowskich sędziów „my sędziowie nie od Boga, ale od władzy ludowej. Dziś, gdy oddajemy należny hołd „żołnierzom wyklętym”, trudno nie wspomnieć o tych sędziach „nie od Boga”. Wydawali zbrodnicze wyroki i co? I nic! Dalej skazywano na wieloletnie więzienia działaczy opozycyjnych. I co? I nic! Wreszcie sędziowie stanu wojennego. Czy ktoś ich rozliczył za urągające elementarnej sprawiedliwości wyroki? Nikt!
Profesor Adam Strzembosz, pierwszy Prezes Sądu Najwyższego zapowiedział, że środowisko sędziowskie samo się oczyści. Taki mądry człowiek i taki naiwny.
Nie miało znaczenia, że Trybunał Konstytucyjny uznał dekrety stanu wojennego za nielegalne, że większość wyroków w wyniku rewizji nadzwyczajnych (później kasacji) zostało uchylonych, a skazanych uniewinniono. Sędziowie ani się nie oczyścili, ani nie ponieśli żadnych konsekwencji za swoje „wojenne” orzecznictwo. Sądzili dalej i sądzą do dnia dzisiejszego.
Wystarczy przypomnieć występ pana Tuleyi i jego słowa o stalinowskich metodach funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, wykonujących czynności operacyjne w sprawie doktora G. Czy ten młody sędzia miał jakąkolwiek wiedzę o działalności stalinowskich oprawców? Mam nadzieję, że specjalnej wiedzy nie miał, bo tych słów ocenić inaczej nie można jak kompromitacja.
A do tego jeszcze te próby uruchomienia prokuratury, która miałaby wszcząć postępowanie przeciwko oficerom z CBA. No i komentarze przed telewizyjnymi kamerami dotyczące własnego wyroku. Beznadziejność!
Kolejny popis sędziowskiego rozumowania. Wyrok warszawskiego sądu apelacyjnego w sprawie Beaty Sawickiej. I znów się dostało funkcjonariuszom CBA. Zdaniem sędziego Rysińskiego dowody obciążające Sawicką zebrano w sposób nielegalny. Pan sędzia chyba zapomniał, że na podsłuch rozmów telefonicznych i kontrolowanego wręczenia łapówki, CBA miało zgodę prokuratora generalnego i sądu.
Nie przekonało pana sędziego postanowienie sądu w Lublinie, że dowody przeciwko Sawickiej zebrano zgodnie z obowiązującym prawem. No cóż, sędzia Rysiński jest niezawisły w swoim orzecznictwie i wydał wyrok, taki jaki chciał wydać.
Mam dalej mnożyć te przykłady? Chyba nie ma potrzeby, ale na jednym incydencie chciałbym się zatrzymać. Atak tortem na sędziego. Obrazek z warszawskiego sądu pokazywały wszystkie telewizje. Grzmiały głosy oburzenia, mówiono o bezpieczeństwie sędziów, o bardziej wnikliwym sprawdzaniu osób wchodzących na salę sądową.
Jakoś nie przypominam sobie podobnych ataków na sędziów.
O co właściwie poszło? Po ogłoszeniu postanowienia o zawieszeniu postępowania ze względu na zły stan zdrowia oskarżonego Kiszczaka, jeden z dawnych działaczy Solidarności nie wytrzymał i rzucił w kierunku wychodzącej z sali sędzi tortem śmietankowym. Rzut okazał się celny.
W najmniejszym stopniu nie zamierzam usprawiedliwiać takiego zachowania. Nie ulega wątpliwości, że nietykalność sędziego została naruszona i sprawca poniesie odpowiedzialność.
Z drugiej jednak strony zdziwiło mnie zachowanie pani sędzi. Nie zdarzają się takie sytuacje, by sędzia w obecności publiczności zdejmowała łańcuch i togę. To tak jakby w tym momencie odkładała na bok majestat władzy sędziowskiej.
Jako prawnik i sędzia w stanie spoczynku oczywiście potępiam takie zachowanie. Natomiast staram się zrozumieć emocje tego człowieka. Może był w stanie silnego wzburzenia.
Proszę zauważyć, jak błyskawicznie zadziałała policja: już tego samego dnia była w domu miotającego tortem. Wyjątkowa sprawność organów ścigania.
Ile lat trzeba czekać, by sprawcy stanu wojennego zostali osądzeni? Obawiam się, że na Jaruzelskiego i Kiszczaka wyroków się nie doczekamy.
Przewlekłość postępowania
Odnoszę się do spraw aktualnych, bo o nich się ostatnio mówi. Sprawa organizatorów stanu wojennego – pomijając incydent z tortem – daje wiele do myślenia o kondycji polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Nie zamierzam kwestionować wyroków, od tego są instancje odwoławcze, pragnę zwrócić uwagę na podstawową bolączkę – przewlekłość postępowania. Np. przeciętna sprawa gospodarcza w Polsce trwa około 800 dni, we Francji niewiele ponad 70.
Pół biedy, gdy ciągnące się w nieskończoność sprawy dotyczą postępowań cywilnych, w sprawach karnych długotrwałość procesu prowadzi do przedawnienia karania i w konsekwencji do umorzenia postępowania.
Wcale mnie nie dziwi, że ludzie skarżą Polskę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. I tam nasz wymiar sprawiedliwości dostaje po łapach. Trzeba płacić skarżącym odszkodowania za naruszenie art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (przepis nakazujący rozpoznanie sprawy w rozsądnym terminie).
Co w tym wszystkim jest niepokojące? Brak konkretnej reakcji ze strony Krajowej Rady Sądownictwa. Owszem, słychać głosy polemizujące z medialnymi doniesieniami, najczęściej wówczas gdy krytykuje się sądy i sędziów. Czy tak należy rozumieć konstytucyjny obowiązek Rady, stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej?
Brak prawnych instrumentów
Spotkałem się ostatnio z pytaniem czy społeczeństwo, naród jako suweren, sprawujący zwierzchnią władzę w Rzeczypospolitej może mieć wpływ na działalność wymiaru sprawiedliwości. Nie bardzo. Nie ma takich prawnych instrumentów, które skutecznie wpływałyby na jakość pracy sądów.
Nie wiem, co zamierza zrobić minister sprawiedliwości Biernacki? Możliwości niewiele. Nie wiadomo, co dalej z reformą Gowina. Trybunał Konstytucyjny w rozporządzeniu zmieniającym organizacje sądów nie dostrzegł naruszenia ustawy zasadniczej.
Wymiar sprawiedliwości hamuje rozwój
Nieco sceptycznie patrzę na obywatelskie inicjatywy naprawy wymiaru sprawiedliwości. Na pomysł p. Michała Ziembińskiego warto jednak zwrócić uwagę. W ubiegłym roku założył portal „Forum na rzecz naprawy wymiaru sprawiedliwości”. Pisze tam między innymi: Nasz wymiar sprawiedliwości jest ciężko chory i od ponad dwudziestu lat nikt nie podjął skutecznej walki o jego naprawę… Jego głównym problemem są kadry prokuratorów i sędziów, które pracują nieudolnie… Aktualny stan wymiaru sprawiedliwości hamuje rozwój kraju. Potrzebna jest generalna naprawa. Tyle zwykły obywatel, nic dodać, nic ująć. Można się pod tymi słowami tylko podpisać.
Wiesław Johann
B. obrońca działaczy opozycyjnych, b. członek Trybunału Konstytucyjnego