…mam gonitwę myśli. I coraz większy mętlik w głowie. Ale nie można dzisiaj uciec od tego tematu, nawet gdyby się chciało. Ukraina atakuje nas ze wszystkich gazet, odbiorników radia czy TV.
Protest to fajna rzecz. Należę do generacji, która miała swój protest. Jedni mieli frajdę w starciach z ZOMO na zadymach stanu wojennego, inni przypinali sobie do klapy maleńki opornik. Jeszcze inni drukowali, kolportowali, krótko mówiąc – coś tam knuli. Za ten protest czasami przyszło płacić cenę, w nielicznych na szczęście przypadkach – najwyższą. Ale ogólnie, w porównaniu z Ukrainą, to się nam upiekło.
Gdy w ciepłym mieszkaniu oglądam telewizyjne relacje z Majdanu, krąży mi po głowie pytanie: czy byłbym w stanie przez kilka tygodni mieszkać na 15-stopniowym mrozie w jakichś namiotach? I trochę wstydząc się samego siebie, mówię od razu – ja nie. A ilu z nas zdecydowałoby się na taki wyczyn? No dobrze, oni są bardziej zahartowani, ale tam jest nie tylko mróz. Tam jest jak w Rwandzie między Tutsi i Hutu. Jak cię dorwą, to cię zabiją, ale nie od razu.
Odnalazł się wreszcie Bułatow, ledwie żywy. I dalej mu się chce protestować. A Kliczko, wspaniały bokser, mistrz świata wagi ciężkiej... Nigdy się nie bał, wychodząc na ring, ale czy teraz się nie boi, kiedy pomyśli, że jego też mogą porwać w tłumie albo postrzelić?
Wspaniali ludzie. I o co oni walczą? O wejście do tej biurokratycznej struktury, która jest bękartem porozumienia Niemiec i Francji sprzed pół wieku. Której później różni użyteczni idioci wznieśli ideologię i wymodlili religię europejską? Ba, są nawet naukowe podręczniki, studia europejskie i mądre doktoraty. Hołd dla zadufanych elit i posłusznych, dobrze opłacanych biurokratów, którym marzyły się Stany Zjednoczone Europy. Ale bez obowiązków i bez tej ceny za zjednoczenie, jaką Amerykanie zapłacili w wojnie secesyjnej. Zjednoczyć Niemcy z Grecją i Bułgarię z Holandią, ale bez podatków i solidarności, która jest możliwa tylko w autentycznym społeczeństwie. I to wszystko w sosie europejskiej tożsamości, dobry pomysł!
Korespondenci piszą z Majdanu, że protestujący „chcą do Europy”. Wyobrażają sobie chyba, że jak podpiszą porozumienie o jakimś tam ograniczonym zrzeszeniu czy członkostwie, to ustanie korupcja urzędników, bezwzględność milicjantów, w sklepach będzie pełno, jak w Paryżu czy Frankfurcie, toalety będą czyste, a pensie wyższe. Jak w Europie! Czy zastanawiali się, że – gdyby nawet – jakimś cudem nagle weszli do Schengen, to jakiś Cameron zapowie, że trzeba ograniczyć najazd Ukraińców, jak teraz Bułgarów i Rumunów?
Czy ci wspaniali ludzie zdają sobie sprawę, że najpierw przyjdzie „okres transformacji” i „bolesnych reform”? Ruszy olbrzymi import tych zabawek z Zachodu, jak kiedyś u nas, który zniszczy ich przemysł, oczywiście z nadmiarem zatrudnienia. Ba, nawet rolnictwo, które potencjalnie jest ich silną stroną. W sklepach pojawią się kartofle z Holandii, mleko z Francji i pomidory z Węgier. Przedtem musi być zapewne jakiś „okrągły stół”.
Co zrobią ich nowi przywódcy – bo będą nowi – kiedy już po roku Ukraina zastrajkuje w proteście przeciwko gwałtownemu wzrostowi bezrobocia i zorganizuje nowy Majdan, równie odważny i bezkompromisowy?
W końcu nowe państwo – bo bez państwa się nie da – będzie musiało użyć siły. A państwo, jak mnie kiedyś uczono na Uniwersytecie Warszawskim, to dyktatura klasy panującej. Państwo posługuje się „przymusem bezpośrednim”. Jak w PRL. Inaczej się nie da.
Ale w III Rzeczypospolitej w sposób spektakularny raczej się nie posługuje… Na razie nie ma potrzeby, posługuje się tylko wybiórczo, na przykład giną niewygodni świadkowie Smoleńska. Jak trzeba będzie, to jeszcze zobaczymy. Bo państwo ma władzę suwerenną.
Jak napisał wielki autorytet prawniczy, Carl Schmitt: „Suwerenem jest ten, kto może wprowadzić stan wyjątkowy”. Janukowycz chciał być suwerenem, na razie chwilowo się cofnął, jak w 1980 komuna w Polsce. Co było rok później, dobrze wiemy. Ale, albo się jest suwerenem, albo nie, i patrzy się tylko w żyrandol. Czy protestujący na Majdanie myślą, że ich nowe, wymarzone państwo, Wolna Ukraina, będzie niesuwerenne?
Ale nie tylko ja stawiam pytania. Sommer, publicysta „Najwyższego Czasu” pisze:
„Co zrobiłby prezydent Komorowski, gdyby jakiś bokser, np. bokser Szpilka, zorganizował mu rewoltę pod jego pałacem, mówiąc na przykład, że za jego murami rządzi niedemokratyczna sitwa z WSI? Czy Komorowski by ustąpił?”.
Tak, „państwo to obowiązek”, ale kiedy trzeba, używa wszystkich niezbędnych środków. Oczywiście zgodnych z prawem. Ale prawo stanowi samo państwo…
Dzielę włos na czworo, piszę bzdury, trochę mi wstyd, a na Majdanie marzną w twardym oporze dzielni ludzie, tylko naiwni. Wychowany w kulcie Piłsudskiego wiem, że popieranie niezależnej Ukrainy jest w naszym, polskim interesie. Toteż poparłem, wpłaciłem 100 zł na fundację, a syn zaniósł ciepłe kurtki i swetry na Miodową.
Pozostaje czekać, czym to się skończy. Gonitwa myśli mnie nie opuszcza.