geissler geissler
320
BLOG

Hipopotam i Kościół

geissler geissler Polityka Obserwuj notkę 5

Dyskusja na temat wpływów Kościoła w naszym państwie toczy się już od dłuższego czasu, ale ostanio zdecydowanie przybrała na sile. Można chyba stwierdzić, że dzieje się tak dzięki Palikotowi, który jest bodaj pierwszym znaczącym politykiem kwestionującym rolę KK w Polsce. Dotychczas terenem, na którym toczono spór była gazetowa publicystyka.

Zdaje mi się, że głosy nawołujące do silnego oddzielenia Kościoła od państwa są zdecydowanie lepiej słyszalne niż te, które próbują bronić status quo. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, poglądy kwestionujące zastany stan rzeczy zawsze są bardziej efektowne od tych, które starają się bronić tego, co jest. Zmiana można by rzec pociąga. Po drugie - i jest to powód zdecydowanie bardziej prozaiczny - krytycy Kościoła zazwyczaj mają rację.

Trudno przytoczyć jakiekolwiek sensowne argumenty, które miałyby wspierać ogromne - naprawdę ogromne! - przywileje finansowe, którymi cieszy się Kościół. Jak uzasadnić fakt, że państwo jest w stanie zapewnić w szkołach religię, ale nie etykę? Dlaczego księża uczący w szkołach religii otrzymują państwowe wynagrodzenie? Jedyną odpowiedzią, którą można usłyszeć jest mówienie o 95% katolików w naszym państwie, o prześladowaniach Kościoła za komuny, czy dumne ogłaszanie, że Polska od wieków katolicka była - Maryja jej królową, a Jezus królem. Cóż lepiej już milczeć. I - co ciekawe - sami duchowni najczęściej milczą i nie odpowiadają na tego typu prowokcyjne zaczepki. Zamiast głupio gadać pracują i powiększają królestwo niebieskie na ziemi.

The hippo's feeble steps may err

In compassing material ends

While the True Church need never stir

To gather in its dividends

 

Sądzę jednakże, że ludzie kwesionujący wpływy Kościoła bardzo często chybiają celu. Kościół sam sobie żadnych przywilejów nie nadał. To nasze państwo i nasi politycy uchwali ustawy, dzięki którym KK praktycznie nie płaci żadnych podatków. Biskupi nie rozkazują politykom, aby brali udział w mszach związanych z uroczystościami państwowymi. To politycy pachają się do pierwszych ławek, żeby lepiej było ich widać na migawkach telewizyjnych. Wreszcie to nie hierarchowie blokują w Sejmie ustawę regulującą zapładnianie in vitro ale posłowie i rząd nie mają odwagi nic w tej sprawie zrobić.

The 'pottamus can never reach

The mango on the mango-tree

But fruits of pomegranate and peach

Refresh the Church from over sea.

Winne jest państwo polskie, ten poczciwy hipopotam, który niczego zrobić nie potrafi. I to nie do Kościoła należy mieć pretensje, ale do naszych polityków. Trudno się przecież Kościołowi dziwić, gdy stara się wyrwać dla siebie jak najwięcej różnych dywident. Każda organizacja postępowałaby tak samo. Trudno również się dziwić, że KK jako podmiot o dość silnie zarysowanej ideologii chciałby, aby jego poglądy były uwzględniane przy tworzeniu prawa. Ja również chciałbym, aby moje poglądy wpływały jakoś na kształt polskiego prawodastwa. Nie ma w tym, ani nic niezwykłego, ani nic nie demokratycznego. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego duchowni mają nie wypowiadać się na tematy polityczne. Czy naprawdę byłoby czymś złym i niedemokratycznym, gdyby wszyscy polscy biskupi wsparli jedną konkretną partię polityczną? Takie ich prawo. Są przecież takimi samymi obywatelami jak my wszyscy.

Problem nie leży w Kościele. Taka jego natura, że będzie starał się swoje wpływy powiększać. Problem leży w państwie i tchórzliwości polityków, którzy boją się jawnie sprzeciwić hierarchom. Tchórzliwość ta jest trochę dziwna, bo jak się zdaje nasze społeczeństwo jest zdecydowanie bardziej liberalne niż Katechizm Kościoła Katolickiego. Rządzący jednak boją się sprawdzić realny wpływ Kościoła na Polaków.

KK przez 20 lat udało się w Polsce prawie wszystko. Mają co chcą. Każdy spór na linii państwo-Kościół jest prawie że automatycznie przez państwo przegrywany i to walkowerem. Jednak, czy rzeczywiście jest w tym coś dziwnego? Kościół to instytucja z ogromną tradycją. Tradycja ta jest kumulowana i przekazywana z pokolenia na pokolenie [czasem w sensie dosłownym]. Duchowni wiedzą jak walczyć o swoje. Wiedzą kiedy trzeba iść na kompromis, a kiedy należy cisnąć do końca. Wiedzą, jakie są ich cele i potrafią je realizować. Jednym słowem są dokładnym przeciwieństwem naszego państwa. Powiedzmy sobie szczerze: nasze państwo z Kościołem nie ma żadnych szans. Państwo, które politykę międzynarodową prowadzi od przypadku do przypadku [choć może należałoby powiedzieć: od wypadku do wypadku], które nie potrafi zorganizować sprawnej służby zdrowia, czy szkolnictwa, które wreszcie nie umie zapewnić bezpiecznego transportu prezydentowi - zawsze będzie przegrywać.

The hippopotamus’s day

Is passed in sleep; at night he hunts;

God works in a mysterious way—

The Church can sleep and feed at once.

Oczywiście nie oznacza to, że Kościół będzie już zawsze cieszył się takim przywilejami jak obecnie. W końcu zwieje inny wiatr. Politycy zobaczą, że warto klerowi trochę zabrać, bo to podnosi sondażowe słupki. I zabiorą. Ale stawiam dolary przeciwko orzechom, że stanie się to w taki sposób, że Kościół straci tylko tyle, ile pozwoli sobie zabrać. I nie będzie to pokaz siły polskiego państwa. Głównie dlatego, że to nie ono będzie podmiotem. Będzie tylko pionkiem. Po prostu wszystkie gazety zaczną nagle pisać, że Kościołowi trzeba zabrać, to w końcu się zabierze. "Inni szatani tam będą czynni."

A nasze państwo? Cóż, przypomina i będzie przypominać hipopotama z wiersza Eliota. Pytanie, czy kiedyś skończy jak ów hipopotam:

I saw the ’potamus take wing
Ascending from the damp savannas,
And quiring angels round him sing
The praise of God, in loud hosannas.
 
Blood of the Lamb shall wash him clean
And him shall heavenly arms enfold,
Among the saints he shall be seen
Performing on a harp of gold.
 
He shall be washed as white as snow,
By all the martyr’d virgins kist,
While the True Church remains below
Wrapt in the old miasmal mist

 

 

geissler
O mnie geissler

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka