GenesisX GenesisX
215
BLOG

Pisowski patent nie na wiele zda się Trumpowi.

GenesisX GenesisX PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Wiele łączy Kaczyńskiego i Trumpa.

Przede wszystkim ideologia. Ksenofobia i nacjonalizm, nienawiść do demokracji liberalnej i do integracji wolnego świata. Podejrzliwość wobec wolności i praw człowieka, wiara w silną rękę i omnipotencję państwa. Pogarda dla demokracji i postępu. Hołdowanie obskurantyzmowi i zabobonom, negowanie wiedzy naukowej.

Podobnie też doszli do władzy,

Wyniosła ich do niej głównie prowincja, szalenie źle reagująca na nowinki, ceniąca sobie stabilność i dotychczasowy tryb życia, nawet za cenę stagnacji czy nawet regresji. Obaj przerżnęli w miastach, przy czym im większe w tych bardziej, i bardziej Trump niż PiS, co dobrze oddaje przykład Teksasu, w którym Donald wygrał przecież z Clinton w stosunku 5:4. Natomiast w pięciu największych miastach tego stanu Hillary dokopała swemu przeciwnikowi w relacji 3:2, czyli podobnej jak Reagan uczynił to Carterowi 36 lat temu. Choćby z tego powodu porównywanie obecnego Prezydenta USA do Pogromcy Sowietów jest idiotyczne!

Podobnie własną narracją dzielą swoje narody, licząc na frukty z takiej polityki.

Przy czym Trump zaczął to robić ( a właściwie nigdy nie skończył, kontynuując po prostu kampanię wyborcza, choć jako elekt wyraźnie się na tę chwilę wyciszył, w obawie by go elektorzy nie odstrzelili ) od samego początku, czyli zaprzysiężenia, kiedy wygłosił bezprecedensowo konfrontacyjne przemówienie. Jak konfrontacyjne to wystarczy porównać to znowu z Reaganem i jego przemówieniem z 1981 na tych samych stopniach Kapitolu  ( polecam moją wcześniejsza notkę na salonie "Reagan a Trump" ).

Kolejne kroki też nie uspokajają sytuacji i nie jednoczą narodu, jak zadekretowanie budowy muru z Meksykiem, wznowienie prac nad budową ponad 1000 kilometrowego rurociągu naftowego na północnym-zachodzie, przy sprzeciwie ekologów  i Indian, anulowanie hiszpańskojęzycznej strony internetowej  Białego Domu, anulowanie na niej info o homoseksualistach i Obamacare ( choc 3/4 Amerykanów zgadza się na anulowanie tego programu tylko jeśli zastąpiony  zostanie innym ), rozpoczęcie z marszu walki z aborcją  i rozdawnictwem prezerwatyw ( czego jak dotąd nawet PiS stara się nie ruszać ). Dowodem na rozedrganie opinii społecznej jest fakt, że ledwo go zaprzysięgli, a tylko przez Waszyngton przeszło w marszu protestu wobec Trump więcej kobiet, niż uczestniczyło wszystkich gości na jego inauguracji 20-stego stycznia. A podobne marsze odbyły się w całym kraju.

Takie ostre dzielenie społeczeństwa jest ryzykowne, oraz stanowi dowód, że Trumpowi bardziej zależy na zabetonowaniu swojego twardego elektoratu niż na szukaniu szerszego społecznego poparcia. Ale i to może być skomplikowane, bo szczuci ludzie, jeśli nie poczują pozytywnych skutków realizacji obietnic Donalda, w końcu odwrócą się przeciw niemu.

Co prawda, wzorem PiSu, Trump z mety przystąpił do przekonywania elektoratu, że owe obietnice realizuje i z pompą, przy świetle fleszy i w towarzystwie swoich współpracowników, podpisuje jeden dekret za drugim. Ale teraz musi przekonać Kongres, by dał np.25 mld dolców na mur z Meksykiem, bo przecież nikt nie uwierzy, że zmusi Meksyk do wyłożenie na to kasy. Chociażby dlatego że na wypowiedzenie wojny także musi mu się zgodzić legislatura. :) A tutaj nie posiada takiego przełożenia, jak Kaczyński, dysponujący po prostu chłopcami na posyłki w naszym parlamencie, a nawet na stanowisku głowy Państwa.

Republikanie tradycyjnie są niechętni rozdymaniu długu państwowego , a bez tego Trumpowi będzie ciężko zbudować nie tylko mur na granicy z Meksykiem, ale przede wszystkim wprowadzić w życie swój wielki program renowacji/budowy infrastruktury na wzór Roosveltowskiego New Dealu. Bo w końcu był to pomysł demokratycznego prezydenta. :)

To republikański Kongres jest w stanie dyscyplinować Trumpa, zupełnie odwrotnie niż to się dzieje w przypadku Kaczyńskiego. Gdy notowania 45-prezydenta zaczną dołować, pierwsi go odstrzelą impeachmentem, który w USA nie jest tak trudny do wprowadzenia i zdarzyło się, że powodem jednego z nich była wyłącznie niechęć legislatury do szefa tamtejszej egzekutywy.  W końcu następcą Trumpa do końca 2020 roku zostanie republikański Pence, który będzie w stanie jeszcze odrobić straty wizerunkowe jakie jego partia poniesie na trumponice.

Prezydent USA nie ma nawet  w najmniejszym stopniu też takiego wpływu na organy ścigania jak PiS w Polsce, nie mówiąc o wymiarze sprawiedliwości, do którego kaczyści już się dobrali demontażem Trybunału Konstytucyjnego i planują wkrótce kolejne kroki podporządkowujące sobie w pełni władzę sądowniczą w Polsce.

Najmniejsze podejrzenia, że Trump coś podobnego próbuje zrobić, mogą być także powodem do wszczęcia impeachmentu, więc jeśli nie jest samobójcą, nawet szczególnie o tym nie pomyśli.

Szczucie jednych Amerykanów na drugich może przynieść mu korzyści tylko, jeśli realizowane obietnice przyniosą obiecywane efekty, a z tym będzie różnie, bo np. przyczyną spadku miejsc w przemyśle nie jest wolny handel  i międzynarodowe o nim porozumienia, jakie Trump planuje wypowiedzieć, ale robotyzacja. I tak od 1987 roku produkcja przemysłowa w USA wzrosła o prawie 100%, podczas gdy miejsca pracy w fabrykach o kilkadziesiąt tylko tysięcy. W ostatnich z kolei latach to było kilkanaście tysięcy dodatkowych miejsc pracy w przemyśle  i pół miliona tylko w gastronomii ( w tym kelnerów ), nie mówiąc o milionach  wyżej płatnej pracy w pozostałych usługach. Wystarczy więc, że opozycja  i niechętne media ( a jest ich tam sporo ) zaczną punktować ileż to dodatkowych miejsc pracy oferują nowo otwierane fabryki za Trumpa fabryki w USA, a król okaże się nagi. Szczególnie, że nieszczególnie będzie to praca na niżej kwalifikowanej siły roboczej, tradycyjnego elektoratu Wielkiego Obiecywacza.

Natomiast z pewnością kapitał nie będzie przenosił do USA fabryk wymagających dużej ilości taniej siły roboczej, bo takiej po prostu nie ma. Marzenia w hutach, kopalniach i stoczniach nawet w Polsce możemy włożyć między bajki ( polecam 4-ty odcinek "Ucha Prezesa" ), a cóż dopiero mówić o kraju, w którym oczekiwania płacowe są dużo, dużo wyższe!

Roboty publiczne, przy zapowiadanym wielkim programie odbudowy amerykańskiej infrastruktury wymagają zatrudnienia raczej taniej siły roboczej z importu, gdyż inaczej szlag trafi wszelkie kosztorysy i budżet przez Kongres uchwalany!?

Niektóre obietnice mogą wręcz uderzyć w elektorat trumpowski, więc ich Donald nie zrealizuje,  czego też nie omieszkają odnotować  jego przeciwnicy. Do takich na wiatr rzuconych jest zapowiedź renegocjacji NAFTY, bo to Amerykanie na niej całkiem znacząco korzystają, czego dowodem jest fakt, że to w Europie mamy protesty wobec TTIP, a nie za Oceanem, uzasadniane np. wycięciem w ostatnich latach tradycyjnego rolnictwa meksykańskiego w pień. A przecież stany rolnicze "pasa rdzy" to tradycyjna twierdza republikanów!

Jak wspomniałem, media w USA pożywią się na krytyce obecnej amerykańskiej prezydentury, a nie ma ona takiego na nie przełożenia, jak Kaczyński w Polsce. To kolejny powód, czemu, mimo podobieństw, pisowski patent nie na wiele zda się Trumpowi.

Chyba zdaje sobie on sprawę, że za dużo obiecał, a za mało może. Stąd te rozpaczliwe sięganie po codzienne twitty, które mają ciemnemu ludowi pokazać, że dobry car nad nim czuwa i nie da go skrzywdzić złym bojarom?! Ale czy one wystarczą?

Szczerze wątpię.

GenesisX
O mnie GenesisX

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka