Wielu traktuje wyrażenie "polskie obozy koncentracyjne" jako rodzaj kłamstwa oświęcimskiego i mają może rację, choć było ono używane w przeszłości przez znanych polskich pisarzy ( jak Zofia Nałkowska ) na opisanie miejsc kaźni Polaków, a nie innych nacji, a obecnie nierzadko jest stosowane w aspekcie geograficznym, zazwyczaj w nieświadomości co do naszej szczególnej wrażliwości na ten temat.
W swojej zapalczywości walki z tym procederem zapędzają się jednak do stosowania nieprawdy, którą ze względu na swoją konotację, też można określić mianem oświęcimskiej.
I czynią to również prominentni nasi obywatele.
Otóż w przemówieniu wygłoszonym z okazji wyzwolenia Auchwitz , którego oficjalna nazwa brzmi "Auchwitz-Birkenau. Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady 1940-1945" pani premier Szydło wspomniała wiele nazw podobnych obozów, nadmieniając, że przed wojną były to spokojne i piękne polskie miejscowość , a potem stały się tymi strasznymi NIEMIECKIMI miejscami ludzkiej kaźni.
Nie użyła określenia "niemieckimi i nazistowskimi", ograniczając się do obciążenia tymi zbrodniami wyłącznie narodu naszego zachodniego sąsiada.
Jeśli mówiła prawdę to znaczy, że za holokaust winniśmy obarczać także niemieckich socjaldemokratów, których Hitler zaczął mordować już w 1933 i wsadzać do obozów na długo wcześniej niż Polaków, niemieckich katolików na czele z późniejszym ojcem świętym, ba nawet niemieckich Romów czy Żydów, bo też byli niemieccy!?
Przykre jest, że premier Polski widzi na tym świecie tylko narody, nie dostrzegając ludzi. Bo i człowiek nie jest do końca stracony, więc choćby z tego powodu całe narody nie mogą być ani dobre ani złe.
Nawet naród polski, który tak wiele wycierpiał, nie zawsze stał po jasnej stronie mocy i może do takich zbrodni nie byłby zdolny, ale już do zaakceptowania dyktatury jak najbardziej, skoro sobie taką zafundował już 8 lat po odzyskaniu niepodległości!?
Niemcy dwukrotnie przeszli denazyfikację, raz autorstwa zwycięskich mocarstw, a drugi raz, gdy ich własne młode pokolenie rozliczyło ich po 1968. Chociażby z tego powodu mają prawo do tego, by Auchwitz określać dwoma przymiotnikami, a durna nacjonalistyczna czystość ideologiczna może tylko obudzić demony, co akurat w przypadku polskiej premiera jest taktyką samobójczą!