geoal geoal
2820
BLOG

Prokwoje kombinują

geoal geoal Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 156

10 lat po studiach, sześć lat po uzyskaniu uprawnień prokuratorskich i po czterech latach pracy w wojskowej prokuraturze okręgowej - ppłk. Karol Kopczyk został gospodarzem najważniejszego od lat śledztwa, jakie toczy się w Polsce. Dołączył do niego major Jarosław Sej, który w 2006r zdał egzamin prokuratorski, a 16 dni po katastrofie objął stanowisko prokuratora Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Obaj panowie przebywali w Smoleńsku w dniach 15.09-13.10.2012 wraz z rzeczoznawcami CLKP, przy czym doświadczenie obu"gospodarzy" śledztwa w zakresie materiałów wybuchowych jest odwrotnie proporcjonalne do zaangażowania w pracy, a już na pewno do wiedzy praktycznej delegowanych policjantów. Obie grupy połączyło zaangażowanie w pracy, gdy przekopują się przez sterty szczątków.  

Biegli przeprowadzili badania wraku samolotu Tu154M nr 101 zabezpieczonego na terenie lotniska wojskowego Smoleński-Północny i zlokalizowanego w trzech bezpośrednio ze sobą graniczących miejscach- w budynku laboratorium, na placu pod specjalnie postawionym namiotem i w trójkomorowej szopie z pomieszczeniami oznaczonymi nr 1,2, i 3-5. Badania szczątków samolotu Tu-154M nr 101 polegały na dokładnym obejrzeniu każdego zabezpieczonego elementu samolotu pod kątem ujawnienia śladów charakterystycznych dla działania wybuch. Biegli w tym względzie kierowali się własnym doświadczeniem i wiedzą z efektami niszczącego oddziaływania wybuchu.

W trakcie tych pracowitych dni oraz przy wieczornych spotkaniach całej ekipy prokuratorzy mogli z jednej strony zintegrować się z resztą grupy, a z drugiej pozyskać wyczerpującą wiedzę o znaleziskach. Jednym z tematów dyskusji była żywiołowa reakcja rosyjskiej koordynatorki, która na widok odczytów zachowywała się jak osoba dotknięta "rozwolnieniem", echa tych rozmów dotarły nawet do C.Gmyza. Doświadczeni eksperci wyselekcjonowali sporą ilość szczątków jako "podejrzanie wyglądające" na ich oko, przy czym także zmuszeni byli odrzucić:

elementy blach noszące ślady nadtopień metalu, ze względu na brak możliwości zachowania istotnych śladów substancji organicznych

waciki były bezużyteczne dla takich okazów wpadających w oczy fachowcom. W trakcie tego selekcjonowania biegli posługiwali się urządzeniami, które stanowiły ich codzienne i niezawodne narzędzie pracy. Spektrometry te były podstawowym elementem do selekcjonowania szczątków foteli (nie tylko ich pokrycia lecz także metalowe elementy konstrukcyjne). Na 192 takie obiekty w pierwszej turze uzyskano 75 sygnałów alarmowych, lecz pod pozorem braku możliwości pobrania próbek elementy te zabezpieczono i po 10 miesiącach ekipa, świadoma znaczenia badań po burzy która wybuchła w kraju, powtórzyła pomiary.
Ze względu na wagę sprawy w poczuciu odpowiedzialności trzęsącymi się rękoma eksperci przysuwają trzykrotnie, ba dziesięciokrotnie sprawdzone i wyselekcjonowane wykrywacze par materiałów wybuchowych do elementów foteli. Efekt- pobrano wycinki i wymazy ze 190 obiektów, przy których uzyskano sygnał alarmowy, ostały się tylko 2 fragmenty uznane za nieskażone śladami MW.
Nić sympatii zadzierzgniętej podczas wspólnych badań przerwała się bezpośrednio po powrocie do kraju, gdy prokuratorzy publicznie zakwestionowali kompetencje biegłych z CLKP

Nasze czynności nie polegały na prowadzeniu jakichkolwiek badań” – stwierdził nadzorujący prace ekspertów prokurator Karol Kopczyk- W Smoleńsku nie były prowadzone żadne badania i nie były wykonywane żadne ekspertyzy". - Był zabezpieczany materiał, który zostanie przekazany do Polski. Dopiero tam nastąpi jego badanie w laboratorium przez specjalistów.

Ciekawe co mają powiedzieć specjaliści z KBWLLP, dla których badaniem jest już kontrola stanu filtra paliwa, lecz wracamy do pracowników terenowych z CLKP, zagotowanych po takich słowach na całej linii. Przecież późniejsze wyniki uzyskane przez dwóch specjalistów w Warszawie czyli 0% próbek z zawartością MW oznaczają nie tylko 100% pomyłek urządzeń, to jest także 100% błędów ludzkich. Sprzęt można szybko kupić, pozyskanie doświadczonych i kompetentnych pracowników to są lata szkolenia i praktyki zawodowej. Nadzieja w tym, że sprzęt jest dość siermiężny, przykładasz, guzik naciskasz i jest TNT albo brak. Tu nie ma miejsca na rozterki, interpretacje, co innego najnowsze generacje urządzeń laboratoryjnych dedykowane dla trudnych przypadków. Co z tego że skoczył najdalej jak mu sędziowie odjęli punkty za styl i wiatr, chciałby się zakrzyknąć na zakończenie sezony skoków narciarskich.

Cóż Ci "partacze" z CLKP tam w Smoleńsku błędnie zakwalifikowali jako podejrzane o konszachty ze środkami wybuchowymi?. Przeglądając zamknięte i zadaszone pomieszczenie laboratorium, wśród licznych zegarów, dźwigni, śrub natknięto się na fragment skrzydła oznaczony jako U121, który tak zaciekawił biegłych że pobrali z niego aż 3 próbki 4-132, 4-133, 4-134
Prokwoje kombinują
Prokwoje kombinują

Widać czy trzeba paluchem wskazać U121?. Aby było jeszcze ciekawiej to ekipa Antoniego lokuje to znalezisko w tym samym miejscu, lecz na prawym skrzydle.
Prokwoje kombinują
Prokwoje kombinują

Wśród kilkudziesięciu "śmierdzących" gościom od wybuchów obiektów upubliczniono tylko nieliczne przykłady, dostępne w załączniku nr 1 do opinii E-che-90/12, reszta jest słodką tajemnicą prokuratorów.
Wracamy do Warszawy, gdzie od 6.12.2012 dr Pawłowski i mgr inż. Matyjsek przez blisko rok odprawiali swe gusła nad próbkami. Zaczęli z przytupem, od zakupu aparatury GC/TEA, gdyż już posiadane i dogłębnie przetestowane trzy urządzenia mogłyby okazać się niewystarczające. I to był strzał w dziesiątkę, wszak 2 lata pozostawania pod smoleńską chmurką nie sprzyjało ewentualnym pozostałościom po trotylu i sprzęt CLKP, ze względu na niższą czułość, byłby bezradny.  

Proszę zobaczyć, jaki elegancki wynik. Bardzo ładny pik od heksogenu. Żadnych istotnych zanieczyszczeń. - mówił Matyjasek prezentując wynik analizy GC/TEA. Co ciekawe, wynik analizy takiej próbki przy takim stopniu zatężenia techniką GC/MS dał wynik negatywny. Więc ta próba nam pokazuje, że pomimo, iż technika GC/TEA nie jest jakaś strasznie bardziej czuła niż GC/MS, to czasem nawet ten jeden rząd wielkości może mieć znaczenie i decydować o tym, czy wynik analizy będzie negatywny czy pozytywny.- usłyszeli następnie uczestnicy seminarium.

Tak wyglądała relacja z kontrolowanego wybuchu, zapewne dla zapewnienia bezpieczeństwa obserwatorom nie przesadzono z ilością materiału wybuchowego użytego dla zniszczenia badanej później płytki. Cofamy się więc o miesiące w tył, do wyników badań próbek ze Smoleńska. Czy to pomiary wykonane w metodzie GC/TEA odnalazły podejrzane ślady, które w efekcie przypisano ftalanom?. Oddajmy głos głównym oponentom laborantów z CLKP czyli śp. prof. Krystynie Kamieńskiej - Treli i prof. S.Szymańskiemu, ich zestawienie wyników warszawskich pomiarów
Prokwoje kombinują
   
Pomiary wykonywane prostym sprzętem, najmniej czułym sprzętem aż krzyczą- Pentryt, jest też i RDX, królewski materiał wybuchowy. W superczułej metodzie GC/TEA zinterpretowano próbkę jako "ftalan", który wprawdzie ma taki sam pik jak RDX lecz ... ble, ble, ble, jak bym słyszał Waltera Hofera. Gdy cofniemy się na stronę 7 załącznika B Opinii prywatnej to przy próbkach 4-132, 4-134 znajdziemy magiczne słowo ftalan. Pracujący w terenie eksperci mogą być zadowoleni, nos ich nie zawiódł, otarli się o RDX.

Niezrozumiałe jest więc, dlaczego autorzy interpretują ponad 350 sygnałów zarejestrowanych przez detektor TEA jako pochodzące od związków takich jak ftalan diizobutylu (FDiB), ftalan di-n-butylu (FDB), związki oznaczone  jako CH (chodzi tu chyba o węglowodory), ester kwasu tłuszczowego, ester kwasu fosforowego, terpeny, czy krezole. Oznaczenia tego rodzaju, nadane w formie odręcznych dopisków poszczególnym sygnałom (pikom) na  chromatogramach  otrzymanych metodą GC/TEA dla ponad stu próbek, są całkowicie błędne, gdyż wymienione związki nie zawierają w swojej strukturze azotu. Dokładne zestawienie sygnałów na chromatogramach z detektorem TEA, błędnie przypisanych  związkom  organicznym  nie zawierającym azotu, podano w tabeli w Załączniku B. Innymi słowy, sygnały opisane w powyższy, błędny sposób muszą pochodzić od związków zawierających azot.

Producent urządzenia wypowiedział się na temat wykrywania azotu przez jego sprzęt, przy czym pytającym nie był dr Pawłowski
Prokwoje kombinują

Zaglądamy do drugiej metody GC/MS, na którą powoływano się na słynnym seminarium. Metoda i sprzęt znane w laboratorium, to nie świeżo zakupiony GS/TEA

Co najmniej 529 analiz (czyli 93%) wykonano w trybie automatycznym, z czego znaczną część w godzinach nocnych. Początkowo na analizę jednej próbki przeznaczano łącznie około 54 min., a od dnia 5.06 zaczęto stosować czasy krótsze, w granicach 24 - 27 min.; dłuższe (ponad 50. min.) odstępy pomiędzy analizami stosowano dla co trzeciej, a od 7.06 co czwartej próbki.  W dniach 6.09 i 17.10 analizowano w czasie dłuższym tylko co piątą próbkę. Łącznie w czasie krótszym analizowano co najmniej 287 próbek, czyli 50% wszystkich. Przy czasie samego pomiaru rzędu 17 minut oznacza to, że w skróconej procedurze pozostawiano tylko 7 do 10 minut na przemycie kolumny chromatograficznej gazem nośnym pomiędzy kolejnymi pomiarami, co wydaje się być czasem niewystarczającym.

Odpowiedź sprowadzała się do zwykłego "nie znam się, to komputer coś namieszał z zapisem czasu". Zestawienie czasów pomiarów dla GC/TEA
Prokwoje kombinują

Ewidencji czasu pracy w tym laboratorium się nie prowadzi, by porównać uzyskane czasy?. Prowadzący postępowanie prokuratorzy przyjęli za dobrą monetę nie tylko te tłumaczenia, były inne, jeszcze bardziej kuriozalne, gdy np. zapytano o wyniki badań porównawczych z przekazanych do laboratorium 3 kompletów foteli lotniczych (9 siedzisk) z Tu-154M nr 101. Uzyskana odpowiedź poszła w pięty młodym wilczkom prokuratorskim:

Cel postanowienia z dnia 5 kwietnia 2012r nie obejmował swoim zakresem badań elementów samolotu, które nie stanowiły szczątków wraku, gdyż nie miały one żadnego związku z katastrofą.

Pobraliśmy wprawdzie co nieco, dla własnych potrzeb, nie umieszczając wyników i co nam zrobicie?. A te durnoty z krakowiskiego IES robili pomiary w Tu-154M numer boczny 102, niosło się po laboratorium. Jednym słowem dwaj specjaliści nie mają pojęcia co tam powypisywał im komputer w rubryczkach czas, lecz mają pewność, że nie był to RDX. To gdzie ten zagubiony płaszcz?.

Ppłk Kopczyk, gdyby ktoś nie kojarzył, to ten osobnik, który latem 2012 roku w okienku TV zastanawiał się czy "rosjanie dostarczą dźwig do wywiezienia wraku czy trzeba będzie z Polski ciągnąć", gdyż sprawa była już dogadana. Na szczęście w miesiąc później musiał jakiś dźwig na miejscu załatwić, gdy biegli ścinali górny odcinek pnia brzozy Bodina, nie trzeba było ciągnąć z Polski. Zaradne chłopaki.

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka