geoal geoal
1931
BLOG

Wpadka z zasięgiem mikrofonów

geoal geoal Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

Nim zacznę o zasięgu pracy mikrofonów w Tu-154M przypomnieć wypada, iż nie tylko Andrzej Artymowicz zasilił zespół biegłych prokuratury, a w sprawie odczytu zapisu CVR miał pomocników

Do grupy biegłych, oprócz Andrzeja Artymowicza, dołączono jeszcze jedną osobę zajmującą się dźwiękiem. Jako ekspert z zakresu fonetyki i fonoskopii od początku 2013 r. pracuje prof. Grażyna Demenko, kierownik Zakładu Fonetyki w Instytucie Językoznawstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dotąd prokuraturze wystarczało zamówienie ekspertyz w wyspecjalizowanej jednostce – Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie. [...] Profesor Demenko w 2012 r. opublikowała m.in. pracę na temat analizy mowy ludzkiej pod wpływem stresu.
Na podjęcie bardziej złożonych badań czynników psychologicznych wskazuje też włączenie do zespołu biegłych specjalisty z zakresu psychologii klinicznej i sądowej Teresy Gordon. Powołano ją 4 lutego 2013 r., a więc jeszcze zanim wpłynęła do prokuratury pierwsza opinia oddzielnie powołanej grupy biegłych psychologów. W grupie jest już jeden psycholog – dr hab. Adam Tarnowski z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej. [...]


Miał więc kto zrzucać dane z taśmy, byli też specjaliści od fonetyki i kontekstu sytuacyjnego, więc wyniki musiały pojawić się prędzej czy później. O tych wynikach informowali niezłomni dziennikarze

Biegli prokuratury w oparciu o najnowsze badanie zakwestionowali też twierdzenia Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, że na taśmie utrwalono słowa wypowiadane nawet w odległości 5 metrów od wejścia do kokpitu. Oznaczałoby to, że zapis z umieszczonych w kokpicie mikrofonów obejmowałby także odgłosy z umieszczonej za nim salonki.
Najnowsza ekspertyza przecząc temu, stwierdza, że zapisane na taśmie nagrania pochodzą z kabiny bądź wejścia do kabiny samolotu. Potwierdzający to wykres zrozumiałej mowy przy włączonej awionice stwierdza brak czytelności wypowiadanych słów już w odległości jednego metra od drzwi kabiny pilotów. To dość istotna różnica, zważywszy, że ktokolwiek znalazł się w zasięgu mikrofonów - podczas podchodzenia do lądowania powinien być na swoim miejscu. A jeśli nie był członkiem załogi - nie powinien być nagrany, bo jego miejsce było w kabinie pasażerskiej, a nie w kokpicie


Aby nie powtarzać się zacytuję fragmenty zeszłorocznych tekstów poświęconych tematowi pracy KIES, powstałych na podstawie licznych materiałów publikowanych w necie, w tym były to cytaty (zrzuty ekranowe) z opinii IES dla prokuratury.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
28.01.2011r. na płycie lotniska przeprowadzono eksperyment badawczy na TU-154M numer boczny 102, który już był wielokrotnie opisywany. Biegli przygotowali wzorcowe nagrania, odtwarzali je z własnego, dobrze sobie znanego rejestratora, zmieniali wielokrotnie pozycje wszystkich przełączników, znajdujących się w kabinie, a całość była rejestrowana przez skalibrowane mikrofony biegłych, umieszczone obok mikrofonów standardowo zamontowanych w tupolewie. Oczywiście taśmy rejestratora MARS-BM kręciły się, zapisując każde słowo, a podręczne kamery biegłych filmowały przebieg eksperymentu, aby nie być zdanym tylko na treść sporządzanych notatek, zwłaszcza w przypadku kolejności używania przełączników.

Ponieważ świeżo wyremontowany tupolew 102, niedawno przekazany do eksploatacji, prezentował najwyższe standardy jakości i niezawodności, więc tego dnia nie udało mu się oderwać od płyty lotniska. Po usunięciu kolejnych usterek dopiero 23.03 zdołał wzbić się w powietrze, dzięki czemu biegli mogli zarejestrować wzorcowe dźwięki związane z pracą systemów TAWS, FMS, z szumem powietrza generowanym przez lecący samolot, z pracą silników. Pozyskany w ciągu tych dwóch dni materiał dźwiękowy należało zgrać na własne nośniki i wówczas pojawił się problem.
O ile własny rejestrator z podłączonymi mikrofonami nie sprawiał problemów to jak dostać się do taśmy w rejestratorze katastroficznym samolotu, który ma być w każdej chwili gotowym do lotów z VIP-ami?. Tak po prostu wziąć śrubokręt w rękę i demontować nie można, wszak istnieją pewne wymogi, przepisy, zasady homologowania, decyzja w tej sprawie musiała być podjęta poza IES przez organ procesowy czyli prokuraturę. I podjęto decyzję- wskazano palcem na gniazdko w kabinie stanowiące końcówkę bloku 70A-50 rejestratora MARS-BM czyli tzw. złącze serwisowe, służące do kontrolnego dostępu do zawartości taśm. Lektura instrukcji obsługi MARS-BM pozwala na  wnioskowanie, że jakość uzyskanego materiału odbiegała od marzeń ekspertów. Pamiętać należy o wiedzy praktycznej zdobytej podczas tego eksperymentu przeprowadzonego podczas lotu. Biegli posiedli materiał porównawczy do rozróżnienia dźwięków pochodzących z wnętrza samolotu oraz tych, których źródło znajdowało się na jego zewnątrz.
więcej Jak powstały stenogramy IES
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pytanie- czy Artymowicz obejmując posadę i przeprowadzając test na Tu-154M "102" w sierpniu 2013roku wzleciał w powietrze, a dowódca tutki usłuznie "darł poszyciem" o okoliczne krzaki by przygotować materiał wzorcowy do wnioskowania o wpływie brzozy Bodina na mikrofony?. Swoją drogą ciekawe- cokolwiek "ludzkiego" zostało zarejestrowane przez mikrofony to musiało wydzierać się do nich z kabiny, wyjątek uczyniono dla botaniki- mogła to czynić zdalnie, nawet bez wydzierania się, wystarczyło musnięcie cienkiej gałązki ściętej na brzozie przy bliższej radiolatarni by mikrofony "podjęły trop". A może jednak brzoza Bodina też była w kokpicie?.

W swoim czasie zwracałem uwagę na niedostatek sprzętowy czyli kiepską jakość rosyjskiego magnetofonu MARS-NW, na którym wykonywano odczyty taśmy. Zamiast zabrać z kraju swój sprawny i przetestowany wszechstronnie magnetofon postaiono na unikatową metodę- zaraz za tym szmelcem stawiamy wykwit techniki analogowo-cyfrowej i "będzie Pan zadowolony".

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
W czerwcu 2011 roku biegli z zakresu fonoskopii weryfikowali osobiście taśmy, których świadectwem pochodzenia jest "oświadczenia specjalisty MAK Wiktora A.Trusowa, który stwierdził, że taśma została wyjęta z rejestratora MARS-BM znalezionego na miejscu katastrofy Tu-154M nr 101"
1 czerwca 2011r w obecności biegłych IES taśma została wydobyta z sejfu, umieszczona w makowskim magnetofonie MARS-NW, zawartość została za pomocą makowskiego oprogramowania zgrana na makowski komputer, na którym też wypalono płyty CD z zawartością plików cyfrowych. Przez następne dwa tygodnie biegli przeprowadzali swoje badania, dokonując oceny stanu namagnesowania taśmy (wizualizacja), pomiarów jej długości. Na zakończenie prac w dniu 15 czerwca sporządzono kontrolnie kolejną kopię zapisu, tak dla zasady i spełnienia wymogów profesjonalizmu. Zamiast w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku spakować walizki i powrócić do Krakowa, by czekać aż do października na przesyłkę z Moskwy, bezpośrednio po zrzucie zawartości oryginału taśmy dokonano porównania kopii, wykonanych dnia 1.06 oraz 15.06 i nastąpiła konsternacja:
podczas odtwarzania w Moskwie sporządzonej 15 czerwca 2011 r. kopii dokumentującej stan taśmy i zapisu dowodowego nagrania (dowód nr 29) stwierdzono zniekształcenia, których nie obserwowano we wcześniejszych kopiach, a  zniekształcenie to nie znajdowało się na taśmie w czasie wizualizacji stanu namagnesowania, która to czynność bezpośrednio poprzedzała wykonanie kopii nagrania.
Ki czort wodę mąci?. Podejrzenie padło na magnetofon MARS-NW używany do kopiowania, a będący na wyposażeniu laboratorium MAK. Niezwłocznie dokonano oglądu stanu jego głowic, odnajdując fragment innej taśmy magnetofonowej z doczepionym kawałkiem taśmy klejącej, który był powodem nieodwracalnego uszkodzenia zapisu w tym miejscu. Oczywiście profesjonalizm wymagał natychmiastowego sporządzenia kolejnej, już trzeciej kopii zapisu, dokumentującego powstanie tego zniekształcenia w kanale czwartym, ocenionego w efekcie jako nie mające wpływu na wnioski o ciągłości dowodowego zapisu. Niemniej jednak "niefrasobliwość i niechlujstwo" pracowników MAK wykorzystujących swój sprzęt pomiarowy zostały udokumentowane, a nie był to jedyny przykład.
W trakcie dokonywania oględzin taśmy polscy biegli znaleźli siedem naklejek, umieszczonych na niemagnetycznej stronie taśmy, a pełniących rolę swego rodzaju znaczników, w czasach „analogowych” w ten sposób dźwiękowcy oznaczali miejsca, w których należ dokonać cięć i łączeń łaśmy. Obecność tych zakładek spowodowała powstanie licznych odcisków, powtarzających się na każdym zwoju taśmy. Wg. oświadczenia tegoż samego Trusowa naklejki zostały umieszczone podczas przeprowadzonych w sierpniu 2010 roku oględzin taśmy przez rosyjskich specjalistów. Dziwne tłumaczenie, tym bardziej że polscy biegli potrafili dokonać oględzin metodami bezinwazyjnymi, pamiętać też trzeba, że jedna z naklejek była szersza niż taśma czyli mówiąc popularnie "wystawała" ponad powierzchnię zwiniętej rolki taśmy. Dokładna obserwacja takiej rolki pozwalałaby na dostrzeżenie tego „dodatku”, a przecież w lutym 2011r w obecności prokuratora z WPO w Warszawie ta taśma była wyjęta z sejfu i poddana badaniom.
więcej Moskiewski Święty Graal

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka