Jedną z rzeczy, które zwolennicy PiSu zarzucali PiSowi to ta, że PiS nie wykorzystuje wpadek Platformy, że tak pruderyjnie nazwę przewały i bandytyzm tej formacji. Podczas niedzielnej debaty Komorowski pokazał, że zachowuje standardy platformiane, a Duda, że PiSowskie. I, o ile Komorowski swoich usatysfakcjonował to Duda wprost przeciwnie. Możliwe, że chamstwo Komorowskiego podoba się jego wyborcom, możliwe, że znajdzie kilku nowych na jego bazie. Jednak grzeczność Dudy – jego paaanie prezydencie na ewidentne kłamstwa i manipulacje tegoż elektorat Dudy odczytuje po swojemu. My chcemy naprawdę fightera nie maminsynka. My już poczuliśmy wiaterek nadziei na przyszłość. I lepiej, żeby i pan Duda, a także cały jego sztab oraz prezes zrozumieli wreszcie, że polityka to brudna dziwka, a nie herbatka u cioci. Że są sytuacje, że można i odpowiedzieć na cios i przyłożyć nikczemnikowi i jeszcze że to można zrobić nie wychodząc z dobrego wychowania. Trzeba w końcu zawalczyć, by wygrać.
Żeby nie było – dla mnie tę debatę Komorowski przegrał z kretesem. Przegrał, bo wyartykułował chyba jedyną rzecz, która nie mijała się z prawdą, a było to, że od ośmiu lat nic się nie zmieniło w służbie zdrowia. Cała reszta to przypisywanie sobie osiągnięć rządu oraz brudne kłamstwa w jednym jedynym celu – by pokazać, że jest bardziej wyżarty przed kamerami od przeciwnika.
Aha i jeszcze na koniec powiedział, by głosować na Dudę. No to tyle dla niego trzeba zrobić.