ghanima ghanima
2993
BLOG

Przygotowanie operacji Smoleńsk

ghanima ghanima Polityka Obserwuj notkę 32

 

Z perspektywy prawie 3 lat, podczas których pojawiały się doniesienia o kryterialnych zaniedbaniach polskiego rządu i prokuratury w wyjaśnieniu tzw. „katastrofy smoleńskiej”, zostały zdemaskowane przekłamania w raporcie Millera (http://www.youtube.com/watch?v=nBjeu_KfHOI), niszczone były dowody rzeczowe, ujawniono zaniedbania w zabezpieczeniu wizyty polskiej delegacji przez BOR (http://www.youtube.com/watch?v=z7aK-VMh6xo) już prawie połowa Polaków jest przekonana o smoleńskim zamachu. Ostatnio nawet sami czołowi politycy PO przyjęli tą terminologię: Grudzień 2010: Grzegorz Schetyna u Moniki Olejnik "Robienie atmosfery wokół tego zamachu, uważam, że jest haniebne" - Listopad 2012 rozmowa w radiu TokFM: J. Żakowski: "Po zamachu wydawało się, że będzie mieli, mówiąc językiem obamowskim, reset w stosunkach polsko-rosyjskich." R. Sikorski: "Władze rosyjskie po zamachu były autentycznie wstrząśnięte, przypominam, że miało miejsce ileś decyzji, które były motywowane" (http://www.youtube.com/watch?v=PHQGpN44j08) - Styczeń 2013: Donald Tusk: "Zarówno termin, sposób i treść ówczesnej konferencji i zaprezentowanie raportu MAK-u był oczywiście próbą sformułowania rosyjskiej tezy, jeśli chodzi o zamach." http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Donald-Tusk-konferencja-MAK-proba-sformulowania-tezy-o-zamachu-w-Smolensku,wid,15254170,wiadomosc.html?ticaid=1ff74

Skoro zamach to muszą być zamachowcy. Kto? Is fecit cui prodest łac., prawn. uczynił ten, komu to przyniosło korzyść. I wszystko jasne. Stąd niechęć polskiego rządu do rzetelnego zbadania sprawy i matactwa strony rosyjskiej. Współpracy polsko-rosyjskiej w wyjaśnieniu „katastrofy” właściwie nie było bo stronom na tym nie zależało, za to musiała być ona na etapie przygotowania operacji Smoleńsk. Takie operacje trzeba z pewnością zaplanować i przygotować o wiele wcześniej. Pierwszym sygnałem, że jest już plan fizycznej eliminacji prezydenta Kaczyńskiego była dziwna wypowiedź ówczesnego marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego 29-ego kwietnia 2009 w radiu RMF „Przyjdą wybory prezydenckie albo prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni” http://www.youtube.com/watch?v=xZSf7hGNMno

J. Palikot w kwietniu 2009 (czyżby doznał iluminacji WSPÓLNIE z B.Komorowskim ?) powiedział: „w związku jakby z rolą konstytucyjną marszałka Komorowskiego, który jest wskazywany jako ta osoba właśnie na WYPADEK ŚMIERCI, utraty zdrowia czy innych okoliczności musi zastąpić prezydenta Polski, no to wskazane by było wtedy ludzie to odebrali nie jako ELEMENT GRY, tylko jednak jako autentyczne, konstytucyjne uprawnienie marszałka”. http://www.youtube.com/watch?hl=en&v=D1HAbZN1D3U

Mniej więcej w tym samym czasie (12.04.2009) znika szyfrant Stefan Zielonka, podoficer Służby Wywiadu Wojskowego. Żona zgłasza jego zaginięcie 7 dni później i w połowie maja 2009 także znika http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/zniknela-zona-zaginionego-szyfranta,96281.html . Philippe Vasset, redaktor naczelny portalu o tematyce szpiegowskiej „Intelligence Online” w rozmowie z RMF FM mówi, że szyfrant wywiadu wojskowego został przechwycony przez Chińczyków i pod zmienioną tożsamością, jako agent ukrywa się w Szanghaju z żoną i dzieckiem. Tymczasem 27.04.2010 (17 dni po zamachu smoleńskim) w Warszawie w okolicach kanału melioracyjnego przy Wale Miedzeszyńskim zostają znalezione rozkładające się zwłoki o trudnej do ustalenia tożsamości, ale za to z doskonale zachowanymi dokumentami bankowymi z nazwiskiem Stefan Zielonka.  Telewizja Polsat News podaje informację, że ciało ma rany zadane ostrym narzędziem. 12.05.2010 prokurator generalny Andrzej Seremet potwierdził, że prokuratorzy będą musieli powtórzyć badania DNA, bo testy dwóch próbek, pobranych z fragmentu kości i zęba nie dały jednoznacznych wyników. W czerwcu, po powtórnych badaniach genetycznych szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg potwierdził, że znalezione w kwietniu nad Wisłą zwłoki należały do zaginionego szyfranta wywiadu wojskowego. Jednocześnie oświadczył, że nie ma wskazań, by do śmierci Zielonki przyczyniły się osoby trzecie. Wersja Vasseta i ustalenia prokuratury wzajemnie się wykluczają, więc w tym miejscu trzeba wybrać którąś opcję. Jeśli Stefan Zielonka żyje, to nie ma danych do powiązania jego osoby z operacją Smoleńsk. Ja zakładam, że prokurator Szeląg mówił prawdę, przynajmniej w kwestii identyfikacji zwłok. W przedmiocie udziału osób trzecich trudniej prokuraturze uwierzyć, pamiętając powtarzane wielokrotnie identyczne oświadczenie po rzekomych samobójstwach Leppera, Petelickiego, Szpinety, Musia. Dlaczego Stefan Zielonka musiał zginąć? Był szyfrantem. Ktoś musiał szyfrować tajne wiadomości (także korespondencję ze stroną rosyjską) dotyczące planowanego zamachu. Logika nakazuje, aby w takie operacje zaangażowane było jak najmniejsze grono osób. Skoro Zielonka wykonał już zadanie, to ze swoją wiedzą stanowił element ryzyka. Albo np. podjął jakąś próbę zapobieżenia zamachowi, szukał kontaktu do ludzi z otoczenia prezydenta – to tylko spekulacje. Pewne jest, że był bardzo niewygodny, a służby specjalne dążą do ograniczenia liczby osób wtajemniczonych w taką operację specjalną, a potem też eliminacji ewentualnych świadków. Nasuwa się jeszcze pytania: Kiedy szyfrant został zabity? dlaczego jego ciało (w zaawansowanym rozkładzie) porzucono już po zamachu smoleńskim z podrzuconymi świetnie zachowanymi dokumentami bankowymi? Możliwe jest, że był jakiś czas więziony i wykorzystywany do szyfrowania wiadomości, a zabity, gdy zaszyfrował już ostatnią (może kwestia miesiąca, kilku przed operacją Smoleńsk). Potem ciało przechowano do odpowiedniego czasu po zamachu po pogrzebach ofiar zamachu, żeby media mogły już skupić uwagę na sprawie szyfranta) i porzucono z dokumentami ułatwiającymi identyfikację, by uspokoić opinię publiczną i przekonać, że jednak ważne informacje o działaniu polskich służb nie dostały się w ręce wywiadu chińskiego i to było tylko samobójstwo z powodu problemów osobistych. Jeśli wydarzenia toczyły się tym torem to pozostaje pytanie: Co stało się z żoną i dzieckiem szyfranta Zielonki? Skoro zniknęli to pan Stefan pewnie wtajemniczył swoją rodzinę w plany morderczego spisku (żona podobno też pracowała w wywiadzie), a na pewno był podsłuchiwany (np. przez własną komórkę za pomocą urządzenia Syborg lub Verint Engage GI2  http://fundacja.lexnostra.pl/index.php/component/content/article/32-interwencje/108-suby-masowo-podsuchuj-posow-dziennikarzy-i-adwokatow-nowa-technika-inwigilacji-telefonow-gsm). Nie mogę znaleźć żadnych informacji, czy żona Stefana Zielonki żyje. Inna ofiara służb specjalnych, A.Lepper, cokolwiek wiedział, widać nie wtajemniczył żony, bo pani Lepperowa żyje. W tym miejscu zakończę wątek Stefana Zielonki i przejdę do następnego śladu ws przygotowań operacji Smoleńsk -spotkania premiera Tuska i premiera Putina 1 września 2009 r. na molo w Sopocie. Tusk 19 X 2011 zeznał w prokuraturze, że omawiano wtedy plany wiosennego spotkania Putina i Tuska w Rosji. A więc już wtedy w planach było rozdzielenie wizyt premiera i prezydenta. O czym jeszcze panowie rozmawiali w cztery oczy można się tylko domyślać. Tymczasem 8 grudnia 2009 prezydent Kaczyński spotkał się z ambasadorem Rosji w Warszawie informując go o zamiarze uczestnictwa w kwietniowych obchodach rocznicy katyńskiej. Mariusz Handzlik z kancelarii prezydenta informuje o tym spotkaniu stronę rządową (m.in. szefa kancelarii premiera T.Arabskiego i ministra spraw zagranicznych R.Sikorskiego. Dzień później w kancelarii Premiera w gabinecie Jacka Cichockiego (sekr. Kolegium ds. Służb Specjalnych) ma miejsce spotkanie z udziałem m.in. Arabskiego oficjlane na temat organizacji wizyty premiera w Katyniu. Potem ma miejsce kilka dziwnych działań rządu:

  • Radosław Sikorski  odcina Kancelarię Prezydenta od informacji spływających z przedstawicielstw RP za granicą
  • Arabski przeprowadza rozmowę z rosyjskim ministrem J.Uszakowem, w której omawiany jest m. in. negatywny stosunek Rosji do wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu i nie informuje tym Kancelarii Prezydenta.
  • Od rozmowy telefonicznej Putina z Tuskiem 3 II ustalającego termin wizyty premiera RP w Katyniu na 7 kwietnia aparat rządowy przestał się zajmować przygotowaniem wizyty prezydenta (a to Kancelaria Premiera i MSZ ma w obowiązku organizujacje wizyt zagranicznych, Kancelaria Prezydenta może jedynie napisać listę zaproszonych gości)
  • Radosław Sikorski powołuje komunistycznego szpiega Tomasza Turowskiego do organizacji wizyt katyńskich (link do ciekawego artykułu o tej postaci w komentarzach)
  • MSZ nie zatwierdza dokumentów wychodzących z Kancelarii prezydenta, przez co nie mają one mocy, i mimo wcześniejszego zgłoszenia stronie rosyjskiej udziału Prezydenta w obchodach Katyńskich przez Kancelarię RP, dyrektor III departamentu MSZ Rosji (Nieczajew) twierdzi 10 marca, że nie otrzymał oficjalnego powiadomienia o wizycie prezydenta Kaczyńskiego w dn. 10 kwietnia.
  • 16 marca MSZ blokuje wyjazd Mariusza Handzlika (podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta) do Moskwy utrudniając ustalenie szczegółów prezydenckiej wizyty ze stroną Rosyjską. Wyjazd ekipy przygotowawczej jest kilkakrotnie odwoływany.
  • MSZ nie zapewnia prezydentowi statusu dyplomatycznego, przez co wizyta 10 kwietnia mogła zostać uznana przez stronę rosyjską za prywatną
  • Jerzy Miller i podległe mu BOR zaniedbują obowiązki dokonania rekonesansu lotniska, zapewnienia tam obecności BOR, a ochronę powierzył służbom rosyjskim, nie podstawiono nawet kolumny pojazdów z opancerzoną limuzyną prezydencką. Marian Janicki, szef BOR tłumacząc dlaczego nie zawiadomił prezydenta o kompletnym nieprzygotowaniu  lotniska pod względem bezpieczeństwa i transportu tłumaczył to nieznajomością numeru telefonu satelitarnego prezydenta. Pewnie lepiej w opinii publicznej wyjść na kompletnego idiotę niż przyznać się do udziału w morderczym spisku.

W raporcie zespołu parlamentarnego http://smolenskzespol.sejm.gov.pl/28.pdf są fotografie dokumentów potwierdzających zaniedbania strony rządowej w przygotowaniu wizyty prezydenckiej. 

W raporcie Millera (np. na str. 80) o dziwo też znajduję kilka wzmianek świadczących o tym, że rząd i strona rosyjska przygotowanie wizyty Prezydenta RP w Katyniu traktował po macoszemu.

Jedno jest pewne, Prezydent Kaczyński i cała delegacja mieli być zlikwidowani już w momencie przyziemienia (stąd brak samochodów mających ich zawieźć kilkanaście kilometrów dalej na cmentarz Katyński). Pewnie było kilka planów zapasowych. Jak samolot źle naprowadzany nie rozbije się i zacznie odchodzić na drugi krąg (a tak właśnie było), to odpalamy podłożone jeszcze w Samarze podczas remontu ładunki wybuchowe. To zadziałało, ale na pewno był w razie czego jeszcze plan awaryjny np. „terrorysta czeczeński” z rakietnicą.

Właśnie trzeba poruszyć jeszcze wątek remontu w Samarze. Już sam przetarg na remont wydawał się „ustawiony” bo przedstawiciele firmy Awiakor już jesienią 2008 przed rozpisaniem przetargu twierdzili że dostaną zlecenie remontu polskich rządowych samolotów. Firmę Awiakor reprezentował Oleg Deripaska, oligarcha zaprzyjaźniony z Putinem. Bogdan Klich podpisuje umowę z wolnej ręki 10 kwietnia 2009 (ale data!) i Tu 154M nr 101 odlatuje do Samary 20 maja 2009 roku. Na miejscu brak polskiej ochrony kontrwywiadowczej. Śmiało można było wtedy podłożyć jakieś ładunki wybuchowe. Samolot wraca z remontu 23 grudnia 2009  http://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_samolot_Tu-154M_nr_boczny_101 Tego samego dnia (właściwie w nocy z 22-23 XII) dyrektor Kancelarii Premiera, Grzegorz Michniewicz zostaje znaleziony martwy, wiszący na kablu od odkurzacza w swoim domu w Głoskowie http://www.rp.pl/artykul/577054.html. Michniewicz miał certyfikat dopuszczenia do najściślej strzeżonych państwowych tajemnic. Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która przez niespełna rok badała sprawę, nie miała wątpliwości – to było samobójstwo bez udziału osób trzecich (a jakże !). Wątpliwości miała rodzina zmarłego. Lekarz prowadzący sekcję zwłok nie określił godziny zgonu Michniewicza. To podstawa każdego śledztwa wyjaśniającego okoliczności śmierci: samobójstwa, wypadku czy zabójstwa. Prokuratura nie wystąpiła o billingi telefoniczne urzędnika. Wykonano tylko oględziny jego telefonu komórkowego. Z zeznań rodziny wynika, że około 22.00 wysłał SMSa do córki z podziękowaniami za książkę o podróżach, napisał że bardzo lubi podróże, że nic innego mu w życiu nie pozostało, chyba że ktoś mu to życie odbierze. O godz. 22.34 Michniewicz rozmawiał przez Skype'a ze znajomym – Pawłem Gutowskim. "Pierwsze moje wrażenie, gdy odebrał, było takie, że jest pijany, mówił na granicy bełkotu. Gdy go zapytałem, on nie potwierdził tego, że jest pijany. W czasie późniejszej rozmowy odniosłem wrażenie, jakby płakał i rozmawiając ze mną, tłumił płacz. (...) Na koniec rozmowy Grzegorz obiecał mi, że następnego dnia zadzwoni do mnie z pociągu, którym będzie jechał do Białogardu" – zeznał Gutowski. Może już wtedy był po rozmowie z seryjnym samobójcą albo pod wpływem jakiegoś środka psychoaktywnego np. skopolaminy? O 23.09 z jego komórki został wysłany esemes do szefa KPRM Tomasza Arabskiego w sprawie polskiego ambasadora w Bułgarii (w tonie spokojnym i rzeczowym). Czy to on go pisał czy sprawcy meldowali wykonanie zadania zleceniodawcy?

Postawię w tym miejscu hipotezę, że skoro G. Michniewicz miał dostęp do ściśle tajnych informacji, dowiedział się o planowanym zamachu i o tym, co w trakcie remontu w Rosji zainstalowano w TU 154 M nr 101 i w jakim celu. Może nie godził się na to. W tej chwili, już po ustaleniach Zespołu Parlamentarnego, artykule Cezarego Gmyza  o trotylu znalezionego przez funkcjonariuszy Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego na wraku tupolewa, potwierdzeniu obecności trotylu przez prokuratora Artymiaka http://www.youtube.com/watch?v=iuM9dMTLF-E można z dużą dozą prawdopodobieństwa wnioskować o przebiegu zamachu z użyciem materiałów wybuchowych. Jedna z rodzin zleciła badania fragmentu pasa zespolonego z garsonką swojej krewnej w USA i te badania przeprowadzone inną metodą niż detekcja par też potwierdziła ślady trotylu w pasie samolotu http://wpolityce.pl/wydarzenia/39581-ujawniamy-jedna-z-rodzin-na-wlasna-reke-zlecila-badania-w-usa-wykazaly-obecnosc-trotylu-na-elemencie-z-wyposazenia-tu-154m

 

Dlaczego trotylu nie wykryto przed 10.04.2010? Są dwie możliwości: 1. po prostu zaniechano kontroli samolotu. Po powrocie z Samary Tu 154M miał 11 awarii, które naprawiano wstawiając części z bliźniaczego samolotu 102, często przy udziale cudzoziemców i też od 12 stycznia po tych naprawach samolot nie był sprawdzany przez polski Kontrwywiad,  albo 2. kazano pirotechnikowi ignorować trotyl. Jeden z pirotechników BORu Adam A. w sierpniu 2012 zostaje wysłany do ochrony placówki dyplomatycznej w Kazachstanie. Tam Adam A. zostaje pobity i po 2-ch dniach w niewyjaśnionych okolicznościach umiera w swoim pokoju w ambasadzie http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Tajemnicza-smierc-oficera-BOR-u-w-Kazachstanie,wid,15089807,wiadomosc.html

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/15374,pirotechnik-od-tupolewow-nie-zyje.html

Patrycja Kozub z biura prasowego BOR potwierdziła, że wcześniej wielokrotnie zabezpieczał od strony pirotechnicznej loty VIPów, ale nie brał udziału w ochronie lotów z 7 i 10 kwietnia 2010.

I jeszcze jeden element przygotowań do operacji Smoleńsk:

Miesiąc przed katastrofą w Tu-154 wyłączono radiostacje ratunkowe, stałą i przenośną, które w chwili katastrofy wysyłają sygnał odbierany przez stacje ratownicze na całym świecie. – Jeśli w Tu-154 miała miejsce eksplozja, uaktywniłaby ten sygnał, a moment jego wysłania, odnotowany w wielu krajach.

http://niezalezna.pl/35088-smolensk-kto-wylaczyl-radiostacje-ratunkowe

http://www.bibula.com/?p=63831

 

Na stronie 72. Raportu Millera można przeczytać:. „W samolocie Tu-154M nr 101 nie pracowała automatyczna radiostacja ratownicza ARM-406P (ELT). Decyzjęo wyłączeniu ELT podjęto po stwierdzeniu zakłócania przez tę radiostacjępracy odbiorników GPS1 i GPS2 w systemie UNS-1D podczas lotu z KRAKOWA do WARSZAWY w dniu 28.02.2010 r. Decyzję o dalszej eksploatacji samolotu bez ARM-406P podjąłSzef Sekcji Techniki Lotniczej (STL) 36 splt, który do czasu rozwiązania problemu przez zakład remontowy zalecił wykonywanie lotów z wyłączoną radiostacją ratowniczą.”

Co innego można przeczytać w raporcie Millera, co innego w jego załączniku:

„Zabudowane podczas ostatniego remontu radiostacje awaryjne typu ARM-406AC1 nr 7523242494 i ARM-406P nr 7524241208 oraz ich systemy antenowe zostały uszkodzone w chwili wypadku w stopniu uniemożliwiającym ich zadziałanie. Radiostacja ARM-406P (uruchamiana automatycznie wyłącznikiem przeciążeniowym) – oberwany przewód antenowy i zasilający, zgnieciona obudowa radiostacji. Radiostacja ARM-406AC1 – niewielkie uszkodzenia obudowy (użycie radiostacji wymaga podłączenia anteny i jej uruchomienia przez obsługę)”.

 Jaka jest  więc prawda: czy radiostacje nie zadziałały, bo zostały wyłączone, czy z powodu uszkodzeń, których doznały w chwili katastrofy?

No i kwestia mgły – dla zamachowców jak na zamówienie, bo świadkowie mniej zobaczą, może samolot sam się rozbije i nie trzeba będzie odpalać ładunków? Jak można szybko zrobić mgłę lokalną? (na cmentarzu kilkanaście km dalej mgły nie było).

Ten film pochodzi z 10 lutego 2010 r.

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=LQF8hsitxvY#!

Myślę, że zagadnienie przygotowania operacji Smoleńsk wyczerpałam dosyć dokładnie, jeśli ktoś z Państwa zna jeszcze jakieś fakty lub poszlaki to proszę pisać komentarzach. Zdaję sobie sprawę, że w wielu miejscach snuję domysły próbując powiązać różne dziwne wydarzenia, które w normalnym kraju nie powinny mieć miejsca w jakiś ciąg przyczynowo-skutkowy. Myślę, że większość poszlak w sprawie smoleńskiej układa się w taki właśnie logiczny ciąg.

Pozostaje jeszcze kwestia działań formalnych i nieformalnych rządu, prokuratury i służb specjalnych już po zamachu, ale to materiał na inną notkę.

ghanima
O mnie ghanima

Neurobiolog, prywatnie zwykła gospodyni domowa przygotowująca dzieciom obiadki, piorąca ubranka, sprzątająca dom i uprawiająca działeczkę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka