Zbigniew Girzyński Zbigniew Girzyński
109
BLOG

Mała przygoda z Włochami

Zbigniew Girzyński Zbigniew Girzyński Kultura Obserwuj notkę 0

 

Mała przygoda z Włochami
 
Bywa, że na moim blogu poza polityką i historią pisuję także o innych sprawach. Dziś po raz kolejny mały przerywnik muzyczny. Nigdy nie kryłem mojej słabości do muzyki francuskiej. Zdarzyło mi się pisać o takich gwiazdach francuskiej piosenki jak Joe Dassin, Mireille Mathieu czy Gilbert Bécaud.
Tym razem jednak, tak jak ostatnio obiecywałem, rozstaniemy się z Francją, aczkolwiek pewnie nie na zawsze, by wybrać się do innego kraju, który może zachwycać bogactwem muzyki. Mam na myśli Włochy.
            Jeśli przygoda z Włochami to czyż można zacząć nie odwołując się do Giuseppe Verdiego? A jeśli Verdi to czy można nie wspomnieć o kulminacyjnym fragmencie opery „Nabucco” i pieśni „Va, pensiero”, w której chór Żydów marzy o wyrwaniu się z niewoli babilońskiej? Pieśń ta, pisana w okresie kiedy Włochy były politycznie rozbite, a znaczna ich cześć była okupowana przez inne państwa, była przez lata nieformalnym hymnem państwa, którego wówczas nie było.
 
Pierwsze słowa tej pieśni „uleć myśli na swych skrzydłach złotych” budzą we mnie zawsze refleksją nad tym co każdy z nas może osiągnąć do czego dążyć, a westchnienie „O moja Ojczyzno tak piękna i stracona!” powoduje wzruszenie, bo choć pisał to Verdi myśląc o swojej Ojczyźnie to czasy, w których pieśń ta powstawała także dla kilku pokoleń naszych przodków były naznaczone taką właśnie tęsknotą.
Ale aby nie popadać w nadmiar smutku i nostalgii troszkę innych włoskich klimatów. Czy można bowiem pisać o Włoszech zapominając o miłości? A jeśli miłość w piosence włoskiej to czyż można nie wspomnieć o muzycznej parze z pogmatwaną i dramatyczną historią czyli o Al Bano i Rominie Power? A jeśli Al Bano i Rominia Power to oczywiście niepowtarzalna „Felicyta”, która w 1982 przyniosła taj parze międzynarodową sławę.
 
Wśród wielu innych licznych szlagierów tego duetu warto przypomnieć piosenkę, która przyniosła im wygraną na Festiwalu Piosenki Włoskiej w San Remo w 1984 r. Piękne wykonanie „Ci Sera” zawsze do mnie trafiało, a schodząca w pięknej, białej sukni po schodach amfiteatru w San Remo Rominia Power mogłaby połamać serce każdego mężczyzny. Moje w każdym razie łamała.
 
I na pożegnanie coś jeszcze. A jeśli pożegnanie we włoskim klimacie to „Time to Say Goodbye” i Sara Brightman i Andrea Bocelli
Miłego wieczoru…

 

wymagający

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura