Crazy Diamond Crazy Diamond
40
BLOG

Pierwsze użycie tarczy antyrakietowej

Crazy Diamond Crazy Diamond Polityka Obserwuj notkę 7

W ciągu najbliższych 48 godzin dojdzie do pierwszego publicznie ujawnionego, bojowego użycia amerykańskiego systemu obrony balistycznej. US Navy ma podjąć próbę zestrzelenia poza atmosferą Ziemi zepsutego satelity wywiadowczego.  

Kluczową rolę w tej operacji odegra system ABMDS, obrony antybalistycznej teatru działań morskich, wykorzystujący okręty-nosiciele systemu obrony powietrznej i rakietowej Aegis, przystosowane do odpalania rakiet SM-3, zdolnych do bezwybuchowego niszczenia głowic pocisków balistycznych. Rolę cyngla odegrać ma USS Lake Erie, niszczyciel rakietowy klasy Ticonderoga, na którym od 15 lat testuje się elementy obrony antybalistycznej. Towarzyszyć mu będą jeszcze 2 okręty, jeden jako centrum informacji, drugi jako backup na wypadek awarii systemu. 

Datę operacji zaplanowano na czwartek 21 lutego, wszystko jednak zależy od tego czy na Ziemię powróci w terminie misja STS-122, promu kosmicznego Atlantis. Ani NASA ani US Navy nie ujawniły dlaczego nie chcą strzelać do satelity w czasie, gdy prom jest w przestrzenii kosmicznej. Czy boją się pomyłki? To raczej wykluczone, chyba że dmuchają na zimne… Prom wg planu wylądować ma 20 lutego o 9.07 czasu EST na Florydzie. Zatem, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Północny Pacyfik stanie się w czwartek arena pierwszego „bojowego” zastosowania amerykańskiej „tarczy antyrakietowej”. 

Zasięg rakiety SM-3 to około 500 km, pułap 160 km (jawne dane producenta). Cel zapewne wykryty będzie z dużym wyprzedzeniem a naprowadzanie znacznie precyzyjniejsze niż gdyby strzelano do prawdziwej głowicy pocisku balistycznego. Wciąż jednak, gdy chodzi o samo trafienie satelity, próba będzie ważnym dowodem skuteczności systemu. Nie wszystko odbędzie się tak jak gdyby strzelano do głowicy bojowej, ale sama zasada działania systemu będzie identyczna: cel ma być zniszczony samą energią kinetyczną głowicy bojowej antyrakiety, ponad atmosferą ziemską, tak by elementy celu spłonęły w niej spadając na Ziemię i nie wyrządziły szkód na powierzchni.  

Zresztą uzasadnienie zamierzanej próby wydaje się mocno naciągane. Rzekomo chodzi o to, by pół tony hydrazyny nie spowodowało zanieczyszczenia środowiska i zatrucia ludzi. Biorąc pod uwagę nikłe prawdopodobieństwo uderzenia w zamieszkały ląd, należy przypuszczać, że bardziej chodzi o możliwość przetestowania systemu ABMD w środowisku zbliżonym do bojowego a najbardziej o to by supernowoczesny (wystrzelony w grudniu 2006) satelita szpiegowski czy jego szczątki nie dostały się w ręce Rosjan, Chińczyków, Francuzów czy al-Kaidy.

Najlepsze życzenia dla pozostałych

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka