głos wołającego na pustyni głos wołającego na pustyni
3195
BLOG

Premier Tusk o raporcie MAK - Rosja szykuje się do wojny?!

głos wołającego na pustyni głos wołającego na pustyni Polityka Obserwuj notkę 18

Z ogromnym zdziwieniem przyjąłem wczorajszą wypowiedź Pana Premiera Tuska, który stwierdził, że raport MAK w jego obecnym kształcie jest dla strony polskiej nie do przyjęcia. Nawet nie zdziwiło mnie to, że dokument jest prawdopodobnie bardziej stronniczy, niż komukolwiek wcześniej przychodziło to do głowy. Po Rosjanach można było się spodziewać w tej kwestii wszystkiego najgorszego, a najwierniejszym wyznawcom obiektywizmu Rosji argumenty wytrąciła zmiana zeznań kontrolerów lotu ze Smoleńska (wg nowych zeznań m.in. nie było kontaktu z Moskwą, nie było też trzeciej osoby w wieży, a lot miał oczywiście charakter cywilny). Bardzo zdziwiła mnie ostrość krytyki raportu w wykonaniu Pana Premiera.

Teraz mały "off-topic". Muszę wyznać, że staram się patrzeć na sprawę katastrofy smoleńskiej z perspektywy niezależnego obserwatora. Całkowicie odrzucam zapatrywanie polityczne. Mam świadomość, że poszczególne partie grają tą sprawą, starają się ją wykorzystać do swoich celów. Dlatego trzeba być ostrożnym w słuchaniu zarówno sensacyjnych doniesień, jak i uspokajających tonów. Trzeba filtrować wiadomości, analizować je i wyciągać własne wnioski. Teraz pokrótce przedstawię swoje.

Dlaczego Pan Premier zareagował tak stanowczo? Być może jego słowa (były naprawdę ostre, a dodatkowo padły w Brukseli, co potęguje ich znaczenie) mają wywrzeć bardzo silną presję na MAK, która w konsekwencji ma doprowadzić do zmiany przedstawionego Polsce raportu. Jeśli tak faktycznie jest, to nasuwa się pytanie: co zawiera raport? Użycie tak zdecydowanych słów może wskazywać, że są tam zapisy obciążające winą za katastrofę stronę polską (czego można było się spodziewać), ale w tak druzgocącym zakresie, w jakim polski rząd w najczarniejszym scenariuszu nie przewidział.
Stanowczy sprzeciw wobec tez zawartych w raporcie MAK (co prawda ich nie znamy) podnosi rangę uwag przekazanych wczoraj stronie rosyjskiej. W tym kontekście wypowiedź Pana Premiera należy ocenić zdecydowanie pozytywnie.


Ale można też spojrzeć na to z innej strony. Pan Premier Tusk skapitulował już na samym początku, oddając śledztwo w ręce rosyjskie. Później cały czas uspokajał, że ma pełne zaufanie do Rosjan, że dochodzenie prowadzą profesjonalnie i rzetelnie, że strona polska otrzymuje wszystkie materiały, o które prosi, a współpraca układa się wzorowo. Jednak z każdym dniem wiara społeczeństwa w te zapewnienia przygasała (na skutek doniesień medialnych oraz wypowiedzi przedstawicieli prokuratury wojskowej), a zamiast niej przybywało pytań bez odpowiedzi. Aż w końcu zniknęła. Czy zareagowali na to kreatorzy wizerunku i zdecydowali, że teraz Pan Premier powinien zaprezentować się jako bojownik o prawdę? Być może...

Obie przedstawione wyżej hipotezy nie wykluczają się, prawda czasem leży gdzieś po środku. Ale nie motywy Pana Premiera są najważniejsze tylko to, co zawiera raport MAK. I jakie będą jego dalsze losy. Z tego co słyszałem w mediach to procedura jest taka, że po przekazaniu naszych uwag do dokumentu strona rosyjska może je uwzględnić w oficjalnym raporcie końcowym albo może je kompletnie pominąć (opublikować w formie załącznika stanowiącego swoiste "zdanie odrębne"). I tutaj pojawiają się kluczowe pytania: Czy te dwa scenariusze kończą dochodzenie do prawdy? Czy polskie śledztwo ma w ogóle jakieś znaczenie? Czy może ono w jakikolwiek sposób (ewentualnie) pociągnąć do odpowiedzialności stronę rosyjską?

Na koniec jeszcze "teoria spiskowa", co prawda baaardzo naciągana, ale mimo to pozwalam sobie ją opisać. Wczoraj przeczytałem informację, że Rosjanie kończą instalację w Obwodzie Kaliningradzkim systemu rakiet ziemia-ziemia o zasięgu do 500km, zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych. Pierwotnie groźba ich rozmieszczenia była straszakiem, mającym szachować plan budowy w Polsce amerykańskiego systemu antyrakietowego. Ale jak wiadomo amerykańskiej tarczy w Polsce nie będzie... Być może polska komisja lub prokuratura dotarła do jakichś dowodów w sprawie katastrofy smoleńskiej, które spowodowały, że Rosjanie naprężają muskuły, aby ostudzić ewentualne radykalne "akcje" ze strony Polski? Oby ta teoria się nie sprawdziła...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka