Wojna wypowiedziana przez Premiara RP była decyzją szybka, pod publiczkę ale jednak nie przemyslana. Oto "zaatakowani" to dwie najsilniejsze grupy kibiców w Polsce: Lecha i Legii. Choć fani futbolu (na jakim by on poziomie nie był...) popierają walkę z ortodoksami spod znaku zadym i bójek, to jednak nie kosztem własnym, swojej pasji jaką jest kibicowanie i uczestnictwo w ligowej walce swoich pupili. Spodziewam się, że ładna pogoda oraz zdenerwowanie moga zapoczątkowac ciekawe demonstracje i to zarówno w Warszawie jak i Poznaniu. Jeżeli czołowi aktywiści ruchu kibicowskiego połącza sily z pozostałymi działaczami innych klubów to zapowiada się ciekawa wojna, której głównym nośnikiem przekazu będą trybuny i nowe flagi/transparenty atakujące rząd oraz media z koalicji TVN-GW. Ponieważ w tych mediach nie mówi się głośno o wczesniejszych transparentach komentujących polityków i dziennikarzy (słynna akcja Szechteriada), pozwala to mediom z poza głównego nurtu przyciągnąć uwagę kibica (akttywnego i w kapciach) w najprostrzy sposób: okładką z takim kibicowskim transparentem i tytułem. Tusk zapomina, że w tym kraju futbolem interesuje się kilka milionów mężczyzn, głównie w wieku 15-45lat, którzy z jednej strony widzą w TVN-ie "sukcesy" rządu a zdrugiej czują, że ceny wzrastają, pracę tracą oni sami lub ktoś z ich znajomych i wmawia im się że to wina PiSu, Radia Maryja lub obrońców krzyża. Jeśli teraz nieudolnośc władzy w łapaniu winnych zadymy w Bydgoszczy (ani słowa Premiera o winie policjantów i organizatorów!) kończy się pozbawianiem ich jedynego hobby, na które zawsze stać (kibicowanie za bilety lub przed tv) to naprawdę może się zacząć zbiorowe otwieranie oczu. Czego życzę sobie i Polsce.
