Białogwardzista Dioma Białogwardzista Dioma
51
BLOG

O mędrkowaniu na temat przelanej krwi

Białogwardzista Dioma Białogwardzista Dioma Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Najpierw bajka:

Onegdaj tak bywało, że zwierzyniec leśny ze sobą potrafił rozmawiać. Mowa zwierząt była prostą i niezłożoną - pojmował ją i dostojny jeleń i naburmuszony borsuk. W tych właśnie czasach wielkie płomienie ogarnęły las a żarłoczne, żadną strawą nienasycone ognie, niosły się łunami na wszystkie świata strony a świata strony jakoś nie chciały na płonący las patrzeć.

Kiedy po długim czasie wypełnionym próbami ratowania lasu nastała chwila cofania się płomieni wilki postanowiły działać. Nie siedziały w gryzących dymach i nie kiwały się smętnie jak inne zwierzęta ale rzuciły się w głąb kniei, ażeby gasić pożogę - nie wierząc, że sama zgaśnie, że da się odzyskać las bez poparzenia własnych łap. Większość stada wyginęła, zapędzona na śmierć w obławie płomieni i przy bierności wyrachowanych zwierząt spoza lasu.

Po wielu latach zebrały się leśne zwierzęta i nieskrępowanie wymieniały swe poglądy. Powstały wtedy zasadniczo dwa obozy - jedne stworzenia uznały wilki za bohaterów, inne za opętanych straceńców.

Bo wy, wilki, jedynie pięknie przegrywać potraficie - czy to stary wilk, wadera czy wilczątko.

Ku chwale, ostatni skok w szalejące płomienie - w zgodzie z odwiecznym prawem wilków, by być wolnym.

Niepotrzebne to było... Płomienie już dogasały - ostawało jeno na popioły cierpliwie poczekać...

Do krwi ostatniej kropli z żył...

Tak się nie walczy. To bezcelowe. Jedynie powstawać z uciemiężenia potraficie by w większe gówno się wpakować.

Nigdy usta kobiet nie były tak soczyste jak tego lata...


Ile było zwierząt tyle zdań. Jeden rozsądniejszy od drugiego. Inny romantyczniejszy od kolejnego. Każdy piszczał, buczał, skamlał,  szczekał, ćwierkał i syczał. Jedynie niektórzy w milczeniu pochylili się nad wilczymi popiołami - bo dzięki nim mogli w zgodzie z prawdą powiedzieć: "Las się nie palił - to płomienie go paliły nie natrafiając jedynie na chrust".
 




Jedną z rzeczy, którą otwarcie gardzę jest mędrkowanie na zasadzie: "A po co w ogóle wtedy... Ja to bym wcale...". Historię pisze się zazwyczaj w jednej chwili, bez korekt i poradników i taki a nie inny był wybór Polaków tamtych czasów. Kto odbiera im należną chwałę zapewne wtedy nie zrobiłby nic, dziś za to jest wyrocznią w sprawie dobra narodowego i polskiej racji stanu.

Jakby nagle milczenie było dla nich hańbą - nie, hańbą jest plecienie trzy po trzy o bezsensie powstań: Warszawskiego, Śląskich, Styczniowego etc.  Widocznie bez krwi się wtedy nie dało. Widocznie trzeba było udowadniać patriotyzm inaczej niż przez blogowanie i picie piwa na meczach reprezentacji. Widocznie powtarzane z uporem "Jam Lach", "Jo żech jest Polok", "Jestem Polakiem" ma większą wartość niż frazesy z apelów szkolnych.


Ale różnica jest taka, że jako skromny żuczek z  dzisiejszego lasu wiem i czuję, że ktoś w płomienie musiał wskoczyć i zapewne sam bym się tam wpakował. Arcymędrcy przełomu wieków wiedzą natomiast (kierowani niezłomną heglowską logiką)  lepiej i krzyczą do mnie tytułem mej internetowej szuflady publicystycznej...


A głupiec w wiadomej chwili będzie milczał. Nie wyzbywając się jednocześnie tego, czego Pan Cogito wyzbywać się nie pozwolił.

Płonie czerwienią Piter, dusi się w krasnej gorączce Trzeci Rzym a Ochotnicza Armia Zbrojnych Sił Południa maszeruje pod starymi, postrzępionymi przez kule sztandarami. Walka trwa! Możesz się przyłączyć, lecz pod swoje chorągwie nas nie wołaj, przebierać się nie nakazuj. Dziurawe mundury przylegają za mocno do sumienia. =•=

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura