Co słychać w Grecji? Kraje strefy euro przygotowały plan awaryjny na wypadek fiaska negocjacji z Atenami. Przewiduje on między innymi wprowadzenie kontroli przepływu kapitału między Grecją a innymi krajami (chodzi o zapobieganie masowemu odpływowi pieniędzy z Grecji). W czwartek odbędzie się spotkanie ministrów finansów strefy euro, gdzie odbędą się kolejne rozmowy w sprawie Grecji.
Ciekawe w tym wszystkim jest to, że obecny minister finansów Grecji zapowiedział już, że nie zamierza przedstawiać nowych propozycji reform. A właśnie od tego uzależniają oni wypłatę Atenom pozostałych miliardów euro pomocy, bez których Grecja zbankrutuje. Czyżby Grecy nie bali się, że to wprowadzi ich do jeszcze głębszego kryzysu? A może bardziej boją się protestów społecznych związanych z kolejnymi propozycjami reform (jeszcze nie dawno było przecież bardzo nerwowo w tym temacie) i wolą zaryzykować, sprzeciwiając się podczas negocjacji. Do czego to jednak prowadzi? Czy w końcu uda się osiągnąć jakiś konsensus i konkretny plan wyciągania Grecji z kryzysu? Czy w ogóle Grecja chce podjąć kroki, żeby tak się stało? Czuję, że chciałaby tylko wtedy gdy nie byłoby to okraszone większym poświęceniem i dyscypliną…
