Gotfryd 1 Gotfryd 1
25
BLOG

O co tu chodzi?

Gotfryd 1 Gotfryd 1 Polityka Obserwuj notkę 1

Jednym z haseł, pod którymi Prawo i Sprawiedliwość wygrało poprzednie wybory była obniżka podatków dochodowych. Nie był to co prawda wariant tak radykalny, jak zaproponowała Platforma Obywatelska, ale i tak oznaczało to obniżenie progów z obecnych 19%, 30% i 40% do 18% i 32%.

Po wyborach okazało się, że "sytuacja budżetowa uniemożliwia taki manewr od razu", ale przedstawiono nam perespektywę obniżek w roku 2009.

W ciągu tych dwóch lat doszło jednak do obniżenia obciążeń dochodów osób fizycznych. Po pierwsze, zwaloryzowane zostaly progi podatkowe, po raz pierwszy od kilku lat

Po drugie, obniżeniu uległa stwaka składki rentowej. Nie jest to co prawda podatek dochodowy, ale dzięki temu ruchowi wzrosły dochody obywateli płacących podatek dochodowy.

Teraz zbliżamy się do próby trzeciego obniżenia podatków - wprowadzenia "ulgi prorodzinnej", odliczania pewnej kwoty na każde dziecko, wychowywane w rodzinie.

Ulgę zaproponował rząd, jej wysokość wynosiła około 570 złotych na każde dziecko. Posłowie w ramach kampanii przedwyborczej podnieśli ulgę na ok. 1145 złotych.

Od razu rozpoczęła się krytyka podwyższenia ulgi, także ze strony Premier Gilowskiej oraz niektórych paramentarzystów, w tym PiS. Pojawiają się dwa argumenty przeciw kwocie 1145 złotych:

1) Ulga jest niesprawiedliwa bo promuje  osoby bogate.

Argument ten jest dla mnie zupełnie niezrozumiału. Po pierwsze, wprowadzając waloryzację progów podatkowych i obniżkę składnki rentowej takich argumentów nie podnoszono. Na podwyżce progów więcej zyskali bogaci niż biedni bo progi podniesiono proporcjonalnie. Gdyby rząd chciał wesprzeć biednych to mógłby to zrobić tak, aby na przykład WIĘCEJ podnieść próg przejścia z 19% na 30% niż z 30% na 40%. A tego nie zrobiono.  I wtedy problemu wspierania "bogatych" nie było (NB jak pokazują wyliczenia ulgę będą mogły  wykorzystać w pełni nawet osoby zarabiające srednio)

2) Budżet nie wytrzyma tego "obciążenia". Wprowadzenie ulgi 570 oznaczałoby "ubytek" w podatku dochodowym za ten rok na poziomie ok. 2,8 mld złotych, ulga 1145 - "ubytek" w wysokości 6,5 mld złotych.

No a jak to wygląda w świetle faktów? Po pierwsze, po 8 miesiącach budżet ma NADZWYŻKĘ ok. 300 mln złotych zamiast deficytu w wysokości 17,7 mld złotych. Tak więc 6.5 miliarda SPOKOJNIE można zmieścić w tej nadwyżce i nie "zrywać" kotwicy budżetowej bo planowane wykonanie decicytu budżetowego to 23 mld złotych. Po drugie, wysokość wydatków budżetowych w roku 2007 wynosi ze 200 mld złotych. Jak łatwo policzyć 6,5 miliarda to jedynie 3% wydatków budżetowych. Nie wierzę, że przy odrobinie dobrej woli rządu nie można takiej kwoty zakomodować.

Jak napisałem powyżej obniżka podatku i tak została zaplanowana, ale przeniesiona dopiero na rok 2009, bo "sytuacja budżetu" wówczas  na to nie pozwalała. Może więc zrezygnować ze zmiany stawek na 18% i 32% i za obniżkę podatków uznać właśnie ulgi na dzieci (ewentualnie je podnosząc)? I w jednym i w drugim przypadku skorzystają na tym "bogaci", ale w przypadku ulgi na dzieci budżet będzie wspierał tych "burżujów", którzy mają dużo dzieci. A tragiczną sytuację demograficzną Polski dobrze znamy.

Gotfryd 1
O mnie Gotfryd 1

Lubię się czepiać i...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka