Grzegorz Olma Grzegorz Olma
2057
BLOG

Impreza u Kazimierza czyli poseł to ma klawe życie

Grzegorz Olma Grzegorz Olma Polityka Obserwuj notkę 3

 

Zapomniałem już, że jednym z parlamentarzystów bielskiego okręgu wyborczego (do którego przynależę) jest Kazimierz Matuszny. Żaden tam spadochroniarz z warszawki, ale swój chłop, można rzec krajan, góral z Milówki. Zapomniałem o nim, bo też nie dawał powodów do pamięci. Aż tu nagle...olśnienie. Okazuje się, że pan Kazimierz to pierwszy imprezowicz w sejmie.

Donosi Wprost, że jego pokój w hotelu sejmowym uchodzi za najweselszy. Z rozpędu aż numer w swoim dellu zapisałem – 1019. Jak będę w Warszawie – zastukam. Z pustymi rękoma w gości nie chodzę.

Nie żebym specjalnie chciał z panem posłem pogadać. Ale chętnie bym pośpiewał w towarzystwie osób, które u niego bywają. Na przykład Izabeli Kloc, pełnej uroku ostrej brunetki, którą kiedyś poznałem w Rybniku, czy też interesującej blondynki Iwony Arent (widziałem kilka razy w tv). A podobno śpiewy w różnych językach u posła Kazimierza podczas towarzyskich spotkań to standard. Niosą się tak, że Straż Marszałkowska przychodzi posłuchać.

Ja święty nie jestem. Za kołnierz nie wylewam. Lubię trunki wszelakie, lubię też dobrą zabawę. Czasem śpiewam. Z głosem u mnie ok, gorzej ze słuchem muzycznym. W chórze w szkole średniej śpiewałem jakieś dwa tygodnie. Na trzeciej próbie profesor wysłał mnie za drzwi. Do tej pory zza nich nie wróciłem.

Każdego roku w hotelach spędzam sporo nocy. Wiem, że hotelowa atmosfera sprzyja nie tylko zawodowej ale i towarzyskiej integracji. Jestem więc ostatnim, który by hotelowe imprezy i śpiewy potępiał. Z czystej ciekawości zerknąłem jednak na poselski dorobek Kazimierza Matusznego. I statystyka ta mnie oszołomiła. Od początku kadencji, czyli od końca października 2007 roku nasz człowiek w sejmie wypowiedział się RAZ. Na sejmowej mównicy stał jakieś 2 minuty. RAZ też podpisał się, zreszta jako jeden z wielu, pod interpelacją skierowana do jednego z ministrów. RAZ zapytał premiera o pieniądze na regulację Soły i RAZ zwrócił się do ministra skarbu w sprawie wyciągów w Szczyrku i Korbielowie. RAZ też wystąpił z pytaniem w sprawach bieżących. Jak na blisko półtoraroczny staż parlamentarny – aktywność wyjątkowa.

Wbrew wnioskom, które można wyciągnąć z powyższego uważam, że Kazimierz Matuszny znakomicie reprezentuje mój rodzimy region w parlamencie. Pan poseł konsekwentnie buduje wizerunek górali beskidzkich jako mężczyzn krzepkich, śwarnych, cieszących się uznaniem u płci pięknej, zarówno brunetek jak i blodnynek. Mężczyzn, którzy potrafią zanucić niejedną melodię i szarmancko wznieść zdrowie pięknych (bo tylko takie mamy na świecie) kobiet. Bez takich osób, zwanych gdzieniegdzie wodzirejami, smutno by było na świecie.

 

PS

Celowo nie wymienam partyjnej przynależności Kazimierza Matusznego. Nie jest ona w tej opowieści istotna. Istotna, dla wyborców jest zmiana ordynacji wyborczej. Na taką, która nie będzie premiowała specjalnym bonusem wysokiego miejsca na partyjnej liście, które można zdobyć na przykład dzięki towarzyskim talentom.

 

http://www.wprost.pl/ar/155466/Tajemnice-pokoju-1019/

 

Nie jesteśmy przecież tacy, jacy w lustrze się widzimy /Jonasz Kofta/ http://s03.flagcounter.com/more/rTN"> Free counters

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka