Wystarczy, że PiS zgodzi się na propozycję zmiany konstytucji zaproponowanej przez Tuska.
W powszechnym głosowaniu Lecha Kaczyński nie ma szans. Elektorat negatywny jest zbyt duży, możliwość poszerzenia bazy wyborców zbyt mała. Prawo i Sprawiedliwość bez prezydenta to zupełnie inna partia - krzykaczy i awanturników bez realnego wpływu na rzeczywistość. Nic nie wskazuje na to, że mogliby wygrać którekolwiek z najbliższych wyborów. Groźba 6 kolejnych przegranych wyborczych jest bardzo realna, a w takim wypadku przyszłość Kaczyńskich nie rysuje się w zbyt różowych kolorach.
W tym momencie wkracza Tusk ze swoją propozycją - poprzyjcie zmiany w konstytucji, a Lech Kaczyński zostanie wybrany prezydentem na kolejną kadencję przez Zgromadzenie Narodowe.
Kaczyńscy kupują sobie czas i spada z nich odium wiecznych przegranych. Lech jest ciągle prezydentem, czyli najważniejszy cel tej partii zostaje osiągnięty. To nic, że prezydentem w zupełnie innej rzeczywistości - można przełknąć i to, byleby obronić prestiżową pozycję w pałacu. Wyborcy PiS są zadowoleni. Wyborcy PO są zadowoleni. Wszyscy się kochają :)
Realne? Bardzo mało. Niemożliwe? Na pewno nie.