gschab gschab
328
BLOG

Dziś to media kształtują demokrację - wnioski powyborcze

gschab gschab Polityka Obserwuj notkę 0

Proces wyborczy już praktycznie zakończony (no chyba żeby jeszcze udało się Nowej Prawicy doprowadzić do unieważnienia wyborów), wszystko wiadomo, znamy posłów i senatorów, wiemy kto, z jakiej partii i z jakim poparciem. Można pokusić się więc o pierwsze podsumowania i nie chodzi mi o ilość miejsc w parlamencie czy roszady personalne, bardziej jestem zainteresowany samą procedurą, kampania i jej skutkami w odniesieniu do poszczególnych ugrupowań.

Bez wątpienia mamy do czynienia z trójką wielkich przegranych – Prawo i Sprawiedliwość, Sojusz Lewicy Demokratycznej i Polska Jest Najważniejsza. Wszystkie te ugrupowania przegrały, choć każde z innego powodu.

Stosunkowo dobry wynik PiS-u może być medialnie wykorzystywany do działań marketingowych ale tak naprawdę oznacza kolejne już z rzędu nie wygrane wybory. Partia ta zawsze wykazywała się dobrym finiszem i pod koniec kampanii słupki poparcia dla tego ugrupowania szybko rosły i można było odnieść wrażenie, że gdyby jeszcze tak z tydzień to wygraliby w cuglach. Tym razem różnica była zauważalna i wynikała ewidentnie z błędów popełnionych przez sztab Jarosława Kaczyńskiego (i jego samego). Jeżeli wszem i wobec powtarza się, że media są nieprzychylne Prawu i Sprawiedliwości to należy zdawać sobie sprawę, że podchwycą każdy błąd, każde potknięcie i będą sprawę drążyć i wałkować. Brak takiej wyobraźni skutkuje niestety spadkiem poparcia. Ostatecznie propaganda powinna być skierowana do własnego elektoratu, celem podtrzymania poparcia ale jeżeli chce się rządzić to musi być również zwrócona w stronę tych, którzy są niezdecydowani lub nawet planują głosować na kogo innego. To ich trzeba „urabiać”. Tutaj niestety zabrakło tego elementu, nawet gdy sztab PiS-u starał się cos w tym kierunku robić to media konfrontowały to razu z typowym wizerunkiem tej partii. Efekt całości widać.

Porażka wyborcza SLD (nie nazywałbym tego klęską, bo partia ta ma duży potencjał i może jeszcze zaskoczyć) jest bolesna i całkowicie zasłużona. Przywództwo Napieralskiego, a wcześniej Olejniczaka, próby narzucenia nowego stylu i odsunięcie „starych” działaczy, plus beznadziejna kampania, celnie komentowana przez wszystkie media (nic nie zrobiło chyba tak źle dla SLD jak zakupy Napieralskiego z córkami) skutkują najniższym w historii wynikiem wyborczym. Teraz w tej partii należy oczekiwać rewolucji i w zależności od tego kto obejmie przywództwo i w którą SLD pójdzie stronę zależeć będzie dalszy los partii.

PJN – doskonały przykład, że w skali kraju bez pieniędzy nie da się zrobić kampanii wyborczej. Partia była praktycznie nieobecna w mediach (oprócz debat i czasem spotkań), brak było spotów wyborczych, bilbordów, nawet plakatów prawie nie było widać. A mieli całkiem ciekawą ofertę dla wyborców oraz trochę rozpoznawalnych twarzy. Ale tak oprócz tego nie mieli prawie nic i to niestety było widać. Wynik na poziomie trochę powyżej 2% raczej oznacza koniec tej formacji. A przynajmniej koniec w dotychczasowym kształcie.

Teraz trzy ugrupowania, które wygrały wybory – PO, RPP i PSL.

Zacznę od tego ostatniego, jak zwykle Polskie Stronnictwo Ludowe uzyskało wynik wyborczy lepszy niż w sondażach i spokojnie może liczyć na dalszy ciąg koalicji rządowej. Czyli dalej nie będzie reformy KRUS-u.

Platforma – wygrywa chyba jedynie z braku kogoś lepszego, kogoś kto zaproponowałby Polakom nowoczesne państwo, bez kłótni i konfliktów oraz wykazałby, że potrafi to zrobić. Jakoś wszystkie wpadki z ostatnich latach skutkowały co najwyżej niskim poziomem poparcia dla konkretnych osób, nie przełożyło się to jednak na całą partię.

I na koniec Ruch Palikota. Egocentryk, showman, na fali zniechęcenie establishmentem zdobył 40 mandatów w Sejmie. Prawicowiec tworzący „nową lewicę”, liberał gospodarczy chcący dogadywać się z SLD – dziwadło. Nie wiadomo co zrobi jego ugrupowanie, czy zajmą się pomysłami gospodarczymi szefa – to akurat nie byłoby takie złe, czy też ich główne działanie zostanie skierowane na sprawy obyczajowe i antykościelne. Nie wiadomo jak szybko wejdą w tryby sejmowe i czy nie dadzą się „podkupić” innym. Na razie są na fali, co dalej okaże się gdy zacznie się codzienna praca. Bez wątpienia jednak swój sukces zawdzięczają w dużej części mediom, które wykreowały RPP (właściwie to wykreowały Janusza Palikota, a on sam dokonał reszty).

Wpływ mediów widać wyraźnie na ugrupowaniach, które ledwo wyszły ponad 0%. Dzięki skandalowi (słusznie przez media nagłośnionemu) Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego, startując tylko w części okręgów, uzyskała w skali kraju 1,1% poparcia, czyli prawie dwa razy tyle co mająca kandydatów we wszystkich okręgach Polska Partia Pracy, której w mediach nie było prawie wcale.

Jak widać z powyższego, bez mediów nie da się wyborów wygrać, nawet nie da się w nich na poważnie zaistnieć. Czasy gdy o wyborach decydowały programy lub osobowości (te jeszcze trochę się „trzymają”) minęły. Dziś trzeba być showmanem, mieć pieniądze – i to duże, a najlepiej zaprzyjaźnionych dziennikarzy. Bez tego nie da się.

Chyba, że ktoś w naszym kraju znajdzie sposób na kampanię prowadzoną skutecznie przez internet.

gschab
O mnie gschab

Wielbiciel rocka, piosenek Jacka Kaczmarskiego i żeglarstwa. Sybaryta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka