Sławomir Wojciech Hałaczkiewicz Sławomir Wojciech Hałaczkiewicz
317
BLOG

Traktat, nie dyktat! Część I

Sławomir Wojciech Hałaczkiewicz Sławomir Wojciech Hałaczkiewicz Polityka Obserwuj notkę 7

 

(foto: http://bi.gazeta.pl/im/5/7024/z7024285X.jpg)

Czas to nie najlepszy na rozważania na tematy polsko-niemieckie, a co dopiero dywagacje o Polakach w Niemczech. Co prawda oni sami wrócili z wakacji z kraju i z Chorwacji i znowu co poniektórzy „co dzień narodowi służą”,  ale politycy w Polsce nadal zajęci są swoimi sprawami, katastrofa smoleńska nie została wyjaśniona, a dziennikarze zajmują się jak zawsze sprzedawaniem reklam w opakowaniu z sensacji. Ale mimo to sądzę, że lepszego czasu na garść uwag już nie będzie.

Rozpoczął się 20 rok zobowiązań

państwa niemieckiego i polskiego ujętych w Traktacie z roku 1991. Chodzi tu o zobowiązania w stosunku do mniejszości niemieckiej w Polsce oraz tzw. grupy „osób które przyznają się” w Niemczech.  W czerwcu przyszłego roku nadejdzie okrągła 20. rocznica i czas na uroczyste spotkania, rauty, fajerwerki i rozdzielanie medali. Najczęściej niemieckich medali dla polskich polityków. Bo to oni zrealizowali polskie zobowiązania ujęte w traktacie napisanym przez Niemców. Jeżeli ma ktoś w tej materii jakieś wątpliwości, kto co pisał, powinien przeczytać teksty podobnych traktatów podpisanych przez RFN z innymi krajami byłego bloku sowieckiego. Medale pewnie będą także dla polityków niemieckich od tych polskich, którzy z realizacji traktatu są zadowoleni. Zaowoleni z czego?

Nie ma tu sensu wymieniać "niesymetryczności" czy też może "niesprawiedliwości" zapisów traktatu, ilości dzieci uczących się języków „ojczystych” po obu stronach granicy, wielkości dofinansowań do książek , czasopism i ich przeliczaniu na głowę i rok finansowy.  To już wszystko zostało wyliczone, bezsilność została odciśnięta w protestach , a straty 20 lat już opłakane.  

Ale spróbujmy jeszcze raz.

Jedną z owych niesymetryczności warto wymienić w pierwszej kolejności. Popatrzmy na

zagadnienia kluczowe.

Niezaprzeczalnie największym z proniemieckich efektów Traktatu jest zmuszenie Polski do wykreowania lokalnych polityków mniejszości niemieckiej, przyznanie im prawa do udziału w wielkiej polityce na ulgowych zasadach i zaistnienia w polskim parlamencie.  Oprócz finansowania własnej politycznej działalności przez 4 lata kadencji wraz z biurem poselskim i asystentami , finansowana jest przez Rzeczypospolitą niemal każda zachcianka wymienionych polityków i to już od 20 lat.

 W tych samych dwudziestu latach niemieccy politycy doprowadzili w Niemczech do sytuacji, że nie ma nic załatwionego, a wszystko jest na początku realizacji lub pozostaje w sferze deklaracji. Jak się nadal okazuje, gołosłownych deklaracji. Obecnie trwa nowa runda rozmów obu ministerstw spraw zagranicznych , którą strona niemiecka przewleka , a kolejne terminy ustalonego wcześniej harmonogramu są odraczane.  To typowa parkinsonowska odmowa przez  zwłokę. W grze tej pas mówi polskie MSZ.

W tym czasie, gdy w Polsce powstawał mechanizm kreowania z pomocą polskiej ordynacji wyborczejliderów mniejszości niemieckiej, w Niemczech u podstaw nowej polityki legło negowanie istnienia polskiej mniejszości narodowej w Niemczech i żądanie utworzenia nowej organizacji polonijnej z „migracyjnym rodowodem”, która by realizowała postanowienia Traktatu. W ten sposób powstała nigdzie nie zarejestrowana nowa 4 osobowa organizacja zwana Konwentem, a w stosunku do Związku Polaków w Niemczech- będącym naturalnym gwarantem i przedstawicielem mniejszości polskiej- podjęta została próba marginalizacji i całkowitego jego wyłączenia jako reprezentanta interesów Polaków w Niemczech.

O ile w Polsce liderzy mniejszości niemieckiej zostali zawodowymi politykami i otrzymali możliwość  wypełniania swoich przedstawicielskich funkcji posła na Sejm Rzeczypospolitej, w Niemczech reprezentanci interesów Polaków zakwalifikowani zostali przez opiniotwórcze środowiska niemieckie (np. DPI) do kategorii „nacjonalistów, którzy nie rozumieją … współczesnego ducha polsko-niemieckiego dialogu” oraz osób mających „antykwaryczne wyobrażenie o tożsamości narodowej",  zarzucając im brak zdolności „w poważny sposób, do wzięcia udziału w ważących niemieckich debatach dotyczących polityki migracyjnej, tożsamości i „kultury wiodącej”. Dla zarządów i aktywistów  polskich organizacji działalność na 20 lat ustalona została mocą Traktatu wkategoriach hobby, amatorszczyzny i działalności społecznej.

A miało przecież być inaczej. Na pewno inaczej?

c.d.n.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka