PiS w panice. W ten sposób chce ukryć swoje uwikłania w niejasne relacje z ludźmi Kremla
Najwyraźniej strach przed ponownym odgrzebaniem starych w końcu nagrań luminarzy obecnej oPOzycji, 10 lat temu natomiast będących grupą trzymającą władzę, zaczyna doprowadzać funkcjonariuszy me(n)dialnych PO do szału. Oto kolejny przykład.
Niejaki Grzegorz Rzeczkowski, przedstawiający się jako “dziennikarz śledczy”, nadto wykładowca żurnalistyki pod okiem Jacka Żakowskiego w jakiejś prywatnej szkółce, demaskuje enty razy powiązania PiS-u z Putinem.
Oto w tekście PiS w panice. W ten sposób chce ukryć swoje uwikłania w niejasne relacje z ludźmi Kremla Rzeczkowski pisze:
Powołanie niekonstytucyjnego tworu to podszyta paniką reakcja władzy na próbę wyjaśnienia afery podsłuchowej, a precyzyjniej — udziału w niej rosyjskich służb i ludzi PiS.
Wszystko zaczęło się przecież od oskarżenia Marka Falenty przez jego byłego partnera biznesowego Marcina W. o to, że sprzedał Rosjanom nagrania z afery podsłuchowej – co w ubiegłym roku ujawnił "Newsweek". Choć zeznania zostały złożone w czerwcu 2021 r., prokuratura nie tylko ukryła ten fakt przed opinią publiczną. Nie kiwnęła palcem, by je zweryfikować, nie wszczęła też śledztwa dotyczącego podejrzenia popełnienia przestępstwa szpiegostwa przez Marka Falentę.
Scenariusz pisany obcym alfabetem
Tak jest zresztą do dziś – pytana przez "Newsweek" prowadząca sprawę prokuratura regionalna w Gdańsku milczy. Co więcej, mimo zapewnień samego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, że dowiedzie tego, iż zweryfikowała wiarygodność słów Marcina W., a dowody pokaże opinii publicznej, nigdy do tego nie doszło.
Za to, gdy Donald Tusk po naszej publikacji zapowiedział złożenie wniosku o komisję śledczą, która miałaby zbadać rosyjskie związki PiS, najpierw Solidarna Polska, a następnie sam PiS zgłosiły pomysł powołania komisji weryfikacyjnej, której głównym zadaniem jest – co do tego nikt nie ma wątpliwości — pozbawienie Tuska możliwości zajmowania stanowisk publicznych, a w konsekwencji także wyjaśniania scenariusza "pisanego obcym alfabetem".
https://www.onet.pl/informacje/newsweek/po-co-pis-owi-komisja-ds-rosyjskich-wplywow-chca-ukryc-swoje-uwiklania/fd0hgbm,452ad802(link is external)
Grzegorz Rzeczkowski najwyraźniej nie rozumie, że społeczeństwa, inaczej elektoratu, nie interesowało w ogóle to, czy nagrania były sprzedane komukolwiek. Sam fakt ich ujawnienia sprawił bowiem, że przestały być przydatne jakiemukolwiek wywiadowi.
Nie będę twierdził, że jest inaczej – fakt, że nie lubię Moskali jest powszechnie znany moim Czytelnikom. Ale też w żadnym tekście nie twierdziłem i nie stwierdzę w przyszłości, że wywiad Federacji Rosyjskiej jest opanowany przez idiotów!
A tak przecież wynika z tekstu funkcjonariusza Rzeczkowskiego i jemu podobnych. Ujawnione publicznie nagrania miały... być sprzedane Moskalom!
Najwyraźniej żurnalistę Newsweeka Bóg pokarał odebraniem rozumu… ;)
To jednak wcale nie przeszkadza, by funkcjonariusz Rzeczkowski groził postępowaniem karnym.
Dlatego tak ważne jest, by po przywróceniu praworządności w Polsce nie tylko pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy przyłożyli rękę do tego kapturowego sądu, jakim jest komisja weryfikacyjna. Ale by przez powołanie komisji śledczej, lub nawet oddzielnego trybunału, wyjaśnić i pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy współdziałając z ludźmi Putina, dopuścili się zbrodni, jaką jest zdrada państwa.
(Ibid.)
Komisja sejmowa jest sądem kapturowym! No chyba, że powołuje ją KO – wtedy jest cacy. ;)
Ujawnienie zaś słów najważniejszych osób w Państwie, które wszak w sposób wyjątkowo wulgarny nazywały Je kamieni kupą etc. to…. zdrada państwa!!!
Przyznam się szczerze, że do tej pory wahałem się, na kogo oddam głos w jesiennych wyborach.
Dzięki funkcjonariuszowi Rzeczkowskiemu wiem jedno – NIE dla idiotów!
Bo choć potrafię wynaleźć sporo argumentów p-ko PiS, to za KO i Tuskiem nie znajduję ani jednego.
I, mam nadzieję, nie tylko ja jeden.
https://niepoprawni.pl/blog/humpty-dumpty/pis-a-sprawa-ruska-nowy-pomysl-opozycyjnej-propagandy
