harup harup
211
BLOG

Za co oddam swój głos w wyborach (cz. 2)

harup harup Polityka Obserwuj notkę 3

 


12)  dobre uzasadnienie dla „projektu” obrony narodowej.

Zadziwiający kociokwik dyplomatyczny i medialny, związany z sytuacją na Ukrainie i wynikających stąd fundamentalnych jakoby zagrożeń naszej niepodległości – skłania mnie do podejrzeń, że co poniektóre zachodnie koncerny zbrojeniowe złapały ukraiński wiatr w żagle i postanowiły rozkręcić okazjonalny interes w Europie Wschodniej. Np. wyzbycia się zapasów broni z generacji dziadka, w związku z pojawieniem się generacji wnuka. Stąd wybuch naszych potrzeb (do/prze)zbrojenia. No, ale niech się mylę. Na pewno mam jednak rację, oczekując iż program zbrojeń w sposób oczywisty wynikać będzie z przyjętej strategii. Osobiście mam kłopoty z wyobrażeniem sobie tej strategii, z kilku powodów:

-         koncepcje z Rosją przeciw Niemcom, lub na odwrót, lub przeciw obu w notacji „międzymorza” z Polską w roli przywódcy – są bez sensu. Ta ostatnia, zdaje się wyznawana przez św. pamięci L. Kaczyńskiego, jest poza wszystkim także komiczna (onegdaj próbował jej Marszałek, ale niestety skończyło się na tym, że tuż przed podpisaniem Traktatu Ryskiego stanął przed frontem ukraińskiej dywizji ze słowami „panowie, ja was bardzo przepraszam”),

-         z kolei, względem koncepcji określanej słowem-wytrychem „NATO” mam pewne niejasności. Otóż dla naszego państwa potencjalne, istotne zagrożenia (wojną) mogą pochodzić ze strony Rosji i/lub Niemiec. Problem jednak w tym, że partnerami dla Stanów Zjednoczonych, wyznaczających przecież potencjał NATO, są tu, w Europie właśnie Rosjanie i Niemcy (Francja i UK też, ale akurat w tym wątku możemy to pominąć). W dającej się więc przewidzieć przyszłości, ilekroć mamy na bakier z którymś z tych krajów (Rosja, Niemcy) – nasze stanowisko musi być limitowane postawą USA. Co z przykrością dawno sobie uświadomiłem. Jednak czołowi polscy politycy, w tym także, a może przede wszystkim z opozycji, zdają się tego zupełnie nie rozumieć, na co wskazuje przypadek ukraiński, o czym pisze w pkt. 14

Ponoszą mnie nerwy więc co do tych zbrojeń „spłętuję”, jak potrafię. Warianty widzę takie:

 a)   tkwimy w tym, w czym tkwimy, ale ciesząc się z potęgi protektora, który, póki co, preferuje interesy z n. potencjalnymi wrogami, na wszelki wypadek stawiamy na nogi naszą narodową armię. Dedykowaną do obrony naszego kraju a nie zbójeckich wypadów w trybie dalekich podróży. Specyficznie wyprofilowana armia zawodowa, „żeglująca” na kolejnych falach żołnierzy z poboru (krótkiego - 1 rok?) , byłaby z definicji niejako szkieletem podziemnej armii, w który przekształciłaby się z chwilą zajęcia terytorium przez ewentualnego, zwycięskiego, to oczywiste, napastnika. Lub:

b)   inicjujemy powstanie scentralizowanych sił zbrojnych UE. Ale wówczas trzeba zrezygnować z kontroli wojskowej nad naszym kontyngentem. To mogłaby być naprawdę przyzwoita armia, na miarę godnego przeciwnika dla armii rosyjskiej. Obecny stan w europejskim filarze NATO, to mozaika narodowych sił i siłek, która wobec poważnego przeciwnika nie może być z definicji zdolna do skutecznego przeciwstawienia się i zwycięstwa. Dla warunków wojennych będzie to po prostu jeden wielki, za przeproszeniem, burdel. Tak sądzę,

c)   reorientujemy naszą politykę zagraniczną, z uwzględnieniem „resetu” stosunków z Rosją – w kierunku pogłębionej współpracy i z Rosją i z Niemcami. Mamy kartę przetargową w postaci uczestnictwa w NATO. I trudne negocjacje z USA, które musiałyby przyjąć to do aprobującej wiadomości. Amerykanie musieliby też obiecać pomoc, przecież nie darmo, w postawieniu na nogi naszej narodowej armii (jak w punkcie a). Zauważmy przy okazji, że Finlandia i Szwecja, członkowie UE, nie są członkami NATO i jakoś Rosja daje im żyć. 

Z punktu widzenia struktury sił zbrojnych, warianty a i c są zbliżone, tyle że w c trzeba mieć potencjał odpowiednio większy.

Rekapitulując, zanim zacznie wydawać się jakiekolwiek pieniądze, trzeba mieć zdefiniowany cel określony przyjętą strategią. Należałoby od razu podjąć stosowne inicjatywy dla konsultacji z USA oraz mocarstwami europejskimi. W pierwszej fazie Francją, UK i Niemcami. Gdyby wariant c) okazał się być akceptowalny przez USA, to także z Rosją

 

13)         Odbycie obowiązkowych kursów z polityki międzynarodowej przez czołowych działaczy partii politycznej (na którą ewentualnie oddam głos). Kursów w Anglii, Izraelu i Rosji. W punkcie 12) napomknąłem o naszej trzecio-kolejkowej pozycji w układzie stosunków USA – Rosja /Niemcy/Polska i wynikłego stąd limitowania naszego stanowisko w relacjach z Niemcami i Rosją - postawą USA. To jest „brutalny” fakt, z którym trzeba się umieć uporać w bieżącej dyplomatyce i łowach. Jak jednak widzimy, Polska (raczej durnie, którzy ją z różnych ław reprezentują), w przypadku krytycznych jakoby dla niej wydarzeń - poza nie uzgadnianiem z USA reakcji, nie uzgadnia także inicjatyw. Pomijając już przykry wręcz przypadek Gruzji, także w ostatnim „ukraińskim”, zademonstrowała napad małpiego rozumu (no, z chlubnym wyjątkiem ludzi z PSL) - zanim jeszcze problem ukraiński został zidentyfikowany przez ośrodek „prezydencki” USA (że tak to ujmę) i Rosję. Towarzystwo nadal jest nie „ocknięte” mimo, że mają miejsce rozmowy bezpośrednie przywódców w trójkącie USA – Rosja – Niemcy, wskazujące, że problem jest typu „telefonicznego” a nie krytyczny dla globalnego stanu stosunków międzynarodowych czyli światowego pokoju i jakoby trzeba nam gwałtownie (zakupić i) zaostrzyć szable.

Pan Witold Juriasz w notce: No i jakoś z tą Rosją będziemy musieli żyć, napisał: "... nie widzę innej opcji, jak powrót Ukrainy do strefy buforowej. Napisałem to zanim Rosja dokonała faktycznego zajęcia Krymu..." co implikuje domniemanie, że Ukraina w tej chwili w strefie buforowej nie jest (pozowlę sobie być tego samego zdania). Skoro nie sprawiła tego Rosja, bo znaczyłoby to, że jej przywódcy oszaleli i zaczęli działać wbrew interesom swojego kraju – to kto ?     „Odbuforowania” nie dokonali przecież „zwykli” uczestnicy Majdanu, gdyż, szczególnie młodzieży, chodziło im o kontynuację wysiłków dla osiągnięcia unio-europejskiego dobrostanu(!?). Równie ważny był też zresztą wymiar społeczno-socjalny. W obu jednak aspektach nie deklarowano „strategicznej” wrogości do Rosji i potrzeby reorientacji pozycji Ukrainy w stosunkach międzynarodowych! Inspiracja nowych władz musiała więc pochodzić z zewnątrz. Dla jakichś powodów Pan Bóg jednak nowym włodarzom rozum odebrał. Zamiast spotkać się z prez. Putinem i patrząc mu z fałszywym oddaniem w oczy, dyskutować marże na gaz, nowe kredyty etc – zaczęli się licytować w antyrosyjskich gestach i groźbach, skopując przy okazji język rosyjski w niebyt. No i jest, co jest. Podzielam niepokój niektórych co do tego, że poza oczywistym już oderwaniem Krymu, Rosja może złośliwie oderwać wschodnią tylko Ukrainę. Oby nie okazało się za 50 lat, po ujawnieniu archiwów, że w toczących się obecnie rozmowach Zachód naciska na Rosję aby – jeśli już – to zabrała całość...

14) Podjęcie dzieła od-biurokratyzowania, potanienia i usamodzielniania UE. Należało by zacząć od tego, że:

 

a/ każdy kraj członkowski utrzymuje swoje przedstawicielstwa na własny koszt,

b/ koszty każdej inicjatywy, dla etapu jej formułowania (celu) oraz, wyobrażanej przez autorów, kosztowo-funkcjonalnej recepcji stanu dla faz: wdrażania oraz wdrożenia (systematycznej eksploatacji) – obciąża przedstawicielstwo kraju-inicjatora (chodzi m.in. o kosztowe i wyraziste, imienne ujawnianie inicjatorów rozmaitych unijnych norm, w tym na krzywiznę ogórków etc),

c/ wszczęcie inicjatywy, w kontekście poprzednich uwag – powołania europejskich sił zbrojnych, o scentralizowanym dowództwie z uprawnieniami do samodzielnej decyzji podjęcia wojny obronnej  

 

harup
O mnie harup

Mieczysław Kwieciński, mieszkaniec Wa-wy. Człowiek z drugiego rzędu.Certyfikowany przez IPN jako cnotliwy nie-TW.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka