"Umarł król, niech żyje król"- krzyczeli poddani, którzy wiedzieli już przed śmiercią władcy, kto będzie następcą.
W naszym demokratycznym kraju musimy czekać ponad dwa miesiące, kto zastąpi Lecha Kaczyńskiego.
Ktoś powie, że teraz jest czas żałoby, a nie zastanawiania się, co będzie w Polsce później.
Nie mam takiego przeświadczenia. Weto Lecha Kaczyńskiego w sprawie reformy służby zdrowia kosztowało znacznie więcej istnień ludzkich, niż zginęło w samolocie w Smoleńsku.
Bardzo się boję, że w czerwcu wygra Jarosław Kaczyński, który nadal będzie szkodził Polsce. Wygra jako brat Prezydenta, nie szkodnika, a wielkiego patrioty, który "zginął za Polskę". Wygra, bo całe odium katastrofy spadnie na Platformę- za nieumiejętność zapewnienia bezpieczeństwa najważniejszym ludziom w Polsce. Wygra, bo w Polsce zawsze ważniejsi są martwi (o których mówi się tylko dobrze), niż żywi, których można zawsze obrzucać błotem.
Obym był złym prorokiem...